Przymierzając się do kupna tej pozycji nie byłam do niej do końca przekonana. Kupiłam jednak i nie powiem tego, że żałuję, lecz spodziewałam się nieco innej historii.
Tytułową pieśniarką jest siedemnastoletnia Cécile de Troyes - rudowłosa drobna dziewczyna obdarzona niezwykłym talentem. Cécile wiedzie spokojne życie na wsi, wychowując się z dwojgiem rodzeństwa i ojcem. Parę lat wcześniej została porzucona przez matkę, która buntując się uciekła do miasta, by prowadzić godne życie wśród luksusów. To po niej dziewczyna odziedziczyła piękny głos, którym wszyscy się zachwycali. Akcja książki rozpoczyna się w przededniu siedemnastych urodzin Cécile, kiedy ta ma wyjechać do miasta, by rozwijać karierę śpiewaczki, co było jej marzeniem. W drodze do babci, dziewczyna zostaje porwana przez swojego ,,przyjaciela" i sprzedana do Trollus, miejsca tuż pod gruzami Samotnej Góry, gdzie czarownica od pięciu stuleci więziła trolle. W pamięci ludu zatarły się wspomnienia o ich mrocznej magii, a Cécile po przybyciu tam myśli tylko o jednym: jak uciec. Tymczasem poznaje powód, dla którego została porwana i powoli dostrzega, że może być jedyną nadzieją na to, by wyzwolić trolle spod klątwy rzuconej przez czarownice.
Książka dobra, ale nie porwała mnie. Byłam w szoku, że główni bohaterowie ,,Porwanej Pieśniarki" mają zaledwie po siedemnaście lat! Czasem myślę sobie, że autorów poniosła kreatywność i przesadzili. Czytając tę książkę więc, nie przywiązywałam wagi do wieku bohaterów ani też starałam się o tym nie myśleć, nie postrzegać ich jako moich rówieśników. Należy pogratulować Danielle pomysłu na fabułę książki, gdyż jest rzeczywiście bardzo, bardzo w porządku! Pomijając kwestie wątku romantycznego, który nijak nie przypadł mi do gustu... Być może przeczytałam już za dużo romansów i każdy jest dla mnie zbyt banalny, a może inni czytelnicy po lekturze ,,Porwanej Pieśniarki" się ze mną zgodzą.
Fragmentami nie rozumiałam Cécile i jej wyborów, śmieszyły mnie teksty o miłości jej i jej męża Tristana, która przezwycięży wszystko. A skoro mowa już o Tristanie... Zdecydowanie bardziej polubiłam tego bohatera, niż jego młodą żonę. Wyjątkowo dobrze wykreowana postać. Bardzo zabawny, szarmancki, przy jego tekstach śmiałam się w głos! Być może jego żarty opierały się na złośliwości i chęci dogryzienia Cécile, ale były przy tym bardzo udane.
Nie jestem pewna czy sięgnę po kolejne części, ale dla przypomnienia dodam je do sekcji ,,do przeczytania". Kto wie, co przyniesie przyszłość... Może będzie mnie zżerała ciekawość i będę chciała poznać zakończenie serii.