Recenzja w akcji czytelniczej „Cosy places - twój ulubiony zakątek po sąsiedzku”
Pierwszą książką o jakiej chce Wam opowiedzieć w ramach naszej akcji z @kawka.nad.ksiazka jest „Almond” Won-Pyung Sohn. Zanim jednak opowiem Wam do jakiego komfortowego miejsca zabiera nas główny bohater, nakreślę Wam krótko fabułę tej historii.
Fabuła koncentruje się na życiu Yunjae, chłopca, który cierpi na aleksytymię, zaburzenie, które uniemożliwia mu odczuwanie i wyrażanie emocji. Od najmłodszych lat Yunjae był odmienny, co wpłynęło na jego relacje z innymi ludźmi. Jego życie jest naznaczone samotnością i niezrozumieniem ze strony rówieśników, co czyni go outsiderem zarówno w szkole, jak i w życiu codziennym. Jego jedynym oparciem jest jego matka i babcia, które z oddaniem próbują pomóc mu w nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich, ucząc go właściwych reakcji i „imitowania” emocji za pomocą karteczek z napisami takimi jak „śmiech” czy „płacz”.
Wszystko zmienia się w dniu szesnastych urodzin Yunjae, kiedy jego matka i babcia padają ofiarą brutalnego napadu. Yunjae staje się świadkiem tego przerażającego zdarzenia, ale nie potrafi na nie zareagować, oglądając wszystko z beznamiętną obojętnością. To traumatyczne wydarzenie zabiera mu jedyne osoby, które rozumiały jego odmienność i próbowały go wspierać. Babcia ginie na miejscu, a matka, która przeżyła atak, zapada w śpiączkę. Od tego momentu Yunjae zostaje całkowicie sam, zmuszony do radzenia sobie z nową rzeczywistością bez emocjonalnego wsparcia.
„Dobrze się czułem w naszym domu-antykwariacie.”
Yunjae, który wszędzie czuje się samotny i nierozumiany przez rówieśników, znajduje ukojenie w antykwariacie założonym przez jego matkę, o którego otwarciu ona zawsze marzyła. To tam Yunjae czuje się bezpieczny i przyjęty taki jaki jest. To tam może przestać udawać, że „czuje emocje” i po prostu być w pełni sobą.
„ciągnęło mnie do zapachu starych książek. Gdy poczułem go po raz pierwszy, wydał mi się natychmiast znajomy. Otwierałem książki i wąchałem je, kiedy tylko mogłem”
„Książki zabierały mnie w miejsca, do jakich nie miałem dostępu inną drogą. Były pełne wyznań ludzi, których nigdy nie spotkałem, i opowieści o wydarzeniach będących dla mnie tajemnicą. Pomiędzy okładkami znajdowałem nieodczuwane przez siebie emocje oraz niedoświadczone przez siebie losy.”
Zgromadzone przez jego matkę książki, które czyta pachną dla niego bezpieczeństwem, a historie, które poznaje przybliżają mu uczucia i emocje, których nie zna. Dzięki nim, podczas czytania jest „normalny”. Gdy zostaje sierotą miejsce te staje się dla niego schronieniem, ale i ostoją pewnej stabilności.
Pewnego dnia antykwariat odwiedza Gon, chłopak z przykleją etykietą „agresywny” „nadpobudliwy”. Odwiedza on to miejsce w poszukiwaniu określonego typu książek i to one stają się dla nich pretekstem do rozmowy i początkiem do nieszablonowej, ale niezaprzeczalnie prawdziwej przyjaźni.
„Almond” to poruszająca i pełna mądrości historia, która na pewno zostanie ze mną na dłużej. To historia o dorastaniu w trudnych warunkach, miłości, braku akceptacji oraz o samotności wśród ludzi, na którą swoim niezrozumieniem możemy skazać innych. To historia pięknej relacji, która choć zaczęła się od przemocy i traumy doszła do prawdziwej przyjaźń i istoty empatii.
„Almond” to książka, która stawia pytania, o to, co tak naprawdę definiuje człowieka – czy są to emocje, jakie odczuwamy, czy może nasze czyny i relacje z innymi. Jest refleksją nad kondycją ludzką, potrzebą akceptacji w świecie, która często odrzuca to, co nieznane i inne. Wreszcie to opowieść o tym, że to my swoją akceptacją, chęcią zrozumienia drugiego człowieka i sporzenia na niego w nieco innych sposób niż reszta, tworzymy miejsca, które poźniej inni nazywają cosy places.
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od @wydawnictwomova (współpraca reklamowa) 🩷.