„Porąbany” Alfreda Siateckiego to druga część o przygodach dziennikarza śledczego Daniela Junga.
W redakcji Gazety Zielonogórskiej zostaje zamordowany dziennikarz Michał, zajmujący się sprawami gospodarczymi. Czy jego morderstwo to dzieło przypadku czy zostało zaplanowane? Pytanie wydaje się zasadne, gdyż Michał – tej nocy, w której zginął – pracował w pokoju innego dziennikarza. Czy to on był celem czy może gospodarz pokoju dziennikarz Bojanew? W niedługim odstępie czasu ginie w wypadku samochodowym kolejny dziennikarz tej gazety, właśnie Bojanew. Czy te dwa wypadki są ze sobą powiązane czy są dziełem przypadku? Może celem mordercy był właśnie Bojanew? Prowadzone przez organy ścigania dochodzenie jest nieudolne, nie zmierza do wykrycia sprawców śmierci dziennikarzy, lecz raczej do ochrony interesów osób rządzących miastem, ludzi władzy i biznesu.
Były policjant, obecnie dziennikarz śledczy Daniel Jung, rozpoczyna własne dziennikarskie śledztwo. Na efekty jego pracy nie trzeba będzie długo czekać. Małymi krokami, wnikliwie analizując wszelkie pozostawione ślady, to on naprowadzi policję na trop zabójcy dziennikarza Mariusza i nieprzypadkowej śmierci Bojanewa. Daniel ma cechy śledczego, jak i rzetelnego dziennikarza, jest dokładny, spostrzegawczy, nic nie jest w stanie umknąć jego uwadze.
„Jung, gdy nawet siedzi przy stole biesiadnym, to słucha i obserwuje otoczenie. Cenię go za solidność i nieustępliwość. Za zdecydowanie. Za to, że nie uznaje słowa „niemożliwe”. Kiedy coś obieca, to choć by się paliło i waliło, zrobi to. Daniel to najbardziej niezawodny z niezawodnych, choć on uważa to za swoją wadę”.
Autor w bardzo dynamiczny sposób prowadzi akcję. Wydarzenia dzieją się bardzo szybko. Ani na chwilę nie dostaniemy wytchnienia. Czujemy się uczestnikami opisywanych wydarzeń. Nie sposób jest - czytając tę książkę - stać z boku, biernie przyglądać się, być “ tylko widzem”. Po lekturze wszystkich trzech tomów sagi o dziennikarzu śledczym Danielu Jungu śmiem jednak stwierdzić, że ta część jest chyba troszeczkę słabsza od pozostałych. Pomimo, że wszystko dzieje się w okamgnieniu, jednak zabrakło w tej części świeżości, momentami tchnie nudą. Wszystkie wprowadzone do powieści wątki poboczne są konieczne, one tworzą klimat i całą otoczkę wątku głównego. Nie sposób umieścić akcji tylko wobec wątku głównego, należy stworzyć odpowiednie tło, co Alfredowi Siateckiemu doskonale się udało.
Z książki tej bije niesamowity realizm. Chociażby nazwy miejscowości, takie jak Wrocław, Legnica są nam bardzo bliskie, szczególnie jak ktoś jest mieszkańcem Dolnego Śląska. Po drugie, postacie są bardzo naturalne, nie są wyidealizowane czy przerysowane, mają codzienne ludzkie problemy i troski, jak również chwile wielkiej radości; odnosi się niesamowite wrażenie, że żyją obok nas, że ich znamy, są naszymi sąsiadami. Ten realizm sprawia, że odnosimy wrażenie, że czytamy powieść opartą na faktach.
W części drugiej – podobnie jak w pierwszej – styl Siateckiego jest bardzo lekki, przyjemny w odbiorze. Autor bardzo przystępnie snuje swą opowieść, dbając o to, by wszystko pozostawało dla czytelnika zrozumiałe i jasne. To historia, w którą łatwo się zaangażować nie tylko ze względu na interesującą kryminalną sprawę, ale także prosty i niewyszukany język prowadzący nas w szybkim tempie od jednego do drugiego rozdziału.
Z wielką przyjemnością sięgnęłam po tę pozycję. Wam również gorąco polecam! Ja z niecierpliwością zabiorę się za dalszy ciąg przygód bohaterów, a to już w kolejnej trzeciej powieści Alfreda Siateckiego „Pomsta”.