Hanna Szczepanowska zadebiutowała powieścią „Dary losu”. I muszę przyznać, że zadebiutowała w wielkim stylu. Ale od początku..
Opowieść rozpoczyna się w 1935 roku, kiedy Kornelia Makowska właśnie zdała maturę w prywatnej szkole dla dziewcząt i wraz z przyjaciółkami wybiera się na zasłużony odpoczynek. Dziewczyny wyjeżdżają do dworku ciotki Kornelii do Warki, małego miasteczka nad Pilicą. Tam poznają dwóch młodzieńców, porucznika Maurycego i lekarza Borysa. Kornelia obdarza uczuciem jednego z nich, jednak obaj chcą zdobyć jej serce. Czas mija im błogo, na zabawie, wycieczkach, pływaniu po jeziorze. Pewnego dnia jednak dochodzi do tragedii, która na zawsze zmieni życie młodych ludzi. Druga część powieści przenosi czytelnika do roku 2012, kiedy Klementyna, wnuczka Kornelii dowiaduje się o spadku, w którym jej rodzina odziedziczyła pałacyk w Michałowie. Klementyna, która od lat 50 tych XX wieku mieszka we Włoszech, postanawia razem z mamą i córką wrócić do Polski i poznać swoje korzenie. Kiedy kobiety docierają na miejsce, postanawiają odnowić pałacyk, w czym pomaga im grupa młodych archeologów-amatorów. Sprawy znów się komplikują, znów pojawiają się uczucia. Czy kobiety odnajdą odpowiedzi na zadawane od lat pytania? Czy odnajdą w przeszłości przodków siebie?
„Dary losu” to pięknie napisana, przejmująca opowieść o czterech pokoleniach kobiet i ich poplątanych ścieżkach losu. O przeciwnościach, które pojawiają się na ich drodze, o sile do ich pokonywania i o strachu przed niepewną przyszłością. Wreszcie o poszukiwaniu siebie i o niezwykłych więziach, które potrafią połączyć tak bardzo różne od siebie kobiety. To mądra książka, z mnóstwem wartościowych słów, które warto sobie zaznaczyć i czasem na nie spoglądać. Słów, które mają moc zmieniania życia. Czy tę moc wykorzystamy, zależy już od nas. Historia opisana w powieści podzielona została na dwie części, a tym samym na dwie linie czasowe. Pierwsza rozgrywa się w 1935 roku i dotyczy losów Kornelii, która jest wtedy młodą dziewczyną, która właśnie zdała egzamin dojrzałości i udaje się na wakacyjny wypoczynek. Podczas tego wypoczynku wydarza się tragedia, która ma znaczący wpływ na przyszłość młodych ludzi, którzy biorą w niej udział. Druga część dzieje się we współczesności, a jedną z jej bohaterek jest Klementyna – wnuczka Kornelii. Dobrze się czyta tę książkę, chociaż miejscami jest trochę przegadana. Może ciut zmęczyć objętość powieści, bo liczy sobie ona aż 656 stron. Gdyby pominąć niektóre rozwleczone opisy przyrody miejsc czy wydarzeń, książka mogłaby nabrać większej dynamiki. Ale ostatecznie nie narzekam, bo przyjemnie spędziłam z tą pozycją czas.
Przede wszystkim ta historia jest ciekawa i trzyma w napięciu. W tym sensie, że chcemy wiedzieć, co się wydarzy i nawet jeśli opisy momentami nużą (zaznaczę, że jedynie momentami), nie odbierają powieści uroku. Słowem i odmalowanym za jego pomocą obrazem snuje autorka wyjątkową opowieść o ludziach, ich burzliwym życiu, wzajemnych powiązaniach, o ich przeszłości i wpływie tejże na przyszłość kolejnych pokoleń. A to wszystko z historią w tle i sekretami, które potrafią czytelnika zaskoczyć. Przyznam, że w związku z przeplataniem się dwóch perspektyw czasowych w powieści, liczyłam na nieco bardziej rozbudowane tło historyczne, szczególnie w pierwszej części. Miałam nadzieję na pociągnięcie wydarzeń do II wojny światowej, wszak akcja rozpoczyna się w 1935 roku. Jednak tak się nie stało. Mimo to ciekawie zarysowane zostało przede wszystkim tło obyczajowe, bo historyczne tak naprawdę tylko liźnięte. Autorka realistycznie oddała ducha tamtych czasów, a przede wszystkim świetnie opisała problemy społeczne dwudziestolecia międzywojennego. Na tej podstawie stwierdzam, że świat zdecydowanie poszedł do przodu, jeśli chodzi o postrzeganie pewnych spraw. Nie chcę za bardzo rozpisywać się na ten temat, bo to kluczowy problem w powieści i mogłabym zdradzić zbyt wiele. Druga część jest, moim zdaniem, dużo bardziej dynamiczna. Dobrze się rozpoczyna, intrygująco i ten poziom utrzymuje się do samego końca. Na jaw zaczynają wychodzić rodzinne tajemnice, nie brakuje też nagłych i niespodziewanych zwrotów akcji, dlatego drugą część czyta się zdecydowanie szybciej. Bohaterów w powieści jest wielu. Ale nie można się poczuć wśród nich zagubionym, bo każdy został dobrze scharakteryzowany, oczywiście na tyle dobrze, ile wymagała tego jego rola w fabule. Uczucia też odgrywają w fabule powieści pewną rolę, można nawet powiedzieć, że znaczącą. I problemy, jakie się z tymi uczuciami wiążą.
Książka pokazuje, jak bardzo kręte bywają ścieżki ludzkiego losu, a także jak ogromny wpływ potrafi mieć przeszłość na teraźniejsze wydarzenia i w jak wielkim stopniu jest w stanie wpłynąć na to, co wydarzy się w przyszłości. To udany debiut. Wielowątkowy, wielowarstwowy i nawet wielogatunkowy, bo łączy powieść obyczajową, kryminał, romans i wplata trochę powieści historycznej. Powieść jest może odrobinę za długa, ale ciekawa, z mnóstwem tajemnic i zwrotów akcji. Jeśli lubicie skomplikowane opowieści rodzinne o problemach, które łączą pokolenia, sięgnijcie po „Dary losu”. Powieść na pewno Wam się spodoba. Polecam!
Recenzja pochodzi z bloga:
https://maitiribooks.wordpress.com/2022/05/11/dary-losu-hanna-szczepanowska/