Fantastyczna Czwórka 1 (1961) recenzja

Popkulturowy kamień milowy. Kirby, Lee i ich Fantastyczna Czwórka.

Autor: @belus15 ·8 minut
2025-01-02
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Drużyny superbohaterów, aby w popkulturze dojść do pozycji tuz komiksu, gwiazd medium filmowego czy serialowego, a nawet i niekiedy powieści, których to ich wyjątkowości i niesłychanej historii możemy doświadczyć obecnie, musiały przejść drogę ewolucji i adaptacji do rozwijającej się kultury cywilizacji, którą można określić mianem ,,syzyfowej pracy, której trud w końcu został przełamany” – pracy zakrapianej krwawicą scenopisarską, rysunkową, produkcyjną i ekonomiczną jeśli chodzi o to, jak wydawać komiksy w czasach, gdy zapotrzebowanie na nie nie jest akurat takie jakby chciał wydawca. Rzecz jasna nie jest to fragment pierwszej lepszej historii powstania jakiegoś tam wydawnictwa, które oferowało w czasie swojej działalności komiksy, nowelki czy zwykłe powieści fantastyczne, horrory etc. To spora cegła, ba! wielgachna z nich zbudowana ściana ,,dawki wiedzy!”, ot jakaś struktura informacji, stanowiąca odpowiednio solidną ich dawkę, porcję wiedzy z historii, a tak naprawdę jej budowy nie tylko z perspektywy całej działalności stricte wydawniczej, ale i jej statusu jako franczyzy: marki, jako pamiętanego przez cały świat znaku reklamowego czy nawet jako tej niepodrabialnej i legendarnej ikony kultury popularnej – a pisząc m.in. ,,marki" chodzi tylko i wyłącznie o znane cywilizacji wszędzie tam gdzie ona sięga komiksowo-wydawnicze guru, Marvel Comics.

Poza ,,domem pomysłu świętej pamięci Stana Lee”, pośród firm, a obecnie ogromnych korporacji tworzących globalną rozrywkę najrozmaitszego rodzaju – bo przecież od komiksu się zaczyna i zapewne na komiksie skończy, ale nie samym komiksem człowiek, a tym bardziej ogromna firma żyje – liczy się przede wszystkim DC Comics, Lucasfilm Ltd. oraz dodajmy tak na zachętę, bo przecież czymś mało znanym pośród segmentu narracji obrazkowych ta firma nie jest: Dark Horse. Moja prywatna opinia, choć w dużej mierze bardziej subiektywna niż obiektywna, kieruje mnie ku jednemu specyficznemu wnioskowi – to Marvel Comics jest największym wydawcą komiksowych i bazujących na tym medium treściach (film, serial, gadżety, powieści, mangi i kwestia praw autorskich a raczej ich sprzedaży z tym związanym) na świecie w całej historii cywilizacyjnego ,,entertainmentu" od lat 30-tych XX wieku do czasów obecnych. To ów konglomerat rozrywki jest tym ,,liderem ostatecznym”, krzewicielem komiksowej i komiksowo-podobnej myśli ludzkiej, z którego doświadczenia, historii, sposobu produkcji, planowania swej pracy i dzieł, nie tyle co kopiuje i naśladuje, ale wzoruje się cały świat. I pomyśleć, że ponad 80 lat temu cały Wszechświat tej marki stanowił jej ,,pradziad” – firma Timely Comics kierowana przez Martina Goodmana, która dopiero po latach działalności przekształciła się w wydawcę, który rozrósł się mówiąc krótko do pozycji twórcy, który kreuje nie żaden Świat herosów, łotrów i rozmaitych innych gatunkowo komiksów i treści na nich bazujących a ogromny ,,Ocean Wszechświatów”, który można określić popularnie Multiversum Marvela.

Najbardziej wyjątkowe pośród kreatorów, którzy stali za najważniejszymi momentami w dziejach rozwoju Marvela jest to, że wszystko to, co związane jest z tą marką obecnie – nieważne, czy to komiks, film, gadżet stojący na biurku, figurka, encyklopedia etc. – zawdzięczamy między innymi trzem abstraktom, tytanom, ba!, jakimś istotom istniejącym poza przestrzenią, poza czasem, poza kwantowym polem, a są to: Stan Lee, Steve Ditko i Jack Kirby. Gdyby nie ta ,,komiksowa trójca święta” i ich wspólna praca ku prężnemu rozwojowi komiksu, zmianie wizerunku superbohatera w popkulturze, ku nadaniu tej formie rozrywki statusu ,,tego czegoś po co będzie sięgać nie tylko dzieciak, ale dorosły, płeć piękna, i nie tylko w USA, ale i na całym świecie”, komiks być może nie miałby sensu. Brzmi to bardzo prozaicznie, ale prawda jest taka, że w takim przypadku nie istniałoby nic, co z Marvelem kojarzone jest tak najszerzej jak się da, uwzględniając w tym zestawieniu nawet i przypinki, brożki, kubki, wydania kolekcjonerskie filmów na DvD czy Blu-Ray i gry video. Świat superbohaterów, nawet ten w DC Comics, czy w pewnym momencie działalności jej istnienie – istnienie Lucasfilm Ltd. George’a Lucasa – wszystko to nie gościło by wśród nas, tak jak to różnorodnie jest dzisiaj. To byłaby ,,post-apokalipsa” niespełnionej i niedokończonej komiksowej kultury, głównie kultury superheroe i sci-fi. Na nasze szczęście jednak, Lee, Kirby i Ditko znaleźli się w odpowiedniej firmie, pośród siebie, o odpowiednim czasie w odpowiednich latach, spotykając na swej drodze odpowiednich ludzi, co w konsekwencji dało nam jedną z najbardziej pamiętnych i najważniejszych epok w historii marki i znaku twórczości całego Marvela: lata 60-te XX wieku z częściowo okresem lat 70-tych. Żeby powiedzieć o tych latach ,,magiczne”, nie to zdecydowanie za mało. Stworzenie postaci Spider-Mana, co nastąpiło niebawem, przez Lee i nadania jej głębi oraz dynamiki w całej narracji obrazem przez pozostałą dwójkę, owszem było piekielnie istotne dla franczyzy kierowanej pasją i energią Lee. Ale prawdziwy początek tego, co dały nam słynne ,,60’s”, co wtenczas nakierowało globalny komiks superbohaterski na konkretne tory adaptacji i ewolucji, nie stanowił historii pojedynczej postaci, a był on barwną opowieścią o drużynie herosów.

Prawdziwa ,,Era Marvela” zaczęła się prawdopodobnie, ruszając ,,z kopyta!” w 110% możliwości, w momencie wydania przez Lee i spółkę komiksu ,,domu pomysłów” o pierwszej drużynie w dziejach całego oceanu komiksowych wydawców, wliczając w to również DC! W 1961 roku, w czasie globalnie lekko burzliwym politycznie i ekonomicznie – patrz ,,Zimna Wojna” i ,,wyścig kosmiczny: USA vs ZSRR” - Marvel wydaje na świat swoje wówczas Opus Magnum: w listopadzie tego roku ukazuje się pierwszy zeszyt „Fantastycznej Czwórki”, w konsekwencji do lipca 1962 ukazuje się łącznie 5 zeszytów z serii, co stanowi swego rodzaju ,,wydanie zbiorcze” najważniejszej narracji obrazkowej o drużynie superbohaterów w całej historii tego medium, wliczając w to bodaj anno domini 2024. I to temu właśnie łączonemu wydaniu 5 małych tomów miałem okazje się dokładnie przyjrzeć – lekturę polskiego przekładu umożliwiło mi tu wydawnictwo Hachette Polska, a sam komiks drukowany w specyficznej ciemno-granatowej barwie w sposób klasyczny oprawiony czcionką, rysunkiem i samą budową grzbietu, przodu i tyłu, był wydawany w cyklu ,,Marvel Origins”. Wydanie o ,,Fantastycznej Czwórce” ukazało się jako drugie z cyklu; sami pomyślmy… przed nami cała masa tak kultowych komiksów, tak istotnych dla popkultury, wydanych w naszym języku, dostępnych jeszcze do kupienia i to za niezbyt wysoką kwotę. Czy może być lepiej? W kwestii sięgnięcia po archetypy Marvela zdecydowanie nie – Hachette Polska to jedyny wydawca na naszym rynku, który oferuje te konkretne kultowe historii po polsku w bardzo klasycznym wydaniu, z świetnym oldschoolowym tłumaczeniem.

Wagi, znaczenia samej istoty opowieści ,,Fantastyczna Czwórka (1961)” dla naszej kultury rozrywki czy kultury w ogóle, cóż, nie da się ocenić, wycenić ani określić. ,,Lee i spółka” dali nam przykład komiksu, który może i nie jest całościowo idealny, ale co najważniejsze określa on punkty, wyznacza jakąś bazę informacji i historii, wokół których powinno budować się drużynę superbohaterów, zbudowanej ze zwykłych ludzi o niezwykłym heroizmie, skrywający swoją sekretną pełną niezwykłego, niespotykanego dotąd na łamach medium pisano-rysowanego!, tożsamość, ale zawsze będący pełni energii i gotowi aby ją w słusznych celach użyć. Rodzina F4 z omawianej serii 5 zeszytów została zaprezentowana w niniejszym zbiorze dość oryginalnie; piszę ,,rodzina”, gdyż przedstawiono czytelnikowi teoretycznie w większości tej grupy obcych sobie ludzi, ale ludzi traktujących siebie mimo licznych okoliczności jako jedna zżyta i splecona piękną więzią rodzina, która raz się pokłóci, innym razem źle zrozumie, ale i tak koniec końców zawsze do siebie wróci. To rozwiązanie niby wiadome i nie koniecznie warte wspominania, ale bądźmy szczerzy, o czym naprawdę warto nadmienić, co jest istotne: odbiorca z racji wewnętrznej relacji herosów pomiędzy sobą wie jak odbierać te postaci, jak się utożsamiać z ich wartościami, jak rozumieć idee niesione przez team czy zespół superbohaterów, dla których najistotniejsze powinny być tytułowa walka ze złem oraz przenoszenie cudzych potrzeb i wartości nad własne. I tutaj taki komiks jak ten, w takiej wymowie, się w większości sprawdza, a dla nie wybrzydzających fanów jest w tej problematyce aktualny do dziś. Nieco inaczej wygląda tworzenie superbohaterskiej otoczki, tego ,,słynnego marvelowskiego sposobu prowadzenia patetycznej, pełnej przesłodzonego i wyolbrzymionego do często śmiesznych rozmiarów heroizmu, mocno propagandowego i nachalnie pouczającego” – narracja Stana Lee bywała bardzo specyficzna. W żółto-kredowych dymkach robi ona w wydaniu kapitalną robotę, szczególnie dla tego jak komiks został narysowany - ,,robotę” przeważnie akceptowalną w tamtejsze erze, niekoniecznie dziś; to swego rodzaju proste rozwiązanie dla klasycznego, ograniczonego dynamiką rysunku. Narracja profesora Lee, którą Marvel ogólnie lubił kopiować w jeszcze późniejszych czasach, zachęca, intryguje, jest przy czytelniku, opowiadając za niego w myślach, za niego ją analizując, prezentowaną opowieść. Jak na lata 60-te XX wieku i segment komiksu rozrywkowego, którego wydania takie jak zeszyty ,,Fantastycznej Czwórki, od no.1 do no.5” prezentują, jest to idealne rozwiązanie: nowatorskie, zapowiadające ewolucję na całą branżę, tym bardziej, że mówimy o nie pojedynczym herosie, ale o drużynie, przy której prezentowanie losów na łamach komiksu wygląda lekko inaczej. Ma to wszystko też swoje minusy, jak wspomniałem: bywa zbyt dosadne i hiperbolizujące tą superbohaterską niesamowitość, a niech przykładem będzie to zdanie z dymka narratora, czego tego typo ,,kwestii” mamy multum: ,,Co to? Gigantyczna para łap, jakich nie widziano na Ziemi ani gdziekolwiek w kosmosie! To niewiarygodne… niepojęte… ale rzeczywiste”.

Fabuła pierwszych pięciu zeszytów Fantastycznej Czwórki w historii jej obecności w komiksie superheroe okazała się dość prosta i klarowna, szybka i bezproblemowo się kończąca: pojawia się złol, robi zamieszanie z chęcią opanowania Świata czy jakiegoś obszaru, drużyna F4 ,,po chwili” znajduje rozwiązanie, a łotr zostaje powstrzymany. Tak musiało to wyglądać, tak musiało być dostosowane do klasycznej i eleganckiej szaty graficznej, twardo mieszczącej się w prostych kadrach, aby dzisiejszy sposób na różnorodną, często dość głęboką i wielowątkową narrację opowieści z komiksów z herosami w roli głównej na całym globie, dojrzał właśnie do tego moment, w którym jest obecnie. Trudno mówić o zakończeniu wydania zbiorczego Fantastycznej Czwórki od serii Marvel Origins: to luźno finiszujące, możne z lekkim znakiem ,,zaintrygowania”, historie, otwarte opowiastki, które stanowią podwaliny ku przyszłej wieloletniej ewolucji w kwestii prowadzenia historii o drużynie herosów.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-09-29
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Fantastyczna Czwórka 1 (1961)
Fantastyczna Czwórka 1 (1961)
Stan Lee
7/10
Cykle: The Fantastic Four, tom 1-5, Marvel Origins [Kolekcja Hachette], tom 2
Seria: Marvel Origins

Odbędziemy podróż w czasie do lat sześćdziesiątych XX wieku, aby wraz z najsłynniejszymi klasycznymi bohaterami Marvela przeżyć ich pierwsze przygody. Na kartach naszych albumów traficie do epoki bez...

Komentarze
Fantastyczna Czwórka 1 (1961)
Fantastyczna Czwórka 1 (1961)
Stan Lee
7/10
Cykle: The Fantastic Four, tom 1-5, Marvel Origins [Kolekcja Hachette], tom 2
Seria: Marvel Origins
Odbędziemy podróż w czasie do lat sześćdziesiątych XX wieku, aby wraz z najsłynniejszymi klasycznymi bohaterami Marvela przeżyć ich pierwsze przygody. Na kartach naszych albumów traficie do epoki bez...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @belus15

Demonolodzy
Warrenowie i ich walka ze złymi bytami. Pierwowzór filmowego ,,Uniwersum Obecności"

Nie jestem w stanie zrozumieć co tak naprawdę skłoniło mnie do przeczytania książki ,,Demonolodzy” Geralda Brittle. Być może była to ludzka ciekawość oraz chęć zbadania ...

Recenzja książki Demonolodzy
Jak powstał „Obcy”
The Movies That Made Us... Czyli jak ,,Obcy" Scotta stał się jednym z najważniejszych filmów w historii kina

Pisząc o popkulturze, o ulubionych książkach, filmach, serialach, czy wszelakiej maści innych tworach prezentujących treści z rozmaitych Uniwersów lub małych nazwijmy to...

Recenzja książki Jak powstał „Obcy”

Nowe recenzje

Coffee on Ice
Coffee on Ice
@historie_bu...:

„Bo przecież pewne rzeczy mogą trwać wiecznie.” Mason sądził, że gorzej być nie może już być, po przegranym sezonie i ...

Recenzja książki Coffee on Ice
Kopia doskonała
Przyjaźń jest jak obraz, unikatowa, ale czasem ...
@ksiazkanapr...:

To nie jest moje pierwsze spotkanie z autorką i mając w pamięci poprzednią przeczytaną jej publikację, chętnie sięgnę...

Recenzja książki Kopia doskonała
Kłopoty Wyraju
Bogowie w XXI wieku, żyjący wśród nas, a jednak...
@justyna1dom...:

Lubicie słowiańskie klimaty? Tak. To mam coś dla Was. Książka, która jest powiewem świeżości na naszym rynku wydawniczy...

Recenzja książki Kłopoty Wyraju
© 2007 - 2025 nakanapie.pl