Swego czasu książki z serii Opowieści z Narnii były moimi ulubieńcami. Po kilku latach postanowiłam odświeżyć sobie moją znajomość z jedną z nich - niegdyś moją ulubioną częścią, czyli przed wami Koń i jego chłopiec.
"Lepsza jest jedna godzina życia w Narnii niż tysiąc lat w Kalormenie."
Narnia to pełna uroku i niezwykłych tajemnic kraina, którą czwórka młodych ludzi próbuje uratować przed siłami władców zła. W tomie piątym, zatytułowanym „Koń i jego chłopiec”, śledzimy pasjonującą ucieczkę z Kalormenu do Narnii dzielnego młodego człowieka - Szasty, pięknej księżniczki Arawis oraz mówiących koni: Briego i Hwin. Po drodze spotka ich wiele ciekawych, zaskakujących, lecz jednocześnie niebezpiecznych przygód. Kim naprawdę jest Szasta i jaki to lew krąży wciąż wokół uciekinierów, odkrywamy dopiero na ostatnich stronicach książki..
"„...kiedy dokona się czegoś dobrego, nagrodą jest zwykle inne zadanie - jeszcze większe i jeszcze cięższe.”"
Piąta część sagi wcale nie traci na uroku w stosunku do swoich poprzedniczek, przeciwnie, po powtórnym jej przeczytaniu nadal uważam, że jest najlepsza z całej serii. Szaście że w życiu nie powodziło się najlepiej, wciąż musiał pracować, a jego własny ojciec (który tak naprawdę nim nie jest, czego dowiadujemy się już na samym początku) chciał go sprzedać przejezdnemu bogaczowi. Czy może być jeszcze gorzej? Zasmucony snuje się po podwórku, podchodzi do jednego z koni nowo przybyłego, zaczyna narzekać na własny los... I nagle koń przemawia. Opowiada chłopcu o tym, jak został porwany z Narnii będąc jeszcze źrebakiem. Razem postanawiają uciec do mistycznej krainy, świata dobrobytu i radości. Po drodze ich losy splatają się z dwójką uciekinierów - dumną, zarozumiałą księżniczką Arawis i delikatną, nieśmiałą klaczą Hwin, która również została uprowadzona za młodu z Narnii, jednak miała już dość niewoli. Arawis natomiast ucieka od przykrego obowiązku - jej ojciec postanowił wydać córkę za mąż za wpływowego starca, przez co dziewczyna próbowała zakończyć swój żywot. Razem wyruszają w podróż do nieznanej im krainy, ale być może jedynego miejsca, w którym będą mogli zaznać spokój i uwolnić się z jarzma dzikiego Kalormenu. Po drodze przyjdzie im również natknąć się na bohaterów poprzednich tomów. Jednak okazuje się, że nic nie jest takie proste, na jakie wygląda, a sprawy mogą skomplikować się znacznie szybciej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
"(...) Ale jednym ze słych skutków zniewolenia jest to, że kiedy nie ma już nikogo, kto by nas do czegoś zmuszał, często okazuje się, że prawie całkowicie utraciliśmy zdolność do zmuszenia samych siebie do czegoś."
Lewis jest mistrzem w kreowaniu fantastycznych światów. Kalormen mimo iż nie rozpieszcza swoich mieszkańców, został przedstawiony jako tajemnicza, fascynująca i dzika kraina. Ta część różni się trochę od poprzednich pod względem fabuły - tam razem rodzeństwo Pevensie nie jest na pierwszym planie, a Narnię możemy podziwiać dopiero w końcowych rozdziałach książki, niemniej miłą odmianą było to, że autor pozwolił czytelnikowi przyjrzeć się bliżej okolicznym krainom. Początkowo poza samą ucieczką niewiele się dzieje, lecz wkrótce akcja przyspiesza i trzyma w napięciu do ostatnich stron. Barwnych bohaterów powieści nie da się nie lubić. Na naszych oczach w postaciach zachodzą wewnętrzne przemiany - Hwin staje się bardziej śmiała, Arawis porzuca swoją dumę zaprzyjaźniając się z młodym rybakiem, a Szasta mężnieje i okazuje odwagę, próbując ocalić przyjaciół przed lwem. Powieść sama w sobie zachwyca barwnym językiem i pomysłowością, lecz nie można zapominać o tym, że posiada drugie dno. Każdy kto przyjrzy się bliżej i spróbuje czytać między wierszami z pewnością dostrzeże choć kilka odniesień do biblijnego świata. Poza tym autor wplótł w całość kilka ważnych sentencji i cytatów.
"[...] oto, co znaczy być królem: trzeba być pierwszym w każdym rozpaczliwym ataku i ostatnim w każdym rozpaczliwym odwrocie; a kiedy w kraju nastanie głód [...], trzeba nosić piękniejsze stroje i śmiać się głośniej, ale jeść mniej niż jakikolwiek z twoich poddanych."
Książkę czyta się bardzo szybko, jednym tchem. Z ciekawością śledziłam zawiłe losy Szasty, chłopca, który jak się potem okazuje nie jest tym, kim wszystkim się wydaje. Bardzo lubię styl pisania autora, nie sprawiał on problemów w zrozumieniu powieści, tylko zaintrygował mnie. Historia jest zaskakująca, a ja dzięki niej odbyłam magiczną i pouczającą podróż do świata Narnii. Polecam wszystkim również wybrać się w taką wędrówkę, z pewnością nikt nie pożałuje.