Igor Brudny powrócił, to już piąta część cyklu, a Przemysław Piotrowski zdaje się, nie wyczerpał wszystkich pomysłów, w jaki sposób jeszcze bardziej utrudnić mu życie 😊 Czy nasz bohater nie powinien w końcu wystawić autorowi środkowego palca i zażądać urlopu? Choćby krótkiego? Z całą pewnością mu się należy!
„Bagno” to prawdziwe polityczne bagno. Autor nie pozostawił suchej nitki na nikim. Dostało się wszystkim: kościołowi, partiom, prezesowi, premierom, prezydentowi, sędziom, generalnie całej rządzącej wierchuszce. Wiem, że nie wszystkim to przypadnie do gustu, znajdą się osoby, które będą wieszać psy na Piotrowskim, odsądzą go od czci i wiary i w ramach solidarności z naszym rządem, zbojkotują jego kolejne książki. Owszem, nie da się ukryć, jakie poglądy na nasz kraj i ludzi u jego władzy ma Przemysław Piotrowski. Każdy, kto ma otwarty umysł i oczy, potrafi samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski, dzieli te poglądy z autorem. Niestety, jak wiemy ci otwarci i myślący nie należą do większości i stąd mamy w naszym kraju to, co mamy. Tak sobie myślę, że przydałby się taki Sędzia i rozgromił to towarzystwo wzajemnej adoracji na cztery wiatry. Zanim to bagno pochłonie nas wszystkich.
„Czy obecna władza całkowicie zatraciła jakiekolwiek ludzkie odruchy? Czy w zamian za te kilkadziesiąt, czy kilkaset tysięcy głosów najbardziej skrajnego odłamu swoich wyborców była w stanie posuwać się do tak haniebnych zaniedbań?”
Sędzia. Kim jest i dlaczego najwięksi komputerowi spece nie mogą go wytropić? Kiedy audycja radiowa zostaje przerwana przez słuchacza, którego na początku nikt nie potraktował poważnie, wiemy już, że to początek czegoś znacznie większego. Sędzia zaczyna wymierzać sprawiedliwość. Zaczyna od środowiska księży, porywając księdza Tobiasza Kryszaka, który ma na sumienie wiele potworności. Transmisja na żywo, ludzie przed ekranami komputerów lub telefonów poznają wszystkie grzechy ojca Kryszaka, między innymi pedofilię, ogromny majątek zdobyty w niezbyt czysty sposób, śmierć. Miliony wyświetleń, tyle samo komentarzy internautów, a wszyscy chcą jednego: kary. Sędzia stawia warunek, uwolni księdza, pozwoli mu żyć, jeśli minister sprawiedliwości na kolanach, publicznie wyzna swoje przewinienia i ukorzy się przed narodem. Z góry wiadomo, że to się stać nie może, wszakże państwo polskie nie negocjuje z terrorystami. Czyż nie? Ojciec Kryszak nie ma szans, transmisja trwa, kara zostaje wymierzona publicznie, internauci szaleją. I wtedy zaproszenie do gry dostaje Igor Brudny. Zaproszenie od samego Sędziego. To jednak oznacza, że Igor będzie musiał stanąć po stronie władzy, której szczerze nie znosi. Szczerze mówiąc, poglądy Sędziego nie odbiegają zbytnio od poglądów Brudnego i jego partnerki Julki Zawadzkiej. Jednakże istnieją pewne okoliczności, dla których Igor, pomimo sprzeciwów Julii, podejmuje się wytropić Sędziego. Znowu przeszłość uderzy go prosto w twarz, twarze, które próbował zapomnieć, wyłonią się na powierzchnię, a koszmary nie dadzą spać. A to dopiero początek. Kim będzie następna ofiara? Sędzia? Minister? Premier? Prezes? Machina ruszyła, nikt nie jest bezpieczny. Jedyna nadzieja w Igorze Brudnym. Czy da radę?
W tej części to nie Igor jest bohaterem wiodącym. Jest nim Sędzia i polityka. Przemysław Piotrowski poprowadził akcję spójnie, nie dając czytelnikowi czasu na oddech. Miał również odwagę pokazać nam, jakie są jego poglądy na polskie bagienko. Mam nadzieję, że nie poniesie za to konsekwencji, bo niestety w naszym „państwie prawa” wszystko może się zdarzyć, a mnie nie zaskoczy już nic.
Panie Przemysławie, cóż mogę powiedzieć, kolejny raz świat Igora Brudnego stał się moim, było mi duszno, było mi źle, robiło mi się słabo, czytając o kolejnych potwornościach ludzi kościoła i władzy. Cholera jasna, ja kibicowałam Sędziemu! A przecież nie powinnam…