Graham Masterton to pisarz, którego miłośnikom horrorów chyba nie trzeba przedstawiać. Długo nie miałem żadnej z jego książek w rękach i trochę zapomniałem o tym autorze, jednak jak zobaczyłem powieść „Sekta” i nazwisko autora to zaraz skojarzyłem i uśmiech pojawił się na twarzy. Oczywiście przeczucie mnie nie myliło…
Głównego bohatera Conora O’Neila poznajemy, gdy jest szefem ochrony o pewnej firmie, w której przechowywane są skrytki bogatych ludzi. Co w nich dokładnie jest to wiedzą tylko ich właściciele, ale jak się dowiadujemy z kolejnych kart powieści, są to dokumenty i zdjęcia warte miliony dolarów. W pewien jakby się mogło wydawać zwykły dzień naszemu bohaterowi „zginęło” kilka minut w ciągu dnia. Nie wiedział gdzie był, co i z kim robił. Cóż za przypadek, iż w tym samym dniu dochodzi do napadu, zrabowane zostają niektóre skrytki, złodzieje wiedzą, co mają ukraść, żeby zarobić duże pieniądze. Nasz bohater w heroiczny sposób odzyskuje skradzione przedmioty, a przynajmniej tak myśli. Wracając do tych „skradzionych” minut Conora dochodzi on do wniosku, iż został poddany hipnozie przez dwóch hipnotyzerów, jak się później okazuje najlepszych na świecie i tak naprawdę to on ukradł skrytki, a raczej umożliwił ich opróżnienie. Tajemniczy hipnotyzerzy pracują dla samozwańczego mesjasza, który przy użyciu terroru chce zmusić ludzi do przejścia na jego religię.
Conor O’Neill to były policjant, który ma za sobą wiele sukcesów zawodowych, wielu przestępców zamknął w więzieniu. W trakcie swojej pracy trafił na ludzi wysoko postawionych między innymi policjantów, którzy brali haracze od mafii i organizacji przestępczych. Teoretycznie nasz bohater mógł „przymknąć” na to oczy, przecież płacili za to przestępcy, a zyskiwali dobrzy tego świata, chyba jednak sumienie nie pozwoliło mu na takie postępowanie. Taka decyzja prawego policjanta, nazwanego bohaterem nie spodobała się elicie, co spowodowało jego usunięcie z policji, a sprawa obrabowania skrytek umożliwiała dokonania nagonki przez nowojorską policję na człowieka, który obnażył jej ciemną stronę.
„Sekta” to książka, którą łatwo się czyta, która jest przyjazna czytelnikowi i wreszcie, w której czytelnik jest tym, który wszystko wie, mało tego, zaryzykuje nawet stwierdzenie, że już w połowie powieści jest w stanie odgadnąć jej koniec. W brak nagłych zwrotów akcji czy tajemniczych zagadek mimo to czyta się ją z przyjemnością i z lekkością. Pozycja obowiązkowa dla czytelników, którzy cenią sobie lekki horror bez spektakularnego rozlewu krwi i makabrycznych scen zbrodni.
Jedno co nie podoba mi się w książce to opisy wprowadzenia w trans. Jestem sceptyczny, czy naprawdę jedno dotknięcie i człowiek nie wie, co robi? Tak łatwo można kimś manipulować? Myślę, że autor w tej kwestii trochę przesadził.