Kolejny kryminał w serii z detektywem Harrym Boschem i adwokatem Mickey'em Hallerem w roli głównej. W tej książce Harry, już na wcześniejszej policyjnej emeryturze, staje po drugiej stronie prawa, pomagając Hallerowi i usiłując dowieść niewinności człowieka oskarżonego o morderstwo popularnej urzędniczki miejskiej. Jedynym dowodem winy oskarżonego są ślady DNA znalezione na ciele ofiary, poza tym nie ma nic, motywu, śladów związku oskarżonego z ofiarą, żadnych punktów zbieżnych. No ale na podstawie nie takich dowodów skazywano w Ameryce ludzi na śmierć...
Harry z dużymi wątpliwościami wciela się w rolę prywatnego detektywa i dosyć szybko dochodzi do wniosku, że centralną rolę w śledztwie pełni luksusowy zegarek podarowany denatce przez męża, właśnie z powodu tego zegarka mamy początkowe morderstwo, a potem następne. Dzieje się.
Może najciekawsze w książce są frustracje Harry'ego wynikające z pracy dla adwokata. Wielu kolegów z policji zrywa z nim kontakty, wręcz traktuje go z pogardą, uważając, że przeszedł na 'ciemną stronę mocy' działając przeciw organom ścigania i pomagając przestępcom. Dylematy moralne Harry'ego najlepiej opisuje poniższy cytat: „Zdał sobie sprawę, że zawsze będzie ich dzielić z Hallerem fundamentalna różnica postrzegania materiału dowodowego, a także innych niuansów śledztwa. Haller musiał układać sobie wszystko w kontekście procesu sądowego, szukać metod deprecjonujących linię oskarżenia. Bosch z kolei postrzegał dowody jako most łączący go z prawdą.” Owe różnice są źródłem licznych kłótni z Hallerem dotyczących sposobu prowadzenia śledztwa. Poza tym z tą prawdą, do której dąży policja, też bywa różnie...
Książka zaczyna się i kończy scenami w sądzie, gdzie Mickey Haller broni swoich klientów, wspaniale Connelly przedstawia zawiłości amerykańskiej procedury karnej, taki Mróz mógłby mu buty czyścić. W ogóle to imponuje mi suchy, obiektywny, ale mocno wciągający styl Connelly'ego, oraz jego prawnicza i policyjna dokładność, to prawdziwy kronikarz ciemnych stron życia w Los Angeles.
Wprawdzie Bosch zarzeka się w książce, że to jego pierwsza i ostatnia praca w roli prywatnego detektywa, ale miejmy nadzieję, że tylko tak mówi...
To bardzo dobry kryminał, jeden z lepszych w bogatym dorobku Connelly'ego.
Słuchałem audiobooka w bardzo dobrym wykonaniu Janusza Zadury.