Temat polskiej emigracji zszedł z kart podręczników historii i bardzo nam się uwspółcześnił. W obecnych czasach ciężko znaleźć rodzinę czy grupę znajomych, z której ktoś nie wyjechał za granicę. Jak my Polacy postrzegamy kraje do których przyszło nam emigrować? Czy potrafimy się zintegrować i zaakceptować różnicę między nami, a mieszkańcami danego kraju? Czy te różnice są rzeczywiście tak wielkie? A jak to wygląda dokładniej we Francji?
W wyniku zabawnego nieporozumienia Wojciech Szczygieł, dziennikarz jednej z polskich gazet, wyjeżdża na roczny staż do Strasbourga we Francji. Staż będzie się odbywał w redakcji francuskiego dziennika DNA "Dernnieres Nouvelles d'Alsace". Wojtek nie zna języka, aby temu zaradzić zapisuje się na kurs językowy na Uniwersytet Nauk Humanistycznych w Starasbourgu. Zaprzyjaźnia się z kilkoma uczestnikami kursu oraz kolegami z redakcji. Swój pobyt wykorzystuje na obserwację życia Francuzów i wychwytywanie różnic między Polską, a Francją. Odnalezienie się w nowej rzeczywistości przysporzy wiele zabawnych sytuacji.
"Polak w krainie d'Artagnana" to swoisty zbiór różnic społecznych, ekonomicznych i kulturowych pomiędzy Polską, a Francją. Lesławowi Turowi udało się w lekki i zabawny sposób przedstawić to co nas skrajnie różni, jak i również podobieństwa, które stawiają nas na równi z wieloma nacjami na świecie. Głównym atutem książki jest inteligentny humor jaki niewątpliwie posiada autor. Mnogość zabawnych scenek z udziałem głównego bohatera, nadaje książce pozytywnego wymiaru.
"-No ze zboża. To jest kawa ze zboża.
-A, już wiem - spojrzał na mnie poważnie - u nas też w czasie wojny taka była. Na wojnie z biedy taką pili.
-Ale my ją pijemy nie z biedy, tylko dlatego, ze jest bardzo zdrowa - stanąłem w obronie całego narodu, bo bałem się, że dopłaty unijne zamienią nam na kontyngent humanitarny."
Sporą część książki autor poświęca aspektom wiary i trudno się z nim nie zgodzić w postrzeganiu naszej religijności i funkcjonowania Kościoła polskiego.
"Kościół francuski uważa, że przepustką do nieba jest bieda, a Kościół w Polsce, że niebo otwierają kursy i zaświadczenia z parafii."
Młody dziennikarz ulega urokowi Francuzek i przekonuje się na własnej skórze jakie różnice dzielą nas i Francuzów w relacjach damsko - męskich. Również różnice kulinarne odgrywają dużą rolę. Autor rozprawia się ze stereotypami dotyczącymi francuskiego jedzenia.
„– Nie dlatego wiem, że jesteś cudzoziemcem, bo mówisz inaczej, ale dlatego, że zamówiłeś ślimaki. Jak w restauracji ktoś je żaby albo ślimaki to na pewno nie jest Francuzem…. "
Reasumując muszę stwierdzić, że po raz kolejny potwierdza się stara prawda "cudze chwalicie, swego nie znacie". Książka pozwala docenić to co polskie i uważam, że nie mamy powodu aby wstydzić się swojego pochodzenia. A jeśli nurtuje Was pytanie czy Francuzi są zarozumiali, to po przeczytaniu tej pozycji nie będziecie mieli więcej wątpliwości. Jeśli Wojtek Szczygieł jeszcze kiedyś wybierze się zgłębiać mentalność i kulturę, przedstawicieli innego kraju, a pan Tur opisze jego perypetie, to z przyjemnością oddam się lekturze. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Psychoskok