„-Teraz już możemy robić, co chcemy.
- A dlaczego?
- Bo jesteśmy wolni.”*
Wolność to dla nas rzecz normalna. Robimy co i kiedy chcemy. Idziemy gdzie nam się tylko podoba, mamy wolność wyboru i nieograniczoną ilość wolnego miejsca. A teraz wyobraź sobie, że zamknięto Cię w ciasnym pomieszczeniu i od teraz to jest Twoje życie, nie ma wiatru, nie czuć zapachu skoszonej trawy. Nic nie możesz zrobić tylko żyć tu i teraz... w ciasnym miejscu, który jest Twoim domem...
„Pokój” to historia kobiety, która w czasie studiów została porwana i teraz jest przetrzymywana w tytułowym miejscu, które jest kuchnią, łazienką, sypialnią, jadalnią oraz salą gimnastyczną w jednym. A to wszystko na powierzchni 12 m². Od pięciu lat ma synka Jacka, który nic nie wie o prawdziwym świecie, ale zaczyna zadawać coraz więcej pytań o niego. Nie rozumie czemu zamiast o nową książkę prosi Starego Nicka o spodnie. W ogóle dużo nie rozumie... Z każdym dniem jest coraz gorzej, ale mama chłopca popisuje się niezwykłą kreatywnością w wymyślaniu dziecku zabaw, wie jednak, że muszą uciec i tak powstaje plan A i plan B - powtarzane do znudzenia... Czy uda im się przechytrzyć porywacza? Jeśli uciekną jak Jacke odbierze prawdziwy, wielki świat, a więziona kobieta? Jaki będzie finał tej historii...
Gdy pierwszy raz usłyszałam o tej pozycji byłam bardzo sceptycznie do niej nastawiona, jednak w momencie pojawienia się zachwalających ją recenzji postanowiłam przeczytać to co zdobywa serca rzeszy czytelników.
Od początku podobał mi się pomysł narracji z punktu widzenia pięcioletniego chłopca, który ukazuje nam swój „świat”. Nie jest on dla nas duży, ale dla brzdąca to życie, miejsce spania, jedzenia, zabaw... Książka ta studium malucha uwięzionego w Pokoju i gdy tylko zamkniemy oczy i go sobie wyobrazimy bardzo intensywnie zaczynamy odczuwać to co Jacke, razem z nim odkrywamy nieznane, zadajemy pytania i próbujmy zrozumieć. Niekiedy przemyślenia chłopca wywołują w nas śmiech, jak to zwykle bywa przy rozumowaniu dzieci w młodszym wieku, jednak w przeważającej mierze ogarnia czytelnika smutek z powodu jego losu. Bardzo trafiony pomysł z tą narracją, bardzo.
Autorka porusza trudny i ważny tematy. Porwanie, przetrzymywanie i gwałt, ale tak że i siłę przetrwania. Nie wiem czy byłabym na tyle silna by tak jak Matka żyć z dnia na dzień, wymyślać synowi zajęcia i uczyć go choćby podstaw. Miała chwile zwątpienia, depresji, ale zazwyczaj na drugi dzień wstawała i... żyła. No z każdą przeczytaną stroną podziwiałam ją jeszcze bardziej.
„Pokój” daje czytającemu niesamowity ładunek emocji, który buzuje w nas. Smutek nad uwięzionymi, podziw no bo jak to możliwe, że w takich warunkach żyli prawie, że normalnie, złość na porywacza... Takich emocji jest naprawdę dużo, a jeszcze więcej przemyśleń, które dostarcza nam pisarka za sprawą opowiadanej historii.
Myślałam, że z czasem znajdę więcej słów by ją pisać, ale nadal mam mętlik i brak słów by powiedzieć co we mnie siedzi po jej przeczytaniu. „Pokój” czyta się szybko i z zapartym tchem oraz z myślą, że „tak nie może być”. Polecam gorąco!
*str. 98