"Całujac grzech" to już druga z dziewięciu książek cyklu "Zew Nocy", czyli serii o przygodach pół wampira, pół wilkołaka, Riley Jenson. Bardzo ucieszyło mnie to, że nie dość, że jedna po drugiej części została wydana w 3-miesięcznym odstępie co na powieść liczącą sobie ponad 400 stron jest niezłym czasem, to dostawłam ją predpremierowo. Pierwsza część mimo wszystko wywarła na mnie spore wrażenie i skutecznie zachęciła do entuzjastycznego czytania reszty tomów. Czy "Całując grzech" spełniła moje oczekiwania?
Riley budzi się naga, cała skąpana we krwi nie dość, że nie wiadomo gdzie, to nie pamięta ostatnich ośmiu dni swojego życia. Wie za to, że musi uciekać. I, że nie była jedyną przetrzymywana w ... kolejnym laboratorium pobierającym od zmiennokształtnch próbki nasienia. Natyka się na koniokształtnego imieniem Kade, postanawia mu pomóc po czm razem z nim udaje jej się uciec. Trafiają do ukrytego domku w górach, z którego dzwonią po pomoc do departamentu, czyli szefa Jacka i brata Rhoana. Ale pomoc przybędzie dopiero za cztery godziny, dlaczego by się przez ten czas lepiej nie poznać? Riley od razu zaczyna darzyć Kade'a sympatią a ten nie jest głupi, i gdy po powrocie do domu niezapowiedzianie spotyka tam Quinna koniokształtny domyśla się co i jak, po czym pomaga Riley wymusić na nim zazdrość. Bo Quinn mimo wszystko, mimo to, że dał Ril do zrozumienia iż ma się odczepić, nadal coś do niej czuje. Ale czy Riley chce podjąć ryzyko sparzenia się po raz kolejny?
Jednak sprawy jeszcze bardziej się komplikują i zmieniają życie Riley, gdy ta dowiaduje się, że w końcu może zajść w upragnioną ciążę, a Misha, jej były kochanek... chce to wykorzystać, aby stworzyć potomstwo, gdyż podejrzewa, że niedługo umrze. Wilczyca jednak nie jest już zdolna do ufania mu i wymyśla podstęp aby zdobyć od niego informacje, które posiada, a jej są niezwykle potrzebne. Sfora Helki? Powiedz wszystko. Riley ma zamiar wyciagnąć od niego wszystkie potrzebne informacje, aby dowiedzieć się dlaczego i przez kogo została porwana. Jaką rolę Misha odegra w tym wszystkim? Kim tak naprawdę okaże się Kade? Czy Riley i Quinn do siebie wrócą? A może nawet coś głębszego nawzajem poczują? I co to będzie z pociągającym alfą Kellenem... Ach! No i jeszcze pozostaje kwestia, czy być strażniczką czy nie. Jednym słowem cholernie dużo pytań, i nie na wszystkie zdobędziemy odpowiedzi.
W drugiej części cyklu "Zew Nocy" możemy po raz kolejny śledzić cholernie ciekawe i wciagające perypetie wilkołaczycy Riley Jenson. W tym tomie jest więcej Rhoana, czego tak niecierpliwie wyczekiwałam, pojawia się wiele nowych postaci, głównie męskich no i co można z resztą było przewidzieć po pierwszej części, wraca Quinn. Myślałam, że chwila jego powrotu to będzie takie jedno wielkie "łał", ale było napisane, że Riley nawet czasem się z nim spotykała od zakończenia pierwszej części do rozpoczęcia drugiej, więc "łał" nie było. Bardzo przypodobała mi się postać Kade'a i to, że mimo iż był głównie niezaspokojonym ogierem, potrafił okazac Riley czułość i dobroć. W tej książce, przynajmniej dla mnie największą rolę odgrywają wątki miłosne, czyli można po prostu powiedzieć: romanse Riley. Przez około połowę książki wściekałam się w myślach o to, że przeciez ona jest stworzona dla Quinna, ale Keri Arthur na pewno nie będzie posługiwała się oklepanym schematem, że facet z pierwszej części, który najprawdopodobniej będzie się pojawiał w każdej, w finale będzie z główną bohaterką. Nie ma takiej opcji. Moje nastawienie jednak co do "Riley and Quinn forever" zmieniło się z chwilą wciągnięcia Kellena w fabułę... pociągający alfa, którego w ksiażce nie było dużo. Prawdę powiedziawszy nie wzięłabym go za kogoś ważniejszego gdyby nie cytat (niby spoiler, ale nie jakiś tam zdradzający w najmniejszym stopniu zakończenie czy fabułę): "W zielonych głębiach jego oczu lśnił głód, ciepło i rozbawienie. I coś jeszcze. Coś, co sprawiło, że oddech uwiązł mi w gardle, a serce wykonało dziwnego fikołka.
Tym czymś był błysk przeznaczenia.
W tym szczególnym momencie poczułam, że stojący przede mną mężczyzna odegra znaczącą role w mojej przyszłości"*
Ten cytat kazał mi myśleć, że jednak Kellena tak mało jest w tej części, bo ma być go wiecej w następnych czy może nawet ostatniej... kto wie czym nas Keri Arthur zaskoczy Ja w każdym bądź razie chyba tylko kontynuacji "Mechanicznego anioła" nie mogę się doczekać tak mocno jak "Całując grzech".
Tak jak w przypadku "Wschodzącego księżyca", chodziłam z tą ksiażką wszędzie gdzie tylko się dało, i to nie aby się pospieszyć z czytaniem, bo musiałam się wyrobić z recenzją, tylko dlatego, że tak bardzo chciałam poznać dalsze przygody Riley. Pprzy każdej przerwie na czytanie, która była konieczna, niemalże dgotałam tak bardzo chciałam czytać dalej. No, może trochę przesadziłam, ale bardzo się niecierpliwiłam. Miałam wrażenie jakby w tej części pani Arthur, czy też pani Kinga Składowska, która miała (według mnie ) zaszczyt przetłumaczyć książkę na język ojczysty uraczyła nas większą ilością opisów, jednak nie rzucało się to w oczy dlatego, że nie opisywały one zbędnych rzeczy i sytuacji, a przedstawiało wszystko w korzystnym i humorystycznym świetle.
No i na koniec wspomnę o oprawie graficznej. Okładka "Całując grzech" jest bardzo podobna do okładki pierwszej częci, ale oczywiście nie uważam tego za złą sprawę, bo seria przynajmniej ładnie będzie się prezentowała ogólnie i na półce, a nie zawsze tak jest. Zastanawia mnie tylko, że skoro będzie dziewięć części tego cyklu to co wydawnictwo ma zamiar zrobić? Wykombinować jeszcze siedem innych ujęć rudowłosej dziewczyny zakrywającej piersi? Miejmy nadzieję, że im się to uda No i jeszcze, jak w przypadku pierwszej części, chociaż zapomniałam o tym wspomnieć, wkrada się tu nam pewna nieścisłość - na początku obydwóch książek mamy spis wszystkich części, których wymienionych jest osiem, a ponoć w Stanach wydano dziewięć... No nie wiem czemu tak jest, nie wiem
Podsumowywując, przez Kellena moja miłość do Quinna osłabła, chociaż nadal gdzieś tam jest i może czeka na jego "come back" w następnych częściach, kto wie. Finał książki po raz kolejny mimo wszystko doprowadził do tego, że uroniłam kilka łezek jak i mimo wszystko, że wiedziałam iż to nastąpi, byłam zaskoczona decyzją Riley. Książkę czytało się oczywiście na równi dobrze z pierwszą jeli nie lepiej i spokojnie, z czystym sumieniem mogę dać ocenkę 10/10. Polecam dać ją (jeśli czytaliście pierwszą część, a jeśli nie to włąśnie ją) na jedno z pierwszych miejsc na swojej liście książek do kupienia jeśli szukacie lektury z humorem, od której nie można się oderwać! Polecam raz jeszcze
* str. 199
Chciałby ktoś może konkurs z tą ksiązką na moim blogu? Miłoby było gdybyście mnie o tym poinformowali, bo bez chętnych nie zrobię :)