Connor to zły chłopiec. Dokładnie taki, jakiego w każdym młodzieżowym romansie zwykła dziewczyna zmieniłaby w porządnego, po czym żyliby długo i szczęśliwe. Ale w świecie Connora nie ma miejsca na szczęśliwe zakończenia i drugą szansę. Zostanie rozczłonkowany, bo przecież bardziej przysłuży się społeczeństwu w kawałkach niż w całości. Nikt nie będzie próbował zrozumieć, że to nie jest zły, a zagubiony dzieciak...
Risa gra na fortepianie. Dobrze. Nie wybitnie, a dobrze. W chorym społeczeństwie, w jakim przyszło jej się urodzić, to, że jest dobra nie jest wystarczającym powodem, by pozostawić ją przy życiu. Risa nie zrobiła nic złego. Oprócz tego, drobnego błędu podczas gry. Ot, takiego, po którym rodzice pocieszaliby Was, a koledzy nawet nie zauważyli. Mimo to powinna zostać podzielona.
Levi cały życie wiedział, że zostanie podzielony i był z tego dumy. W chorym społeczeństwie istnieje chora religia, która mówi, że co dziesiąte dziecko trzeba poświęcić. I nie ma znaczenia, że nie cała dziewiątka jego rodzeństwa jest biologiczna. Rodzice Leviego wierzą, że powinni oddać na podzielenie właśnie jego, a nie choćby jednego z dzieciaków podrzuconego im pod drzwi.
Szokujące?
"Podzieleni" to najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera tego roku (nie licząc "Nevermore", bo przecież to drugi tom). Pokładałam ogromne nadzieje w tej powieści. Wiecie jak to się zazwyczaj kończy? Im większe nadzieje tym większe rozczarowanie. Okazało się, że książka nie była taka jak się spodziewałam. Była LEPSZA. Pomysł jest świetny, to fakt, ale żeby to stwierdzić wystarczył mi opis wydawcy.
Risa, Connor i Levi to trójka najważniejszych bohaterów. Może ich polubicie, może nie, ale jedno jest pewne. To trzy zupełnie odmienne i mocno zbudowane charaktery. Zachowanie każdego z nich jestem spójne i logiczne, każdy przechodzi mniejszą bądź większą przemianę. Są tak rzeczywiści, że czuję jakby faktycznie istnieli. Mało tego, choć bohaterów poznajemy całe mnóstwo, wszystkie są unikalne. Autorowi w niesamowity sposób udało się stworzyć tak odmienne i dobrze zarysowane postaci. Kilka z historii innych podzielonych poznajemy, innych nie, ale jedno jest pewne. Każde zachowanie jest uzasadnione, każdy z bohaterów jest wyjątkowy. Na dodatkowe uznanie z całą pewnością zasługuje CyFi (dzieciak, którego wątek, choć poboczny, wciągnął mnie bez reszty), Roland (bohater rodem wyjęty z "Gone") czy Mai (dziewczyna, o które czytamy zaledwie kilka zdań, a udało jej się zapisać w mojej pamięci).
Neal Shusterman stworzył powieść, której niczego nie brakuje. Jeśli (tak jak ja) uznajecie emocje za wyznacznik dobrej literatury, mogę was zapewnić, że tutaj jest ich pod dostatkiem. Druga połowa książki jest w zasadzie "nie-do-odłożenia". O ile na początku byłam w stanie przewidzieć większość wydarzeń, to w dalszej części żadne z moich założeń się nie potwierdziło. Zakończenie również mnie zaskoczyło i całą pewnością można uznać je za udane. I jeszcze jedno, (pewnie niektórych to zainteresuje). Tak, płakałam.
Narrator powieści jest trzecioosobowy, jednak rozdziały pisane są z perspektyw różnych osób. Najczęściej jest to Connor, Risa lub Levi, jednak (abyśmy lepiej zrozumieli motywy, jakimi kierowali się dorośli) zdarza się nawet nauczycielka czy strażnik. Pomysł wydaje się całkiem niezły. Przy narracji pierwszoosobowej ominęłyby nas wydarzenia typu "ale X nie wie jeszcze, że...", które kilka razy miały miejsce.
Nie uchylę chyba zbyt dużego rąbka tajemnicy pisząc, że w książce proces podzielenia został dokładnie i szczegółowo opisany. Musimy się na niego, co prawda, sporo naczekać, jednak objaśniony został tak dobrze, że uznaję to za doskonałą rekompensatę.
Wiem, że antyutopie zasypują nas z każdej strony. Do tego większość z nich opisywana jest jako ta jedna, wyjątkowo lub (o zgrozo!) najlepsza od czasu "Igrzysk". Jeśli w jakikolwiek sposób odrzuca was to od "Podzielonych" to mogę jedynie wspomnieć, że książka ta została napisana przed osławionymi "Igrzyskami". Nie oszukujmy się, na tle dzieła Neala Shustera, większość z konkurencyjnych powieści antyutopijno-dystopijnych wypada co najwyżej średnio.
Nie pozostaje mi nic innego, jak wystawić "Podzielonym" pełnego, nienaciąganego i kompletnie zasłużonego maxa. Polecam Wam te książkę, niezależnie od tego czy macie 14, czy 34 lata. Czy gustujecie w antyutopiach, czy też nie. To z całą pewnością jedna z najlepszych książek jakie miałam przyjemność przeczytać.
Ocena: 10/10