„Ale czy wy, wyższe mitologiczne stworzenia... - próbowałam przypomnieć sobie, jak to ujęła Jules - ... nie potrzebujecie... ten... no...
Jack zrobił zdziwioną minę, a potem zdusił śmiech. - Proszę, nawet nie próbuj dokończyć tego zdania.''
Książek, w których pisarze nawiązują do mitologii powstaje coraz więcej, ale każda którą czytałam opowiadała inną, niesamowitą historię. Kiedy zobaczyłam zapowiedź Podwieczności nie mogłam doczekać się momentu, w którym zagłębię się w opowieść opartą na micie o Persefonie... Nie jest łatwo odtworzyć coś starego i wpleść w to nowe wątki oraz współczesność, ale Brodi Ashton rewelacyjnie sobie z tym poradziła.
Nikki Beckett pół roku temu zniknęła pewnej nocy i znalazła się w krainie, którą Wieczni nazywają Podwiecznością. Nie miała okazji aby z kimkolwiek się pożegnać, a teraz ma taką możliwość i powraca do swojego dawnego życia. Ma tylko sześć miesięcy na to by inni jej wybaczyli i zobaczyli jak bardzo jej na nich zależy, jak ich kocha. Po tym okresie Tunele przyjdą po nią, ale tym razem już na zawsze... Dziewczyna stara się wszystko naprawić i zapomnieć o czasie, który spędziła w ciemnościach z chłopakiem o imieniu Cole. Jednak pomimo wszelkich prób to właśnie on zakłóca jej spokój, śledzi ją i namawia do wspólnego powrotu, ponieważ uważa że to Nikki jest rozwiązaniem jego sukcesu - przejęciem tronu w podziemiach. Ona jednak ma inne zdanie, dlatego też próbuje znaleźć sposób, dzięki któremu będzie mogła zostać na Powierzchni. Jeśli jej się nie uda całą wieczność spędzi u boku Cole'a. Lepszą perspektywą wydaje się Jack... Czy jednak wszystko pójdzie z planem?
Podwieczność to debiutancka powieść Brodi Ashton, która podbije serca miłośniczek romantyczności, nawiązań do mitologii i zaskakującej akcji. Sięgając po tę pozycję mniej więcej wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać i miałam ogromną nadzieję, że mi się spodoba. Tak też się stało i nawet sama nie wiem kiedy, bo ocknęłam się dopiero, gdy przeczytałam ostatnie zdanie. Zdanie po którym najchętniej zabrałabym się za kolejną część... A przecież jeszcze ta nawet nie miała premiery.
To co wyróżnia tę powieść, to przede wszystkim nowe spojrzenie na podziemie (tutaj Podwieczność), które naprawdę zaskakuje i intryguje. Chciałabym dowiedzieć się o nim w kolejnym tomie trochę więcej, ale już wiem że jest to całkowicie nowa wersja i już chociażby za to należy się ukłon w stronę autorki. Warto również wspomnieć o Tunelach, które miały upomnieć się o Nikki i zabrać ją do krainy ciemności z powrotem. Przypominały mi cienie z serii Upadli, ale po przeczytaniu całej książki zdałam sobie sprawę, że to jednak coś innego, tajemniczego i bardziej przerażającego. Ciekawy pomysł choć nie do końca dopracowany, dlatego liczę, iż w kolejnej części wyjaśni się chociażby ich pochodzenie.
Brodi Ashton stworzyła bohaterów, których moglibyśmy bez wątpienia poznać i polubić w swoich szkołach. Z jednej strony byli nieco niedostępni dla zwyczajnych ludzi, a z drugiej idealnie wtapiali się w środowisko rówieśników. Nikki Beckett dawniej nie wyróżniała się niczym szczególnym, miała chłopaka, przyjaciół i na pewno nie była szarą myszką. Po powrocie od razu nie staje się tą samą dziewczyną co dawniej, jednak z dnia na dzień coraz bardziej się do niej upodabnia. Jest jedną z najbardziej normalnych postaci jakie spotkałam w książkach i to może dlatego z łatwością przyszło mi polubienie jej. Jasne że chwilami jej wybory były dla mnie niezrozumiałe, ale z pewnością ja postąpiłabym na jej miejscu identycznie. Jack to były facet, który przyczynił się do jej upadku. Pomimo tego jego emocje i uczucia były tak widoczne w pewnym sytuacjach, że nie dało się nie zapałać do niego sympatią. Ostatnim bohaterem o którym postaram się wspomnieć jest Cole. Trudny, arogancki, przystojny, uparcie dążący do obranego przez siebie celu, ale też potrafiący kochać - zdecydowanie jest w tej powieści czarnym charakterem, ale jednocześnie zupełnie innym od tych, które znacie. Nie wiem jak to zrobiła pisarka, ale przez dosłownie całą książkę nie umiałam powiedzieć, którego bohatera lubię najbardziej. Bo zarówno Jack jak i Cole mieli w sobie cechy, które można lubić, ale też i nienawidzić, a to sprawiało że byli z jednej strony prawdziwi a z drugiej całkowicie niedostępni. I Nikki, która stoi pomiędzy nimi.
Zastanawiałam się czy pisać coś o mankamentach książki, ponieważ dla mnie są i ich nie ma, ale dla osób chcących ją przeczytać pewnie będzie to ważne. Wspomniałam wcześniej o tym, że chciałabym aby w kolejnych tomach autorka więcej powiedziała nam o Podwieczności i Tunelach, ponieważ tutaj mamy o tym wzmiankę i kilka fragmentów, ale chyba wszyscy ucieszyliby się, gdyby było tego więcej. Jest też trójkąt miłosny, którego ostatnio staramy się omijać szerokim łukiem, ale tutaj nie był on dla mnie minusem. Na początku skrzywiłam się, ale za chwilę z niecierpliwością obserwowałam dalszy bieg zdarzeń. To nie było tak, że Nikki wzdychała przez całą powieść do dwóch chłopaków, bo nawet jednego nienawidziła. To jeden z najciekawszych wątków, dlatego nie obawiajcie się go, ponieważ jestem pewna że was zaskoczy. Nie spodobał mi się jednak punkt kulminacyjny, ale mam nadzieję, że autorka rozwinie to w miarę ciekawie. Gdybym ja była na miejscu Brodi Ashton nie wepchnęłabym tam jego, tylko ją, ale niestety nią nie jestem... O tym, co dokładnie mam na myśli będziecie wiedzieć gdy sięgnięcie po tę pozycję.
Podwieczność to powieść przede wszystkim romantyczna, dlatego też jest pozycją obowiązkową dla fanek romansu paranormalnego, a nawet osoby lubiące fantastykę mają szansę znaleźć tu coś ciekawego. Zostałam oczarowana historią i ją wręcz pokochałam, dlatego też z niecierpliwością będę oczekiwać drugiego tomu. Jest to jedna z najbardziej fascynujących książek, a do tego dochodzi nawiązanie do mitu o Persefonie... Będziecie z pewnością mile zaskoczeni!