Wielu z nas lubi dalekie podróże. Odwiedzanie nowych miejsc daje szanse na poszerzenie horyzontów, zmianę postrzegania świata i odpoczynek od otaczającej nas rzeczywistości. Chyba każdy w głębi duszy marzy o wielkich przygodach, które zapamiętałby na całe życie. Nikt z nas chyba jednak nie myślał poważnie o podróży do innej epoki. Zobaczenie danego miejsca sprzed setek lat byłoby z pewnością doświadczeniem szczególnym, ale niestety nierealnym. Co gdyby było to jednak możliwe? Gdybyśmy mogli przenieść się w czasie, gdzie tylko chcemy? Skorzystalibyście z takiej możliwości?
Właśnie w takiej sytuacji znalazła się Anna - bohaterka ,,Magicznej gondoli". Spędzała wakacje wraz z rodzicami w malowniczej Wenecji. Pewnego dnia, podczas pokazów łodzi została wepchnięta do kanału, z którego wyłowił ją na pokład czerwonej gondoli bardzo przystojny chłopak. Sprawiło to, że niespodziewanie przeniosła się w czasie o ponad pięćset lat. Od teraz będzie musiała poradzić sobie w nowym środowisku i sprostać powierzonemu jej zadaniu.
Z pewnością wiecie, że bardzo lubię motyw podróży w czasie. To coś nowego i jeszcze mało popularnego, kiedy zewsząd otaczają nas paranormalne stworzenia. Historia w ,,Magicznej gondoli" toczy się w XV-wiecznej Wenecji, dlatego z tak wielką chęcią po nią sięgnęłam. Eva Voller stworzyła genialny klimat, pokazała nam życie w tamtym miejscu zarówno z perspektywy czasów teraźniejszych, jak i przeszłych. Już ze względu właśnie na ten klimacik książkę czytało się świetnie. Autorka bardzo bardzo konsekwentnie oddała wizję swojej historii. Skonstruowała podróże w czasie z najdrobniejszymi szczegółami. Nie z nią praca na odwal się, oj nie. Tutaj dało się zauważyć pewien sens i dopracowanie. Zarówno samych podróży, jak i przedstawianej nam opowieści. Było to dla mnie czasem nieco pokręcone. Jak najbardziej dało się zorientować w całości, ale powolne odkrywanie faktów, co gdzie indziej uwielbiam, tu mnie irytowało. Chciałam wiedzieć już i teraz, a że cierpliwość bynajmniej nie leży w mojej naturze, tak więc łatwo nie było.
Pani Voller ma tę umiejętność, że potrafi bardzo barwnie przedstawiać historie. Jej opisy ani przez chwilę mnie nie męczyły. Co więcej, z miłą chęcią czytałam o Wenecji, tamtejszych zwyczajach i całej otoczce. ,,Magiczna gondola" jest książką dowcipną, pozwalającą na wybuch szczerego śmiechu i oderwanie się od rzeczywistości. Wszystko to w aurze tajemnicy i klimacie Wenecji. Co tego zdumiewająca okładka, która kusi swą zagadkową postacią i porywa w magiczny świat, do którego zawieść nas może jedynie czerwona gondola. Czyż nie wychodzi z tego cudeńko?
Bohaterowie stoją na poziomie bardzo dobrym. Jeden lepszy, drugi gorsze, ale wszystko można sprowadzić do średniej i wyjdzie z tego bardzo dobre coś. Każdy z nich był inny, a to chyba najważniejsze. Nie wpisywali się w schematy, a to jeszcze lepiej. Mieli swoją historię do opowiedzenia, a to już genialnie. Przyczepiłabym się jedynie to głównej bohaterki. Polubiłam ją, to prawda. Autorka założyła, że ma być silna, odważna i z poczuciem humoru, lecz niezbyt kategorycznie do tego dążyła. Z tego powodu Anna miejscami była po prostu mdła. Zupełnie jak jej uczucie z Sebastianem, które powiedzmy sobie szczerze było tylko po to, żeby być. A ciekawiej dzięki niemu, na pewno się nie zrobiło.
,,Magiczna gondola" to książka naprawdę na wysokim poziomie. Napisana jest bardzo dobrze, ma swój klimat i przedstawia nam bardzo ciekawą historię. Mimo lekkich poślizgów śmiało mogę ją zaliczyć do grona ulubionych. Nie przespałam przez nią nocy, a to już o czymś świadczy. Polecam ją wszystkim tym, którzy jak ja chętnie skorzystaliby z możliwości podróży w czasie, ale też wszelkim fanom fantastyki, Wenecji albo po prostu chętnym, na ciekawe spędzenie wolnego czasu.