Tę recenzję mogę zacząć tylko jednym zdaniem: ale ze mnie fujara!
Właśnie skończyłam czytać "Podbój", wchodzę na Biblionetkę, by wystawić ocenę i co widzę? Że to nie pierwszy tom cyklu, tylko drugi! A ja przez cały ten czas byłam przekonana, że czytam pierwszy tom. Owszem, czasem jakby brakowało mi kilku szczegółów i trochę nie mogłam się połapać w niektórych sprawach, ale zrzuciałam to na nieuważne czytanie. A tu właśnie wyszło na jaw, że ominęło mnie prawie 400 stron początku. No cóż - brawo ja...
Także jako przypadkowo odkrytą zaletę serii mogę uznać, że część drugą można czytać bez uprzedniego zaznajomienia się z jej poprzedniczką ;)
No ale teraz czas na krótkie przybliżenie treści. Znajdujemy się w samym środku kampanii rzymskiej przeciwko Brytom. Rzymianie prowadzą kolejne walki, mające na celu zniszczenie sił ich głównego wroga Karatakusa i przejęcie kontroli nad jak największą częścią wyspy. W całym tym bitewnym chaosie poznajemy trójkę bohaterów: dowódcę drugiego legionu - Wespazjana, podległego mu centuriona Macro i jego młodego zastępcę Katona. Każdy z mężczyzn ma swoje problemy. Wespazjan martwi się o los żony, która jest podejrzewana na udział w spisku o życie imperatora Klaudiusza, Macro ma naturę lekkoducha i niezbyt przejmuje się tym, co może wydarzyć się następnego dnia, zwłaszcza gdy wyżej postawieni wydają mu niedorzeczne rozkazy. Dba jednak o swoich ludzi i stara się nie narażać ich na zbędne niebezpieczeństwa. I wreszcie Katon - siedemnastoletni młodzik, który po ledwie roku służby, został optionem, a to dzieki swoim umiejętnościom pisarskim i matematycznym. Zakochany w niewolnicy Lawinii, służącej żony Wespazjana. Każdy jego dzień to wspominanie ukochanej i tęsknota za nią. Los jednak będzie dla nich łaskawy i da im się spotkać, gdyż Klaudiusz wraz ze swym dworem postanawia przybyć do Brytanii, by zadać definitywną klęskę buntownikom.
Pomimo tego, że powieść to głównie opisy kolejnych potyczek, wciągnęłam się w tę historię. Mniej więcej w połowie wkroczył interesujący wątek spiskowy oraz znacznie zaplątały się losy głównych bohaterów. Bardzo podobał mi się duet Macro - Katon. Jeden, pomimo ciążącej na nim odpowiedzialności to hulaka i zawadiaka, zaś drugi przewyższa go wykształceniem i zdaje się też dojrzałością, ale jest za to niezwykle impulsywny i często Macro musi ratować mu skórę. Ta para przypominała mi nieco głównych bohaterów serialu "Rzym" - Lucjusza Vorenusa i Tytusa Pullo, którzy również stanowili dla siebie kompletne przeciwieństwa, a mimo to bardzo się przyjaźnili.
Zdecydowanie nie nudziłam się przy lekturze i pomimo rozwlekłych opisów nie było momentów, które by mnie nużyły. Akcja toczyła się bardzo szybko i obfitowała w zaskakujące zwroty. Koniecznie musze sięgnąć po pierwszy i trzeci tom. To naprawdę świetna historia, napisana lekkim i równocześnie zabawnym językiem. Dialogi zazwyczaj były pełne ironii i wojskowego żargonu i często rozśmieszały mnie do łez. Czytając, nie mogłam sie też nadziwić inteligencji starożytnych Rzymian, ich sposobom prowadzenia walki, taktyki, czy budowy machin oblężniczych. To niesamowite, że w tamtych, tak odległych czasach potrafili konstruować wymyślne wojskowe maszyny, albo radzić sobie z dowodzeniem wojskami na wielkim polu bitwy.
Ksiażka jest świetną rozrywką, jak również doskonałym źródłem wiedzy na temat prowadzenia wojen w tamtych czasach. Jej temperamentni i charakterystyczni bohaterowie na długo zapadają w pamięć. Polecam ją wszystkim miłośnikom historii, starożytności, powieści wojennych , jak i tym, którzy polubili cykl o Scypionie Afrykańskim. "Orły imperium. Podbój" na pewno Wam się spodobają. Choć może, żeby mieć ciągłość historii, najpierw przeczytajcie pierwszą część ;)