„Po prostu Anne” to książka, która bardzo mnie zaciekawiła, a wszystko dlatego, że jako panienka zaczytywałam się w historię rudowłosej Ani, która potrafiła porwać swoimi przygodami wiele pokoleń. Pamiętam, jak mama mi opowiadała, jak ogromne wrażenie Lucy Maud Montgomery na niej zrobiła, jak pokochała główną bohaterkę i majestatyczne Zielone Wzgórze. Następnie książka trafiła w moje ręce i chłonęłam każdą część przygód tej niesamowitej kobiety. Obawiałam się, że niejednokrotnie krytycy mają rację twierdząc, że pewnych dzieł nie należy poprawiać, ruszać, czy ponownie adaptować. Mimo tych obaw skusiłam się, aby zobaczyć, jak autorki Iria G,. Parente, Selene M. Pascual postanowiły uwspółcześnić bohaterkę.
Główną bohaterką książki autorstwa Iria G,. Parente, Selene M. Pascual pod tytułem „Po prostu Anne” jest Anne Shirley, od zawsze jej największym marzeniem było zostanie pisarką, dlatego też postanowiła spróbować swoich sił w Internecie. Przyjęła pseudonim Lady Cordelia i zaczęła pisać fanfiki o Damie z Lustra, postać ta znana jest z serialu łączącego legendy arturiańskie. Jedyną osobą, która zna tajemnicę dziewczyny, jest jej najlepsza przyjaciółka Diana. Na uniwersytecie spotkały Gilberta Blythe’a, który także pisze fafiki, jednak nie ukrywa się pod żadnym pseudonimem. Między nim i Anią dochodzi do rywalizacji, czy zmotywuje dziewczynę do ujawnienia się?
„Po prostu Anne” ukazuje charaktery, pragnienia i konflikty, co bez wątpienia jest w tej historii najważniejsze.
To jedna z tych książek, w których bohaterowie są wyjątkowi, są centralnym punktem tej historii. To opowieść o rozwoju osobistym i odkrywaniu siebie. Podobał mi się sposób, w jaki autorki przekształciły bohaterów w znacznie bardziej współczesnych, aby dostosować się do naszych czasów, jednak nie wszystko tutaj zagrało. Czułam wewnętrzny konflikt jednocześnie rozumiejąc to, że to wizja kogoś innego. Autorki nie miały oporów przed ukazaniem ciemnej strony fandomów i tego, jak niektórzy ludzie potrafią zaatakować tych, którzy nie mają takiego samego zdania na temat postaci lub fikcyjnej pary. Nie wszystko mi tutaj zagrało, pewne elementy przypadły mi do gustu, natomiast inne odrzuciły. Cudownym pomysłem było stworzenie kawiarni Zielone Wzgórze, sama miałam ochotę się tam udać, chłonąc ten cudowny klimat, podtrzymanie zamiłowania do literatury i pisania u Anne. Relacja z Gilbertem, przekomarzanki, elementy znane z pierwowzoru, które się pojawiły sprawiły, że poczułam nostalgię. „Po prostu Anne” miała pewne elementy, które odarły historię z niewinności, pięknego młodzieńczego uroku, przyzwalanie na poliamorię mi się nie podobało, tak samo jak zmiana orientacji bohaterów, zupełnie jakby wybrać współczesne problemy, chodliwe motywy i wrzucić do kotła chcąc zrobić danie, które odbiło mi się z niesmakiem. To nie jest książka dla mnie i miłośników pierwowzoru, może i ma tutaj miejsce różnica pokoleń, ale mnie to odrzuciło. Czy nie można napisać książki bez takiej mieszanki wybuchowej? Nie sądzę też żeby przekazywane treści były odpowiednie dla dwunastolatków. Piękna okładka, ciekawe ilustracje i pomysł nadałby się dla zupełnie innych postaci, nie tak kultowych, a także zawyżyłabym przedział wiekowy.