Jeżeli nazwisko Spencer Quinn wydaje wam się znajome to macie rajcie. Ponieważ „Po dobrej stronie” to już czwarta powieść tego autora, a takie tytuły jak „Na psa urok” czy „Łapać złodzieja” są znane. Czym tym razem autor postanowił nas uraczyć:
O Le Anne Hogan nie można powiedzieć, że jej dzieciństwo nie było szczęśliwe. Jak to bywa u bohaterów książek. Wręcz przeciwnie dobrze się uczyła, odnosiła sukcesy w sporcie. Wiodła spokojnie życie dziecka. Niestety to okres nastoletni i wczesnej dorosłości pokazał dziewczynie, że życie wcale nie jest takie piękne. Rozstanie rodziców, samobójcza śmierć ojca i decyzja podjęta w ułamku chwili, ale to ona zadecydowała o dalszym życiu i losie.
Le Anne postanowiła wejść w buty taty i zaciągnęła się do wojska. Dla wielu wydawało się, że to nie jest dobre miejsce dla niej. Lecz czas pokazał swoje. Nieustraszona odważna, sprytna, a przy tym piękna. Te słowa w stu procentach opisują tę nie do zdarcia kobietę. Jednak wojna to nie są przelewki i w Afganistanie wyznają zasadę: „każde chwyty dozwolone” i tak bohaterka trafia do szpitala nie tylko skrzywdzona fizycznie: dosłownie bez oka i z twarzą pokrytą bliznami, ale i psychicznie. Nawet najtwardsi żołnierze czasem mają problem z podniesieniem się na dwie nogi po czymś takim jak to, co przeżyła Hogan. Żeby przypadkiem nie zapomniała, iż życie jest nie sprawiedliwe los każe jej jeszcze sprostać wyzwaniu jakim jest śmierć. W tym wypadku jej salowej przyjaciółki Marci.
Jeśli ktoś pomyślał, że będzie wiecznie leżeć w sali i podda się bez choćby najmniejszej walki, życiu i losowi który coraz bardziej pokazuje jej kto tu rządzi. Z całej pewności jej nie znał na tyle dobrze. Ucieczką ze szpitala rozpoczyna swoją podróż nie tylko wspomnieniami do przeszłości, ale tą, która rozgrywa się w innej miejscowości. Czeka ja wiele niespodzianek i zagadek do rozwiązania. Przeszłość nie znika i w końcu o sobie przypomni.
„Po dobrej stronie' to z pewnością bardzo interesująca propozycja. Sama okładka bardzo tajemnicza nie mówi nam za dużo, ale trochę zdradza. Co do treści. Była to ciekawa historia, mi jednak zabrakło pewnej dozy niebezpieczeństwa, o którym mówi tył książki. Wiele decyzji podjętych przez główną bohaterkę wydawało mi się bez sensu i całkowicie się nie zgadzałam z jej decyzjami. Poza tym był mało sytuacji, kiedy naprawdę w kręciłam się w tę historię i mnie wciągnęła. Oczywiste były takie momenty, lecz niestety szybko się kończyły. Wiele sytuacji było tak abstrakcyjnych, że wręcz nie można uwierzyć, że mogłyby się wydarzyć naprawdę. Lecz trzeba przyznać, że sama historia była sama w sobie ciekawa i to jak autor przeplatał przeszłość z teraźniejszością. Przez co lepiej mogliśmy poznać myślenie i postępowanie Le Anne było fajne. Podobało mi się również to, że tak naprawdę żadna postaci nie została opisana jako zapychacz stron. Tak naprawdę losy wszystkich w logiczny sposób były ze sobą związane. Mnie również bardzo interesuje temat wojska. W czasie służby wysyła się żołnierzy na wojnę, a to nie jest miłe miejsce dla nikogo dla tego uważam, że są to po prostu niezwykli ludzie, którzy często tracą życie by ktoś inny mógł zaznać wolności w wolnym państwie. Nie mniej jednak liczyłam na więcej od tej książki po słowach, jakie możemy przeczytać i z przodu i z tyłu okładki.
Moja ocena, nad którą długo się zastanawiam to 6/10. Nie mniej jednak zachęcam do jej lektury, ponieważ nie była zła książka tylko po postu dobra i tyle.