Książki tego wiktoriańskiego pisarza wydawnictwo MG przybliża nam od jakichś 3 lat. Ta książka 'Kobieta w bieli' reklamowana jest jako pierwszy wiktoriański kryminał, a więc zarazem powieść o cechach wiktoriańskich i cechach kryminału. Zachęciło mnie to, choć nie jestem fanką powieści wiktoriańskich. Nie jest to pisarz wybitny, ale świetny pisarz popularny, który potrafi zaciekawić fabułą. W 'Kobiecie w bieli' połączył powieść wiktoriańską, a więc o małżeństwie w arystokracji angielskiej z cechami kryminału. Musiał uważać, żeby nie narazić czytelniczki na omdlenie, więc musiał jakoś połączyć cechy kryminału, opisującego zbrodnię, morderców i ofiary z wrażliwymi odbiorcami. Chyba musieli być wrażliwi i w dobrym tonie, bo świadczy o tym niby epizodyczna rozmowa bohatera z najpiękniejszą bohaterką tej książki Laurą, gdy ta była panną na wydaniu. Pyta się ją Walter o to jak planuje spełniać 'obowiązki małżeńskie' z facetem, którego nie znosi, jeśli chce się zgodzić na ten ślub. Dziewczyna patrzy na niego bawolim wzrokiem... I po dłuuugim namyśle mówi, że nie rozumie... I ja się tak zastanowiłam, że jednak brak edukacji seksualnej w dawnych czasach był przyczyną wielu tragedii. Tak jak i tu. Mniejsza z tym, to epizod.
Cechy wiktoriańskie tej powieści to nie tylko wyjście za mąż, ale i bardzo długie dialogi pomiędzy bohaterami, to listy i liściki, schadzki w parku itd. itp. Wszystko to jest ciekawe dzięki temu, że Collins stworzył charakterystyczne postacie drugoplanowe, które stworzyły tę powieść. Marianna to kobieta samodzielna myślowo, inteligentna i sprytna. To ona oraz blady na jej tle Walter ciągną tę fabułę. Ciekawy był pomocnik głównego bohatera Frosco, dziwak wuj Fryderyk Fairlie, jest też opętana obłędem dziewczyna oraz jej tajemnicza matka. Same główne postacie: idealna Laura i sir Parsival (jaki dobór imienia!) Glyde są raczej blade na tle postaci drugoplanowych. Laura jako panna to już w ogóle jest jak nimfa eteryczna, która denerwuje swoim postępowaniem. W dzisiejszych czasach kompletnie tego nie rozumiemy. Znacznie lepiej wypada już po ślubie, gdy okazuje się, że dziewczyna ma swoje zdanie.
Cała intryga jest ciekawa i nie do odgadnięcia aż do końca. To dobrze, bo człowiek ma ochotę czytać tę grubiutką powieść. Autorowi udało się pokazać niuanse i zasady rządzące światem ówczesnej arystokracji. Również to, dlaczego blada Laura miała takie wzięcie, a jej przyrodnia siostra Marianna, choć ciekawsza i inteligentniejsza, żywsza i ciekawsza kompletnie się nie liczyła na rynku matrymonialnym....