Piękno Bólu recenzja

"Piękno bólu” to pierwsza część serii #beauty od Georgia Cates. Co tu się wydarzyło to nie mam nawet pytań! Coś bardzo przyjemnego.
Niby prosty układ. On, Jack Henry McLachlan jest najbardziej pożądanym kawalerem, który ma swoje zasady. 3 miesiące romansu, zero prawdziwych imion. Jednak gdy zaczyna się spotykać z Laurelyn Prescott wszystko idzie inaczej niż powinno. Czy to ich jakoś połączy? Czy to jednak będzie więcej niż 3 miesiące?
________
„Piękno bólu” wydaje się być prostą historią o dwóch ludziach, gdzie uczucia sięgają wyżej niż rozsądek. Dla niektórych może to być kolejna historia w stylu „ 50 twarzy Greya”. W końcu ponownie mamy układ i zakochanie. Jednak, ja muszę zaprzeczyć. W tej książce czuć ból jak i cierpienie. A tego nie było w Greyu. Nie raz miałam ochotę potrząsnąć książką, mając nadzieje, że coś to da bohaterom. Bo, no kurde, być aż tak ślepym?
________
Bałam się, że książka nie będzie mi się podobać. Czytałam kilka opinii, że jest zbyt prosta i podobna do innych książek. A jednak, zapomniałam, że muszę sama się przekonać co to za książka. „Piękno Bólu” to książka która wciąga i wypuszcza dopiero wtedy, gdy skończycie czytać ostatnie zdanie. Czyta się szybko i polecam mieć przy sobie opakowanie chusteczek. I nie czytać w pracy..