Są takie książki, które zachwycają nas jeszcze przed wydaniem. Takie, których recenzje czytamy na zagranicznych portalach i z uporem maniaka wyczekujemy, żeby ich tytuł pojawił się w zapowiedziach któregoś z polskich wydawnictw. Właśnie takim tytułem jest dla mnie "Piękna katastrofa". Oszalałam na punkcie tej książki dość dawno, zanim jeszcze przyszedł szał na powieści New Adult. Kiedy wreszcie "Beautiful Disaster" ukazało się nam z polską okładką byłam zachwycona (no, może pomijając pierwowzór oprawy graficznej i przesuwanie daty premiery). Wreszcie, po kilku pocztowych komplikacjach (tak, im bardziej czekam, tym bardziej książka nie może dotrzeć), pachnąca nowość wpadła w moje ręce! Czy okazała się warta czekania?
Abby robi wszystko, aby wykreować się na idealną grzeczną dziewczynkę. Z pozoru poukładana dziewczyna ma jednak w sobie ogień, który wcale nie tak łatwo ujarzmić. Zaciągnięta przez przyjaciółkę na nielegalną walkę, poznaje Travisa. Chłopak przedstawia dokładnie i idealnie wszystko, czego Abby chce unikać i przed czym ucieka. Jednak oprócz niebezpieczeństwa, które w nim drzemie, jest coś jeszcze. Przyciąganie, którego nie da się uniknąć. Wbrew pozorom, zdrowemu rozsądkowi i głosom najbliższych zaczynają spędzać razem czas i coraz lepiej się dogadują. Po przegranym zakładzie, Abby, w ramach dotrzymania słowa, godzi się zamieszkać z Travisem i... zostają przyjaciółmi.
Wobec "Pięknej Katastrofy" miałam gigantyczne wymagania. Nastawiłam się na wręcz idealnie wpasowującą się w mój gust książkę, a takie nastawienie najczęściej kończy się... katastrofą. Szybko okazało się jednak, że powieść jest niezwykle wciągająca. Zanim spostrzegłam upływ stron byłam już w połowie i razem z główną bohaterką zakochiwałam się w Travisie. Co tu dużo mówić - książka ma w sobie to coś. Znacie powieści, w których, po przeczytaniu nie jesteście w stanie stwierdzić, czy była dobrze napisana, bo tak bardzo wciągnęliście się w losy bohaterów, że kompletnie nie zwracaliście uwagi na język? To jedna z nich!
"Piękna Katastrofa" to klasyczne New Adult. Jest z pozoru grzeczna dziewczyna, która skrywa mroczną tajemnicę i bad boy, którego powinna unikać. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, ponieważ historia, która powinna być przewidywalna, okazała się tak wciągająca, że absolutnie odmówiłam snu, jedzenia i wszystkich innych niezbędnych do życia czynności, byleby tylko szybciej poznać zakończenie. Nie zrozumcie mnie źle - wiem, że ta książka nie jest idealna. Ma zapewne sporo wady, jak choćby schematyczność, ale ja mam je kompletnie gdzieś.
Polubiłam Abby i jej imprezową stronę. Ma swoje tajemnice, jednak wcale nie są tak banalne jak choćby wypadek samochodowy. Dziewczyna ma dużo ciekawszą i bardziej skomplikowaną historię. Najmocniejszym punktem jest jednak Travis - idealny zły chłopiec. Ma ten power, to czego najczęściej brakuje książkowych postaciom. Nie wystarczy, aby pokryć ciało dwudziestolatka tatuażami. Takiego bohatera jak Travis próbowało stworzyć wiele autorek, jednak McGuire udało się to idealnie.
"Piękna Katastrofa" w pełni sprostała moim (wygórowanym) oczekiwaniom. Szybka akcja, wciągająca fabuła i bohaterowie, którym aż chce się kibicować sprawiają, że książka stała się jedną z moich ulubionych. Powieść z powodzeniem możemy postawić obok takich hitów jak "Morze spokoju", "Hopeless" czy "Dziesięć płytkich wdechów" - fani gatunku na pewno się nie zawiodą!