„Widzisz, czasem to w chwili największej ciemności odkrywamy, czemu się narodziliśmy. Odkrywamy to, co było ukryte. Nieważne, że nie jest to tym, czego oczekiwałam, kiedy wiem, że to właśnie jest właściwe”
Wierzycie w duchy? W zjawiska nadprzyrodzone? Czy może uważacie to za stek głupot, którymi można straszyć dzieci? Co byście zrobili, gdyby wszyscy wystawiali Waszą psychikę na próbę? Mieszali wam w głowach?
Emilia to wzięta prawniczka, która mieszka w Warszawie. Jej życie zmienia się, gdy dostaje telefon z wiadomością, że jej ciotka nie żyje. Rzuca wszystko i wraca do Pełnika, aby odremontować odziedziczony dom, zaznać spokoju i zregenerować siły. Na jej drodze stają dwaj mężczyźni. Wkrótce sekrety Pełnika, jego mieszkańców i dziwne wydarzenia, sprawią, że Emilia zacznie kwestionować swój rozsądek.
Książka przeorała mój mózg. Co prawda nie jest to taka stricte literatura grozy, która wbija w fotel ze strachu (przynajmniej dla mnie!), ale ilość napięcia i emocji jest tak wielka, że brakuje tchu. Powieść wciąga w swój świat od początku. Autorka ma niesamowity talent do budowania emocji, które dosłownie wylewały się z każdej strony.
Czytając tę książkę, wchodziłam w ten świat. Moja wyobraźnia pracowała, miałam wrażenie, że jestem naocznym świadkiem wydarzeń. Wiecie, że uwielbiam takie książki. Dosłownie przed oczami stawały mi sceny, które aktualnie czytałam. Nie mogłam się oderwać. Dodatkowo Autorka zadbała o całą otoczkę książki. Jej playlista na @spotifypoland, dodawała smaczku, a tzw. aesthetic pozwalały wczuć się w ten nastrój.
Dodatkowo ten fakt potęgował klimat Doliny Kłodzkiej, wierzenia, przesądy. Atmosfera małego miasteczka była hermetyczna. Zamknięte na innych, krzywo patrzący na obcych i na postęp. Ludzie wierzący w strachy i diabły. Ten klimat był duszny. Oplatał jak wąż, dusił jak dym.
W książce znajdziemy nietuzinkowych bohaterów. Mimo że czasami zachowywali się irracjonalnie, to i tak ich pokochałam. Szczególnie Emilię. A dlaczego? Bo to silna kobieta, która nie dała sobie w kaszę dmuchać! A takie bohaterki uwielbiam! To co, że czasami miała chwilę słabości i potrzebowała mężczyzny. Jednak, gdy przyszło co do czego, to walczyła jak lwica.
Książkę cenię nie tylko ze względu na otoczkę, czy główną bohaterkę. Cenię ją za to, że jest tak wielowymiarowa. Jest w niej głębia, która pozwala na zanurkowaniu w tym świecie i zachłyśnięciu się nim.
W powieści znajdziemy oniryczne elementy. W pewnym momencie nie wiemy już, co jest snem co jawą. Czy główna bohaterka traci zmysły, a my razem z nią? Czy to wszystko prawda, czy ktoś chce się pozbyć Emilii z dworku? Niesamowity plus za tajne bractwo, które wprowadziło atmosferę napięcia. W pewnym momencie podejrzewamy wszystkich o przynależność do Omnia Paribus.
Mamy tutaj pięknie zbudowane zdania, które chce się czytać. Niesamowitą ilość pięknych myśli, które człowiek analizuje raz za razem. Wielkim plusem jest posłowie, które jeszcze bardziej namiesza w Waszych umysłach!
Jestem zachwycona książką, chociaż wiem, że nie każdemu się spodoba. Jak już mówiłam, nie jest to literatura grozy w stylu Kinga. Tutaj bardziej gra niepewność, ciągłe napięcie, niedopowiedzenia, zwroty akcji. Nie ma straszaków jak w pierwszych horrorach. Za to Autorka tak zręcznie rozkochuje nas w bohaterach, że boimy się o nich i o to, co się stanie. No i tu popsioczę! Bo jak można było tak zakończyć książkę?! Moje serce zostało złamane na tysiąc kawałków! Nie pisze więcej, bo zaspojleruję. Jednak kto czytał, ten wie. 😉