Hasło "komedia kryminalna" działa na mnie jak miód na niedźwiedzia: muszę przeczytać! Uwielbiam je, bo w tych dobrych jest wszystko to, CO LUBIĘ i czego szukam w książkach: mają interesującą mnie treść, świetnie się przy nich bawię, jest o czym pomyśleć, dobrze się czytają, no i jest ciekawa zagadka. Kryminalna oczywiście.
Niestety - zbyt często książka określona jako komedia kryminalna w moim pojęciu nią nie jest. Pół biedy, jeśli wpisuje się w pojęcia kryminał z humorem lub kryminał ironiczny. Też lubię.
Bardzo mi się podoba, że ta książka jest dokładnie tym, o czym informuje napis na okładce - kryminałem z nutką humoru. Czytałam bez wybuchów śmiechu, ale okazji do uśmiechania się nie brakowało. Choć historia wcale aż tak bardzo zabawna nie jest …
Narratorem jest Wojtek, wykładający studentom bezpieczeństwa wewnętrznego kryminalistykę. Ma przyjaciela Stanisława Kawkę, człowieka, który zawsze jest w centrum jakichś dziwnych wydarzeń i ma niesamowite, wręcz niewiarygodne przygody. Stanisław uważa to za jakiś dziwny zbieg okoliczności, a zdaniem innych jest pechowcem i nieudacznikiem. Jednak to, co się zdarzyło podczas pewnego wypadu na ryby można uznać za jedno i drugie – próbując odzyskać zaplątany w krzewach haczyk natrafił na odrąbaną ludzką nogę …
Zdenerwowany i przejęty Stanisław o czwartej rano (!) zadzwonił do przyjaciela, który jak już zrozumiał o co chodzi, nie odmówił pomocy i stawił się u niego jeszcze tego samego dnia. Miał zamiar udzielić oczekiwanego wsparcia, ale pojawiła się też nadzieja, że jeśli będzie prowadzone śledztwo, to może uda mu się dołączyć do policjantów i zdobyć choć trochę praktyki, o czym marzył od zawsze …
No i owszem, dołączył do śledczych i była to niezła praktyka, bo sprawa okazała się wcale nie prosta ...
Debiut autora uważam za udany. Było interesująco, niebanalnie, postacie dobrze wykreowane, a "Kto zabił?" można było domyslić się dopiero pod koniec.
Książka wydana jest w systemie self publishing (tzn. autor wydał ją własnym sumptem) i niestety, nie udało się uniknąć wszystkich jego wad. Na szczęście dotyczy to bardziej strony "technicznej" niż treści - po prostu, moim zdaniem, zabrakło redakcji.
Za co ujęłam 1 gwiazdkę w ocenie.
Mimo to, wszyscy ci co czytali i zechcieli się wypowiedzieć - chwalili. Myślę, że w dobie wszechobecnego hejtu świadczy to o tym, że jest niezła - gdyby była kiepska, hejterzy nie darowaliby sobie okazji zdołowania i książki, i autora ...
Miejmy nadzieję, że autor nie zaniecha pisania i następne książki będą coraz lepsze.