Klara trafia do firmy z branży finansowej, której prezesem jest Jan. On szuka asystentki, a ona widzi w tym szansę na zdobycie doświadczenia, może awans. I choć szef od pierwszej rozmowy deklaruje, że będzie oczekiwał od asystentki pełnego zaangażowania, całkowitej dyspozycyjności – nic nie budzi jej podejrzeń. Natomiast sam Jan zdaje się wywoływać w niej całkiem ekscytujące uczucia: ciekawości, podziwu, fascynacji. Fascynacja kobiety szefem otwiera furtkę do romansu. Jednak Jan ma specyficzne upodobania – podnieca go bondage. Czy dziewczyna będzie skłonna podjąć się nowej erotycznej przygody? I jak to wpłynie na jej pozycję w firmie?
"Pani Władza" jest debiutem Ady Nowak, która postanowiła wydać tę powieść pod pseudonimem.Dziwna to była książka, ale i w pewnym sensie inna, pociągająca... Owszem, czyta się szybko, język jest prosty, ale wolałabym, aby wątki wiązania aż w takim stopniu nie dominowały nad innymi elementami fabuły. Chciałabym, aby autorka większą uwagę poświęciła męskiemu bohaterowi. Jan Korn to tajemniczy, małomówny, skryty, bezwzględny, zimny facet. Byłam ciekawa co też może siedzieć w jego głowie.
Z kolei Klara wzbudzała we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony drażniło mnie jej zachowanie względem innych oraz ślepe poddanie się nieznanemu człowiekowi. Staje się arogancka, wyniosła, bezczelna, pewna siebie, uważająca się za kogoś lepszego. Wkurzył mnie jej stosunek do przyjaciółki.
"Miała wrażenie, coraz silniejsze, że właśnie tu jest jej miejsce. A nie w obskurnym mieszkaniu na Muranowie, z ciemną, brudną klatką schodową i Anetą, zakochaną wibratorze za dwieście złotych."
Jednak z drugiej strony, w pewnym sensie ją podziwiałam. Podziwiałam jej przemianę (może i zbyt szybką, ale jednak), siłę, że godząc się na ten układ, potrafiła tyle wytrzymać i... przejąć stery. To coś nowego w gatunku, jakim jest erotyk. Autorka pokazuje jak wielką władzę dają pieniądze (jak łatwo można przywyknąć do luksusu), ale i jak łatwo można zatracić swoje "ja" w pogoni za nimi. Władza może dawać satysfakcję, ale czy może dawać poczucie szczęścia?
"Była stworzona do piastowania władzy. Władza - to było jej drugie imię."
Nie znajdziemy tu typowego BDSM, ale pojawia się obsesja na punkcie lin i wiązania. Poznamy shibari, czyli starojapońską sztukę erotycznego krępowania ciała za pomocą sznura. Gdy do tej techniki dołączymy emocje, wówczas nazywamy to kinbaku. I to głównie wokół tego oscyluje fabuła niniejszej lektury. Jeśli więc nie jesteście otwarci na takie eksperymenty (choćby tylko na kartach książki), nie zachęcam abyście zaczynali przygodę z tą powieścią.
"Przecież ona wie, jak potrafi wiązać Korn. I nie chodzi o shibari. On mnie związał czymś niewidzialnym, przywiązał mnie do siebie i przepadł, a ja czuję, jakby ktoś szarpał mnie z całej siły za obrożę (...)"
Nie znalazłam to żadnego humoru. Ta książka jest nasycona smutkiem i chłodem. Sądząc po tym jaki finał miała ta historia, myślę że w kontynuacji możemy spodziewać się trochę innego kierunku i może więcej... uczuć między bohaterami.
"Pani Władza" to erotyk przesiąknięty wielkimi ambicjami, bogactwem, fantazjami, pożądaniem, pragnieniem seksualnym, oczekiwaniem, zniewoleniem. Ale przede wszystkim jest to lektura o odkrywaniu siebie, swojego ciała oraz wyzwoleniu. Czy odważycie się wejść do zakazanego świata zmysłów?
PS
Aha, i na pewną żółtą kaczuszkę już nie będziecie tak samo patrzeć. 😁