Pandora” jest pozycją z cyklu autorki „Nowe opowieści o wampirach”. Zarówno cały cykl jak i inne książki autorki były mi całkowicie nieznane, ale jako że bardzo lubię historie „okołowapmiryczne” to na „Pandorę” rzuciłam się z zębami i pazurami. Na szczęście nie dosłownie – a dlaczego? – o tym później.
„Pandora” to historia życia długowiecznej wampirzycy. Tytułowa bohaterka spisuje ją po latach pod wpływem spotkania z tajemniczym Dawidem. Początki historii sięgają czasów Rzymu za panowania cezara Oktawiana Augusta, a kończą się w XXI wieku w Paryżu. W środku trochę podróży, miłości, tajemnego kultu i wiele nawiązań do postaci które prawdopodobnie występują w innych książkach cyklu.
Przygotowałam się na smakowitą opowieść o dziejach niebanalnej kobiety na przestrzeni dziejów. Wbiłam zęby w tę historię z tym większa radością, że czasy pierwszych cezarów należą do moich ulubionych. Z pewnym zaskoczeniem przebrnęłam przez przyciężki początek, pełna nadziei na lepszy rozwój sytuacji. I chyba tylko z powodu tej nadziei brnęłam dalej i dalej aż dobrnęłam do końca książki.
Brr!
Na końcu powinnam była splunąć trzy razy przez lewe ramię.
Tfu!
Dlaczegóż tak brzydko?
Otóż na książce Anne Rice można sobie połamać i zęby i pazury. Bądź to z wściekłości, bądź z rozpaczy.
Po 1 – bohaterka jest płaska i cienka niczym plaster sera na przyjęciu u Szkota. Po istocie żyjącej ponad 2 tysiące lat spodziewałam się głębi na miarę Rowu Marjańskiego. Zachowania Pandory nie mają w sobie nic zaskakującego. Cóż za rozczarowanie.
Po 2 – postaci z książce są jednowymiarowe. Brat zły i głupi, to brat zły do szpiku kości i głupi jak but (rzuca się na bohaterkę z nożem w obecności rzymskich żołnierzy – konsekwencje do przewidzenia). Ukochany zakochany, to ukochany zakochany przez tysiące lat po grób. Wierny towarzysz ojca oprze się najmniejszej nawet pokusie nieprawego zachowania.
Po 3 – będące kopalnią pomysłów, malownicze i niezwykle plastyczne czasy starożytnego cesarstwa rzymskiego zostały w książce przedstawione z wdziękiem drewnianego kloca. Nudne. Zwykłe. Nijakie.
Po 4 – ponad 2 tysiące lat życia Pandory zostały w książce sprowadzone do garści zdarzeń z Rzymu, urywku jej życia w Antiochii, jednej sceny z Drezna i początkowych przemyśleń w Paryżu. I to chyba jest największą wadą tej opowieści. Bo wybaczyłabym te proste postacie, tę masakrę dokonaną na rzymskim świecie gdybym dostała w zamian bogatą historię życia głównej bohaterki. Ileż można zobaczyć przez 2 tysiące lat! Ile doświadczyć! Ile zrozumieć!
Dotychczas jedynym moim kontaktem z twórczością Anne Rice był film „Wywiad z Wampirem”. I tak jak film jest jedną z ciekawszych opowieści ze świata pijących krew, tak „Pandora” znajduje się na przeciwległym krańcu.
Unikać!
Ocena: 2/10