Pandemia kłamstw. Szokująca prawda o skorumpowanym świecie nauki i epidemiach, których mogliśmy uniknąć recenzja

Żeby zacząć czytać tę książkę trzeba być człowiekiem świadomym, czyli takim, który samodzielnie myśli, wyciąga wnioski, a przede wszystkim sprawdza. Sprawdza wszystkie wiadomości, które w dobie pandemii wyskakują jak króliki z kapelusza.

W społeczeństwie na całym świecie znajdują się ludzie, którzy w dalszym ciągu negują istnienie wirusa Covid-19, ale znajdują się tez tacy, którzy wierzą ze ziemia jest płaska, a przed promieniowaniem sieci 5G uchroni go foliowa czapeczka.

Do jakiej kategorii należą autorzy książki?

Ja jako człowiek lubiący spojrzeć na dany temat z różnych punktów widzenia, postanowiłam przeczytać, jakich argumentów i dowodów użyli autorzy tej książki, aby przekonać czytelnika, iż pandemia to zmowa światowych gigantów medycznych.

Zatem zobaczymy czego się dowiemy.

Doktor Judy Mikovits w 1980 roku rozpoczęła pracę na Uniwersytecie Virginia, uzyskała tytuł licencjata w dziedzinie chemii, wyspecjalizowała się w temacie białek i rozpoczęła pracę w Narodowym Instytucie Nowotworów. Rozpoczęła również współpracę z doktorem Ruscettim, pionierem w dziedzinie ludzkiej retrowirusologii.

Na łamach tej współpracy Mikovits odkryła retrowirusa XMRV związanego z występowaniem choroby zespołu przewlekłego zmęczenia, jak również odpowiedzialnego za nowotwory krwi. Późniejsze jej badania sugerowały, iż nowy retrowirus pierwotnie występujący u myszy, jakiś cudem przedostał się do organizmu człowieka poprzez skażone szczepionki. Okazało się również, że wiele pacjentek mających XMRV urodziło dzieci z autyzmem. Podejrzewano, iż wirus może być przekazywany z matki na dziecko tak jak wirus HIV. Kolejne badania powiązały XMRV z zachorowaniami na białaczkę, raka prostaty, chorobą autoimmunologiczną i z Alzheimerem. Co gorsze podobno zostały skażone również zapasy krwi i preparatów krwiopochodnych.

I zdaniem autorów książki od tego wszystko się zaczęło. Te wyniki opublikowane przez Mikovits były groźbą katastrofy finansowej dla światowych koncernów farmaceutycznych. Wcześniejsze wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie „Science”. Później zaczęto domagać się wycofania tego artykułu z prasy, jak również samo „Science” nakazało autorce usunąć dokument. W 2011 została zwolniona z pracy i zaczęła być śledzona przez mężczyzn w pikapach. Tu już zaczynają się historie, których niestety nie jesteśmy w stanie zweryfikować dotyczące domniemanego aresztowania i podrzucenia dowód do jej domu, świadczących o tym, iż dokonała kradzieży wyników badań z laboratorium w którym pracowała.

Później zaczyna się młyn na wodę dla antyszczepionkowców. Podanych jest kilkanaście przykładów lekarzy, którzy jakoby wykazali brak skuteczności niektórych szczepionek, przez co stracili pracę i na równe sposoby zaczęto ich uciszać. Oczywiście wszystkie te opowieści nie są poparte żadnymi dowodami ani żadną bibliografią. I w tym momencie zaczyna się robić niebezpiecznie gdyż autorzy hołdują doktora Wakefielda, który odpowiada za powstanie całego ruchu antyszczepionkowego, a jak wiemy chodziło mu tylko i wyłącznie o pieniądze.

Dlatego w tym momencie wiarygodność tej książki w moich oczach bardzo spadła. Jednak czytam dalej.

O zgrozo im dalej w las... okazuje się że współautorem książki jest główny antyszczepionkowiec w USA.

Później dowiadujemy się tradycyjnie o „leczniczej wodzie” - to jest temat który mnie osobiście dobija.

Po kroczku przechodzimy do leczniczej marihuany, a dla przypomnienia zaczynaliśmy o retrowirusach...

Kochani jeśli nadal czekacie na jakieś informacje o pandemii Covid 19 to muszę Was rozczarować. Nie tylko autorzy nie negują istnienia takowej pandemii, ale w ogóle o niej nie mówią. Powód jest prosty książka została napisana przed jej pojawieniem się.

Szokujące w tej książce jest tylko to, że ktoś chce zarobić reklamą tej książki sporą kasę i to, że poruszony w niej temat Pana Antyszczepionkowca nr 1, który rozsiewając bezpodstawne informacje próbował zarobić miliony dolarów i przyczynił się do ogromnej wojny między ludźmi, w tej książce stał się guru.

Nie polecam, szkoda czasu i pieniędzy, a przede wszystkim zdrowia!

A a tak na marginesie patronem medialny jest #CzwartyWymiar i to powinno już sugerować, że ta książka to jeden wielki odlot!

#illuminatio

#renibook