„Pan Tadeusz” to książka, którą do tej pory próbowałam przeczytać dwa razy. Pierwszy raz, gdy miałam zapoznać się z wybranymi księgami w gimnazjum, drugi – gdy miałam podziwiać całą epopeję Mickiewicza w liceum.
Powiem szczerze, że początkowo nie doceniałam tego utworu. Muszę ze wstydem przyznać, że nie zdawałam sobie sprawy, po jego częściowej lekturze (wszak podczas tych dwóch prób nigdy nie przeczytałam epopei do końca) z tego, że czytam, zapoznaje się z czymś bardzo wartościowym. Już dziś mogę powiedzieć, że jako gimnazjalistka miałam nie tylko za małą wiedzę, żeby ten utwór zrozumieć, ale również tematyka „Pana Tadeusza” nie zachęcała mnie jako młodego, niedoświadczonego czytelnika do lektury. A sposób omawiania tego utworu w szkole tylko pogłębiał niechęć do tej pozycji.
Będąc na pierwszym roku studiów nadszedł czas na trzecią próbę przeczytania „Pana Tadeusza”, do której, nie ukrywam, podeszłam z nutką sceptycyzmu, który starałam się w sobie już na początku lektury zwalczyć. Okazało się jednak, że tym razem nie musiałam z „Panem Tadeuszem” walczyć. Zrozumiałam, że jest czymś na swój sposób wybitnym. „Do trzech razy sztuka!” – mogłabym powiedzieć. Udało się! W końcu! Być może wynika to z mojego dojrzalszego wieku i bogatszych literackich przeżyć niż podczas wcześniejszych prób, być może z długiego i wystarczającego terminu do przeczytania, ale wydaje mi się, że zrozumiałam wielkość tego dzieła. Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że „Pan Tadeusz” jest utworem wartościowym w każdej warstwie. Jest nie tylko napisany wierszem, trzynastozgłoskowcem, który wskazuje na ogromny kunszt pisarski Mickiewicza, ale również przedstawia bardzo interesującą historię, która powinna zaciekawić każdego dojrzałego czytelnika.
Bohaterowie "Pana Tadeusza" przedstawiają wachlarz ludzkich charakterów - diametralnie się od siebie różnią, a jednocześnie Mickiewiczowi udało się przedstawić przywary całego polskiego narodu. Rzecki to moja ulubiona postać - wniosła do epopei elementy dostojne, ale również bardzo humorystyczne. To taki prawdziwy człowiek.
Mickiewicz bardzo często w tym utworze posługuje się ironią. Wyśmiewa i drwi z Polaków. Naprawdę musicie zwrócić uwagę na to, co robią szlachcice po tytułowym zajeździe, jak się zachowują. Mickiewicz często miesza style. Najpierw pisze np. o zajeździe, czyli patriotycznym akcie, by później opisać spitych do nieprzytomności Polaków - poległych nie w bitwie na miecze, ale w potyczce z procentami.
Bardzo podobał mi się zabieg, który zastosował Mickiewicz, a mianowicie, autor opisuje takie stany przyrody, które odzwierciedlają to, co ma się wydarzyć. I tak np. przed opisem zajazdu na Soplicowo zanosiło się na burzę. Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” poświęca dużo czasu na opisy natury. To, co je charakteryzuje to fakt, że pobudzają wszystkie zmysły. Czytając „Pana Tadeusza” nie tylko widziałam, to o czym pisał, ale czułam to i słyszałam.
Cóż, wszystko się zmieniło. "Pan Tadeusz" już nie patrzy z półki mojej domowej biblioteczki smętnym wzrokiem. Już nie czuje się niedoceniany. Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że to utwór dla dojrzałego czytelnika. To utwór, który trzeba czytać powoli, w którym trzeba szukać drugiego dna. To utwór, który opisuje polską szlachtę. To utwór wartościowy, który trzeba przeczytać i zrozumieć.
Bardzo się cieszę, że w końcu przeczytałam tę pozycję. Myślę, że i Wy, o ile jeszcze Wam się nie udało, w przyszłości również podołacie. Nie zrażajcie się kolejnymi podejściami. Bądźcie cierpliwi. Czas na "Pana Tadeusza" w Waszym literackim życiu z pewnością nadejdzie. ;)