„W imię miłości”
L. J. Smith zasłynęła bestsellerowymi „Pamiętnikami wampirów” na długo przed tym, zanim pomysł o miłości dziewczyny i wampira pojawił się w „Zmierzchu”. „Przebudzenie”, „Walka” i „Szał”, trzy pierwsze części cyklu, wydane są również jako jedna razem 1 księga.
Elena, choć jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole, czuje się jakby nigdzie nie pasowała. Nie potrafi odnaleźć swego miejsca. Do czasu, gdy w szkole pojawia się nowy chłopak – Stefano. Nie zwraca on na nią w ogóle uwagi, wręcz jej unika, co zaskakuje i denerwuje dziewczynę. Przysięga ona sobie, że go zdobędzie, choćby miałaby być to ostatnia rzecz, jaką zrobi.
Autorka w swej powieści kupiła się na przedstawieniu tylko kilku bohaterów. Reszta postaci tworzyła pewne tło, na kartkach pojawiały się imiona, jedne częściej, drugie rzadziej, jednak nigdy nie dowiedzieliśmy się jakie te osoby były. Jednak te postacie, na których skupiła się pani Smith, przedstawiła bardzo realistycznie, ponadto zauważaliśmy w nich zachodzące zmiany, po różnych wydarzeniach.
Książka ta skupia się najbardziej na rozterkach miłosnych Eleny. Choć w tle dzieją się nadnaturalne zjawiska, to główny elementem jest życie prywatne głównej bohaterki. Jest opisane jak zakochała się ona w Stefano, ponieważ był on przystojny i ją ignorował. Zaczęło się wtedy polowanie. Jednak w trakcie zauważamy, choć dość powolną, jednak zmianę podejścia tej postaci do świata.
Przy czytaniu tej lektury nie ma co spodziewać się szybko rozgrywających się wydarzeń. Praktycznie nie ma tam żadnej akcji. Choć podobno coś się dzieje, czytelnik nie jest zaabsorbowany, gdyż jest to przysłoniono perypetiami zakochanej nastolatki. Było to dużym minusem tej książki, gdyż nudziła ona w niektórych momentach.
Narracja jest prowadzona trzecioosobowo, jednak w treść wplecione są także urywki z pamiętnika Eleny. Czytamy wtedy o jej najgłębszych myślach, jednak wprowadzenie pomieszania tych dwóch stylów nie przypadło mi do gustu. Przechodziliśmy nagle ze stronniczego obserwowania i wchodziliśmy w pewnym sensie do głowy dziewczyny, co było trochę drażniące.
Styl pisania autorki jest bardzo prosty. Chciała ona trafić do młodzieży, jednak ja miałam wrażenie, jakbym czytała książkę dla dzieci. Książka jest napisana, jakby L. J. Smith po prostu sobie to opowiadała i nie zważała uwagi na różne zabiegi stylistyczne, które wprowadziłyby odpowiedni nastrój czy też poprawiły by odbiór czytelnika.
„Pamiętniki wampirów księga 1” jest pozycją zwyczajną, nie wyróżniającą się wśród innych książek. Nie spotykamy tu nic, czego nie znaleźlibyśmy nigdzie indziej, zauważamy dawno utarte schematy. Przez to fabuła jest dość przewidywalna, a wymagający czytelnik, nie zaspokoi swego pragnienia.
Nie jestem zachwycona tą powieścią, jednak także nie odrzuca mnie ona. Nie wprowadziła ona nic nowego, jednak i tak całkiem miło się ją czytało. Jest to pozycja dla mnie wymagających czytelników, którzy chcą po prostu odprężyć i nie musieć myśleć w trakcie czytania. Najbardziej w niej podobało mi się zakończenie, które trochę mną wstrząsnęło, nie do końca tego się spodziewałam. Tę książkę polecam osobom, które przepadają za tematyką wampirów i którym nie przeszkadza trójkąt miłosny, jednak i tak nie gwarantuję, że będzie z tej lektury zadowolony.
Moja ocena 6/10