Po przeczytaniu „Ostatniej piosenki” i „Wciąż ją kocham” zauroczyłam się książkami Nicholasa Sparks. Z wielkim zaciekawieniem sięgnęłam po „Pamiętnik” czyli pierwszą powieść tego autora.
Kiedy trzymałam książkę w ręce zafascynowała mnie jej okładka. Już wiedziałam, iż znajdę w środku wiele miłości. Ogólnie preferuję grubsze książki, a ta liczy zaledwie dwieście pięćdziesiąt stron i to mnie lekko odepchnęło.
Przeczytawszy wszelkiego rodzaju dedykację i podziękowania dotarłam do treści właściwej. Pierwsze zdanie równocześnie zaintrygowało mnie i zniechęciło. Jak dla mnie kompletnie nie pasowało mi wtrącenie, w którym zostało ono zastosowane. Takich przypadków w tekście było więcej. Chwilami trzeba było pomyśleć, aby zorientować się o co chodzi.
Lektura zaczyna się narracją pierwszoosobową z punktu widzenia Noah. Głównych bohaterów poznajemy jako starców w Domu Opieki. Następny rozdział czyta się tak, jak gdyby była to całkiem inna książka. Nagle narracja zmienia się w trzecio osobową, a my znów musimy poświęcić jakiś czas żeby przyzwyczaić się do nagłej zmiany.
Tym razem Noah Calhoun jest trzydziestoletnim mężczyzną. Zaznajamiamy się z jego historią oraz życiem podczas wojny i po jej zakończeniu. Chwilę później pojawia się Allie Nelon i jej narzeczony Lon.
Książka zaczyna się solidnie rozkręcać dopiero po spotkaniu Allie i Noah. Czytamy o uczuciu, które połączyło ich czternaście lat wcześniej i obserwujemy jak się ono odradza. Chwilami miłość, która ich połączyła wydaje się magiczna, bajkowa i nierealna. Jednak sielanka nie trwa długo. Sto mil od pary kochanków adwokat Lon zaczyna węszyć. I zdaje sobie sprawę, że ukochana nie wyjechała w poszukiwaniu antyków jak powiedziała. Domyśla się jaką inną sprawę chciała załatwić, rusza w drogę za narzeczoną.
I w tym momencie przestaje być kolorowo. W domu Calhoun’a zjawia się matka panny Nelon i uświadamia córkę o poczynaniu jej przyszłego męża. Dziewczyna rusza do gospody i czeka na przybycie gościa jednocześnie rozważając jaką decyzję powinna podjąć. Zostać z Noah, jej prawdziwą miłością, przeznaczeniem czy wrócić do narzeczonego.
Narrator wszechwiedzący raptownie zmienia się z powrotem w Calhoun’a, a my nie wiemy jaką decyzję podjęła Allie i znów musimy przyzwyczaić się do zmiany narracji. Tym razem jest prościej. Teraz Dom Starców pokazany jest z innej perspektywy. Wzruszamy się czytając zmagania się narratora z chorobą ukochanej żony i jego cierpieniem.
Kiedy kobieta pyta kim jest odwiedzający ją mężczyzna on nie mówi swego prawdziwego imienia tylko przedstawia się jako Duke, wiedząc, że żona wcześniej lubiła Johna Wayney’a.
Dopiero teraz dowiadujemy się jaką decyzje podjęła Allie – została z Noah. Widzimy, jak rozwija się postęp choroby Alzheimera kobiety, poznajemy dzieci pary. Na ostatnich stronach książki następuje przełom. Allie zaczyna pamiętać męża, który po tylu ciężkich dla niego dniach odważył się i ją pocałował na samym końcu możemy się domyślić, że doszło do czegoś więcej.
Mimo ciężko skonstruowanych zdań, które prawdopodobnie są autorstwem tłumaczki, książkę czyta się nader lekko i szybko. Zawiera ona całą masę cudownych cytatów i wierszy, które zostają w pamięci na długo.
„Pamiętnik” rzucił na mnie jakiś urok, pod którym nadal jestem. Mimo, że uczucie opisane w książce jest nierealne to powieść sama w sobie wydaje się fascynująca. Czytałam ją z zapartym tchem popłakując i marząc, aby taka miłość spotkała również mnie.