Magda, mimo swojego młodego wieku, ma już za sobą bagaż doświadczeń, a najważniejszą osobą w jej życiu jest córka Pola. Choć dobrze sytuowani rodzice zapewniają jej bezpieczeństwo finansowe, nie może realizować swoich pasji i czuje się niczym ptak zamknięty w złotej klatce.
Pewnego dnia Magda widzi w gazecie portret córki i pozywa ulicznego malarza Alka o bezprawne wykorzystanie wizerunku dziecka. Spotkanie w sądzie staje się niespodziewanym początkiem wspólnej, siedmiodniowej przygody, która obfituje w paletę emocji i uczuć… Czy Magdę i Alka połączy coś więcej, niż sprawa sądowa?
"Chyba nikt, kto bierze ślub, nie myśli o rozwodzie. Gdyby było inaczej, małżeństwa by nie istniały. W momencie składania przysięgi naprawdę wierzy się, a nawet jest się pewnym, że to na całe życie. Nie tylko na dziś, jutro czy kilka lat, ale na stałe. Póki śmierć nas nie rozłączy."
Marzenia... któż nas ich nie ma? Każdy o czymś skrycie lub głośno marzy. Sęk w tym, aby nie pozostawały one tylko jedynie w sferze naszych wyobrażeń. Trzeba zrobić wszystko, aby nasze życie nabrało barw, byśmy byli szczęśliwi. Ale by to osiągnąć nie możemy się poddawać po pierwszym niepowodzeniu, tylko próbować dalej.
"- Stwórzmy naszą paletę marzeń, w której miłość będzie jednym z kolorów."
Małgorzata Falkowska porusza w swojej powieści tematy błahe, jak i te poważniejsze, trudne, bolesne, jak chociażby przemoc fizyczną i psychiczną w małżeństwie, brak akceptacji, macierzyństwo w młodym wieku czy bezgraniczną miłość matki do dziecka.
"Miłość usycha, kiedy się jej nie pielęgnuje. Jest pięknym kwiatem, jednak bez wody ginie. Moja woda żyła wewnątrz mnie, lecz wiedziałam, że nie mogę dać jej wypłynąć. Teraz potrzebowałam nowego kwiatu. Może nie tak pięknego jak miłość, lecz równie ważnego, nazywającego się rodziną."
Nie podobała mi się postawa Alka (przynajmniej z początkowych stron powieści), który nie ma szacunku do kobiet, traktując je przelotnie. Później co prawda jego zachowanie ulega przemianie, ale moje wątpliwości budzi to, czy tak szybko można się zmienić? Ale mimo to bardzo go polubiłam.
Świetnym rozwiązaniem było prowadzenie narracji z punktu widzenia zarówno Magdy, jak i Alka. Daje to czytelnikowi lepszy ogląd sytuacji, zrozumienia tego, co czują i myślą bohaterowie.
"Nikt nie urodził się wielkim zwycięzcą, nawet jeśli miał cholerne szczęście."
Jedynie moje wątpliwości budził i z lekka rozmijający się z realizmem (choć nie powiem, jest interesujący i ważny dla całości fabuły) wątek dotyczący wyroku sądowego. Pozwany rzuca hasło spędzenia siedmiu dni razem z Magdą, gdzie ta przystaje na taki obrót sprawy, a sąd się temu przychyla. Nie wiem, ale ja na miejscu dziewczyny raczej bym wstała i głośno się temu sprzeciwiła. Jednakże szanuję i rozumiem zamysł autorki, bo dzięki takiemu rozwiązaniu poznajemy od nieco innej strony życie Alka. On w przeciwieństwie do Magdy, żyje naprawdę. Potrafi maksymalnie wykorzystać dzień na rzeczy, które są istotne, ważne.
Powieść wzbudza w czytelniku wiele emocji - smutek, żal, zwątpienie, śmiech, nadzieję - to tylko część z nich. Zmusza do refleksji, by nikogo pochopnie nie osądzać, gdyż go nie znamy i nie wiemy przez co musiał w swoim życiu przyjść. Ta historia udowadnia również, że jeśli bardzo chcemy i się postaramy, nasze marzenia mają szansę się spełnić.
Akcja książki osadzona została w pięknym mieście, jakim jest Toruń. Po prostu urzekła mnie ta otoczka. Aż chciałoby się przyjść tymi urokliwymi uliczkami. Nie zabrakło ciekawych zwrotów akcji, ciętych ripost bohaterów, z kolei zakończenie mocno mnie zaniepokoiło, więc czym prędzej zabieram się za drugą część.
"Paleta marzeń" to słodko-gorzka, niezwykle pozytywna choć i nie pozbawiona wzruszeń powieść o dążeniu do spełnienia marzeń, o miłości, potrzebie kochania i bycia kochanym. Polecam gorąco!