Książki dla młodzieży mają pewien urok, który sprawia, że chętnie po nie sięgam, mimo że nie są przeznaczone dla mojego przedziału wiekowego. Lubię od czasu do czasu przypomnieć sobie smak młodości i problemów wieku młodzieńczego. I choć niektórzy twierdzą, że takie zachowanie jest objawem zdziecinnienia, to niektórym lekturom trudno się oprzeć. Do sięgnięcia po „Pakt złodziejki” sprowokował mnie opis okładkowy zapowiadający interesującą przygodę i możliwość obcowania z bóstwami.
Adrienne Satti, Madeleine Valios,. Postrzelona i Lona to jedna i ta sama osoba. Dziewczyna, która we wczesnej młodości straciła bliskich i była zdana tylko na siebie. Życie jej nie rozpieszczało i obdarzyło pokaźnym bagażem doświadczeń. Od najmłodszych lat musiała uczyć się trudnej sztuki przetrwania i oceniania ludzi. Ryzyko stało się nieodzownym elementem jej egzystencji, ale dzięki niemu z samego dna wspięła się na szczyt. A kiedy już była pewna, że odnalazła właściwą drogę los postanowił z niej zadrwić i nie dopuścić aby zachłysnęła się własnym szczęściem.
Ari Marmell zabiera czytelnika do ciekawej rzeczywistości, w której ludzką cywilizacją opiekują się bogowie związani Uświęconym Paktem. Każde miasto, ród oraz gildia posiada własnego patrona, od którego zależy wielkość łaski spływającej na wyznawców. A w związku z tym, że nikt nie chce aby patronujące mu bóstwo odwróciło od niego wzrok, kult religijny odgrywa ważną rolę w życiu każdego człowieka. Społeczeństwo podzielone jest na klasy i choć na pozór każdy mieszkaniec Davillon zna swoje miejsce w hierarchii i wynikające z niego obowiązki oraz przywileje, to nie tylko pod osłoną nocy toczą się rozgrywki o pozycje, zaszczyty i wpływy.
Główna bohaterka powieści zmieniła tożsamość, gdyż wydarzenia sprzed dwóch lat sprawiły, że Adrienne Satti musiała zniknąć. Obecnie wiedzie życie Postrzelonej – złodziejki, która nie boi się wyzwań i w swoim fachu nie ma sobie równych. Sięga po najwyższe trofea i tym samym nadeptuje na odcisk nie tylko miejscowym stróżom prawa, ale też zwierzchnikom Gildii znalazców, do której z racji wykonywanego zawodu musi przynależeć. Dziewczyna ma jednak gdzieś bolączki innych i uparcie dąży do wytyczonego celu. I mimo, że życie nauczyło ją, iż może liczyć tylko na siebie, chętnie korzysta z pomocy swojego cichego wspólnika Olguna, który choć niewidzialny nie odstępuje jej na krok. Kradzieże stały się jej sposobem na życie, a im bardziej nieosiągalna zdobycz, tym bardziej kuszące wyzwanie.
Powieść od pierwszych stron „wciąga” czytelnika w wir wydarzeń. Zanim zdążyłam oswoić się z wykreowaną rzeczywistością, musiałam zmierzyć się z makabryczną rzezią. Byłam zdezorientowana, ale autor nie pozwolił mi ochłonąć, zarzucając mnie nowymi faktami i zaskakującymi zwrotami akcji. Fabuła powieści biegnie dwutorowo i bieżące wydarzenia przeplatają się ze zdarzeniami z przeszłości, które dopełniają przedstawiony obraz i pomagają znaleźć odpowiedzi na rodzące się podczas lektury pytania. Dużym plusem książki są bohaterowie, którzy niejednokrotnie stanowią zagadkę i póki nie odkryją kart, trudno przewidzieć czy są przyjaciółmi czy wrogami.
„Pakt złodziejki” to jedna z lepszych lektur jakie miałam przyjemność przeczytać. Zawierająca wszystkie elementy niezbędne do całkowitego oderwania od rzeczywistości oraz przeżycia ciekawej i intrygującej przygody. Oparta na niesztampowym pomyśle, przyprawiona szczyptą tajemnic, intryg, magii, awantur, bijatyk oraz kradzieży i okraszona interesującymi bohaterami z charakterem. Polecam.