Emilię Klark poznajemy na dworcu kolejowym. Dziewczyna od kilku tygodni ucieka przed szefem gangu zajmującego się handlem bronią; była świadkiem strzelaniny, jako jedyna przeżyła i usłyszała ostatnie słowa Andrzeja Krauze.
Można powiedzieć, że dziewczyna cały czas uciekała przed śmiercią. Jej życie nie było łatwe. Będąc małą, siedmioletnią dziewczynką miała wrażenie, że rodzice jej nie kochają, robiła wszystko by się im przypodobać, zwrócić uwagę. Tymczasem oni - Anna i Paweł - podjęli decyzję o wyjeździe za granicę - chcieli pomagać najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym, jednak podczas jednej z takich wypraw stracili życie, a Emilką zajęła się matka jej ojca.
Dziewczyna była ofiarą przemocy, bała się gdziekolwiek zgłosić ten fakt i twierdziła, że jej się należy, nie stawiała oporu, mimo tego, że z natury była buntowniczką.
Po tym jak została złapana trafiła do domu Karuzów, gdzie miała wyznać, co przed śmiercią powiedział ojciec Michała.
I w tym momencie historia dopiero się zaczyna.
Kończąc tę książkę nie za bardzo wiedziałam, co mam myśleć. Ostatnie zdanie prawie wstrzymało pracę mojego serca. To było coś kompletnie niespodziewanego i na pewno, dla mnie, nie było dobre dla książki; dla mojej oceny. Ale o tym później.
Całość bardzo mi się podobała, owszem, były momenty gdzie się nudziłam, lecz były one na początku i były to opisy postaci. Raz śmiejąc się powiedziałam, że to ich biografie.
Książka zbudowana jest na schemacie, który znają już chyba wszyscy, ale coś ją wyróżnia i mogłabym powiedzieć, co, ale zaspojlerowałabym, a tego nie chcę - przynajmniej nie o tym.
Czy była logiczna? I tutaj się zastanawiałam, bo teoretycznie jest kilka takich fragmentów, ale niektóre można wybronić tłumacząc tym, że zależy od organizmu i tak dalej. Ale jest coś nad czym się głowię od dłuższego czasu. Jak oni dostawali jedzenie do domku, do którego można było dostać się jedynie za pomocą helikoptera? Bohaterka mówiła, że mają spiżarnię, jednak niektóre produkty nie są w stanie wytrzymać dłużej niż kilka dni, a helikopter na pewno by usłyszała. Może mieli jakieś podziemne przejścia?
Podsumowując całość niezwykle mi się podobała, przemiana bohaterów - jak ja lubię czytać i zauważać, że się zmieniają - wątki romantyczne, psychopatyczni ex i wrogi gang, a na dodatek śmieszne fragmenty. To jest to, co kocham, moja ulubiona tematyka. Cieszę się, że mogłam przeczytać tą książkę.
I teraz to co obiecałam, ale... To jest MEGA SPOJLER, więc jeśli jesteś ich przeciwnikiem to nie czytaj dalej, nic oprócz tego już nie napiszę.
Edit: Książka nie dla każdego, wydaje mi się, że najlepiej odnajdą się w niej osoby, które lubią taką tematykę
Niestety na koniec dowiadujemy się, że Michał i Emilia to rodzeństwo. Tak, dobrze czytacie RODZEŃSTWO. Kiedy się o tym dowiedziałam miałam pustkę w głowie, kompletnie nie chciałam w to wierzyć. Potem myślałam o tym i nie wiedziałam co mam czuć, - obrzydzenie do bohaterów czy coś innego - w końcu oni o tym nie wiedzieli to nie ich wina. Ale... Nie, nie wiem co mam napisać i najlepiej będzie, jeśli dalej już tego nie skomentuję.
Na pewno ta książka pozostanie w mojej pamięci.
P.S. Kończąc książkę tak się skupiłam na tym ostatnim zdaniu, że kompletnie zapomniałam o tym, co stało się wcześniej. Dopiero teraz to do mnie dotarło i tak, zaczęłam płakać.