Rozpoczyna się II Wojna Światowa, kto może ten udaje się do rodziny by razem przetrwać ten czas. Ludzie usytuowani na wyższych stanowiskach zostają ewakuowani w bezpieczniejsze części Polski. Na dworcu w Łomży, Władek odprowadzając znajomą na pociąg spotyka swego anioła, pomaga dziewczynie wysiąść z pociągu. Aniela przyjechała do matki z Warszawy i wcale nie uciekła stamtąd przed wojną. Kobiecie również wpadł w oko mężczyzna, który pomógł jej opuścić wagon, aczkolwiek zdaje sobie sprawę ze swojego pochodzenia i z tego co zrobiła i stara się go do siebie zniechęcić. Z czasem jednak pozwala sobie na uczucie. Każdą wolną chwilę w tej okropnej rzeczywistości spędzają razem.
Aniela mieszka u Irki i Kazika jako pomoc domowa, ale obie kobiety połączyła przyjaźń. Waldek wcześniej pracował w banku, jednak obecnie jest księgowym w sklepie mleczarskim, pracę pomógł mu znaleźć jego przyjaciel Marian. Pewnego dnia niemcy pukają do ich drzwi, okazuje się, że ich nazwiska znajdują się na liście, liście, która na zawsze odmieni ich los.
Kto znajduje się na owej liście? Czy jest jeszcze opcja pomocy? Czy jest ktoś kto wymsknął się Niemcom?
Jaka to była poruszająca historia. Sięgając po książki autorki wiem, że wywrze na mnie ogromne wrażenie. Uwielbiam takie połączenia, czyli romansu osadzonego w czasach II Wojny Światowej.
Każda postać nawet ta grająca najmniejszą rolę jest wykreowana w taki sposób, że czytając tę książkę dosłownie miałam tę osobę przed oczami. Każdy z bohaterów miał nadzieję na lepsze jutro, każdy z nich marzył o końcu wojny, że życie wróci do normy, zniknie strach przed tym, co wydarzy się następnego dnia.
Bardzo mi się podobało to, że historia oparta jest na faktach. To iż zawiera fragmenty autentyczne w tej powieść jeszcze bardziej mnie poruszało. Przyznam, że momentami miałam gęsią skórkę i łzy w oczach. Tyle emocji wywoływała we mnie ta książka.
Autorka miała ogromne szczęście móc wysłuchać historii Pana Jerzego, a to co stworzyła na podstawie tego czego się dowiedziała jest fenomenalne.
Czytając o tragedii którą wydarzyła się 15 lipca 1943 roku przyznam, że wcześniej nie słyszałam o niej, a pochodzę z Białegostoku. Czytając uzmysłowiłam sobie, że tak mało wiem o historii, nabrałam chęci, że muszę się wybrać do Łomży, odwiedzić to tragiczne miejsce, przecież osoby o to walczyły by nie zapomnieć, o tym co się wydarzyło. Autorka i oczywiście Pan Jerzy w dużym stopniu przyczynili się do tego, że wiele osób pozna skrawek historii.
Mój dziadek jako mały chłopiec wraz z rodziną był wywieziony na Syberię, jednak nigdy nam o tym nie opowiadał, domyślam się, że ciężko było mu wracać do przeszłości i zwyczajnie tego unikał. Tak więc ogromne brawa dla Pana Jerzego za to, że chciał opowiedzieć swoją historię i powrócić do przeszłości.
Książkę czytałam z zapartym tchem, jak każdą historię napisana przez autorkę. To ile ta powieść wywarła we mnie emocji jest nie do opisania, nie raz i nie dwa wylewałam przy niej łzy. Autorka naprawdę potrafi zaskoczyć, przyznam że byłam przekonana, że wiem jak to się zakończy, aczkolwiek gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że jakimś cudem wszystkie osoby z listy przeżyły. Niestety tamte czasy były okrutne i nie jesteśmy już w stanie zmienić historii.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Anny Rybakiewicz to gorąco polecam, śmiem twierdzić, że książki autorki powinny być omawiane na lekcjach historii, bo łatwiej przyswoić takie historie, więcej zostanie w głowie, niż to co było u mnie na lekcjach tego przedmiotu.
Książkę czyta się z zapartym tchem i gwarantuję, że wzbudzi w was ogrom emocji. Ja tę historię będę musiała pożyczyć swojej babci, bo ona tak jak ja uwielbia książki autorki.