PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA
Oliwia ma piękny dom, męża na wysokim stanowisku i syna, którego stara się z całych sił wychować jak najlepiej. Poboczny obserwator powiedziałby, że kobieta ma życie jak z przysłowiowej bajki. Prawda jednak jest zupełnie inna. Apodyktyczny mąż znęca się nad nią psychicznie i fizycznie. Oliwia żyje w permanentnym strachu. Martwi się nie tylko o siebie, ale także o swoje jedyne dziecko, które pragnie z całych sił chronić. Zastraszona i szantażowana boi się podjąć kroki, które pozwoliłyby jej odejść od kata.
Pewnego dnia Oliwia odkrywa, że w sąsiedztwie pojawił się nieznajomy mężczyzna.
Wystarczyło kilka spotkań, aby Oskar domyślił się, że małżeństwo uroczej sąsiadki jest prawdziwym piekłem.
Mężczyzna oferuje jej pomoc, ale Oliwia musi podjąć kilka radykalnych kroków…
Czy będzie w stanie znaleźć w sobie siłę i odwagę, tym bardziej, jeśli wie, że przeciwstawienie się toksycznemu mężowi może skończyć się dla niej i jej syna Miłosza tragicznie?
Kiedy pierwszy raz przeczytałam opis “Ostatecznej decyzji” wiedziałam, że będzie to powieść przepełniona emocjami. Dojrzała kobieta, pozory, destrukcyjne małżeństwo, lęk, strach i ból oraz pojawiająca się nagle iskra, przebłysk w postaci kogoś, kto bardzo chciałby rozjaśnić tę bolesną, ciężką i mroczną codzienność.
Przed lekturą zastanawiałam się i odrobinę obawiałam, czy autorka “uniesie” tak trudny temat. Wątki przemocy przedstawione za pomocą narracji ofiary wymagają pewnej ponadprzeciętnej wrażliwości i empatii. Teraz wiem, że moje obawy były zupełnie niepotrzebne.
Autorka perfekcyjnie zastosowała zasadę “show, don’t tell”, która przynajmniej dla mnie, jako czytelnika, który łaknie emocji, chce wczuć się w sytuację bohaterów, jest w powieściach tego typu bezsprzecznie niezbędna. Wszystkie opisy toksycznych zachowań męża głównej bohaterki, przemocy fizycznej, psychicznej, a nawet seksualnej były bardzo poruszające i co bardzo ważne, bardzo autentyczne.
Jeśli wspominam już o autentyczności, to warto wspomnieć o zachowaniu i postępowaniu Oliwii, jako ofiary. Jestem pewna, że każdy z nas niejednokrotnie słyszał o maltretowanych kobietach, które z jakiegoś bliżej niesprecyzowanego powodu, nie podejmują kroków, by chronić siebie i wyrwać się ze szponów oprawcy. Często jednak zadajemy sobie pytanie, którego wydźwięk jest prawie oceniający: “Dlaczego nie uciekłaś?” “Odejdź od niego jak najszybciej!” “Dlaczego nie idziesz na policję?!”. Ofiary są zastraszone, karmione szantażem — boją się, tym bardziej, jeśli mają dzieci, bądź bliskich, którzy są dla kata asem w rękawie. W powieści, która jest przedmiotem tej recenzji, mąż Oliwi jest sędzią, z licznymi znajomościami i wpływami.
Kobieta na starcie jest na przegranej pozycji, a poziom poczucia beznadziei, osiąga w jej przypadku maksymalny poziom…
Czy to nie skłania do zastanowienia się, ile kobiet jest w podobnej sytuacji?
Aldona Dzieciątko nie zdecydowała się na to, by w historię Oliwii wpleść banały, czy uprościć nagle jej sytuację, a wręcz przeciwnie “dokładała” jej więcej, dzięki temu historia coraz bardziej zyskiwała na prawdziwości. Pokazała, jak naprawdę może wyglądać życie osoby doświadczającej domowej przemocy, jakie demony oprócz oprawców ją nawiedzają, jak tworzą w głowie analizy, jak szukają rozwiązań, myślą nad kolejnym krokiem, którego tak naprawdę boją się podjąć. A ten strach jest paraliżujący, mocny i dotkliwy.
Godność, z jaką Oliwia stara się znosić cierpienia, a nawet grać na codzień szczęśliwą matkę i żonę pokazuje, że ma w sobie siłę, której paliwem jest jej syn. Motyw bardzo głębokiej matczynej miłości jest w powieści bardzo wzruszający.
Chciałabym porównać wątek romantyczny oraz męskiego bohatera Oskara do baśni i księcia na białym koniu. I trochę tak jest; bo mężczyzna wnosi do życia kobiety powiew nadziei, radości, której nie doświadczyła od bardzo dawna; ale co najważniejsze wyciąga do niej pomocną dłoń i pomaga uporać się ze strachem, który paraliżuje Oliwię przed jej przyjęciem. I trochę nie jest; bo również jest postacią skonstruowaną bardzo prawdziwie i nie ma niezwykłych mocy, które pozwalają mu natychmiast wyrwać ukochaną z rąk agresora. Jego działania są realne, nawet, wtedy kiedy kierują nim emocje. Daje Oliwii czas, przekonuje, że nie powinna tak żyć i obiecuje, że będzie przy niej, kiedy tylko sama zdecyduje się podjąć odpowiednie kroki.
Uczucie, które pojawia się między dwójką bohaterów, jest bardzo intrygujące, pobudzające czytelniczą wyobraźnię. Z uwielbieniem wracam w myślach do sceny, kiedy Oliwia udręczona sytuacją, w której się znajduje, staje w drzwiach Oskara i wyznaje, jak bardzo go potrzebuje. Był to bardzo emocjonalny fragment. Pożądanie wymieszane z wewnętrznym cierpieniem, pragnienie, choć chwilowego szczęścia wymieszane z poczuciem niesprawiedliwości. Doskonale opisane i przedstawione. Chapeau bas, autorko.
W powieści nie zabrakło przejmujących zwrotów akcji, które większości były zaskakujące.
Kiedy powieść zbliżała się do finału, autorka postawiła na kilka wątków, które napędziły akcję, dodając całości nieco sensacji. Nie zabrakło również tajemnic, dziwnych rodzinnych powiązań, czy brudnych sekretów męża Oliwi. Fabuła trzyma w napięciu, trudno jest odłożyć książkę choćby na chwilę. Dzieje się sporo, jest dynamicznie, ale nie przytłaczająco.
Wątki poboczne, które świetnie uzupełniają i tak maksymalnie emocjonujący tekst, bardzo zgrabnie współgrają z głównym wątkiem całej książki.
Jako czytelnik bardzo zwracam uwagę na styl. Pióro autora to osobliwe, mityczne “coś”, czym jest on w stanie oczarować czytelnika. Dla mnie jest jednym z najważniejszych kryteriów oceny danej pozycji. To, że Aldona Dzieciątko poczęstowała nas czytelników książką, która zalewa emocjami, już tajemnicą nie jest, bo wielokrotnie o tym wspominałam, ale to, że pokazała, jak potrafi uwieść słowem, zdradzę dopiero teraz.
Powieść napisana jest językiem, który sprawia, że całość jest lekka w odbiorze, zrozumiała, bez udziwnień w postaci słów, które trzeba sobie wygooglować, ale jednocześnie bardzo bogata treściowo. Opisy są szczegółowe, mimo że nie nachalnie rozległe. Przemyślenia i dialogi autentyczne, czasem delikatnie “poetyckie”, trafiające w samo sedno.
Autorka naprawdę potrafi cudownie pisać, a biorąc pod uwagę fakt, że to dopiero druga książka, należy się spodziewać, że kolejne będą jeszcze lepsze.
Gorąco zachęcam wszystkich miłośników dobrej obyczajowej książki, aby sięgnęli po “Ostateczną decyzję”. Dzięki świetnej kreacji bohaterów, refleksyjnej fabule, ciekawej historii miłosnej, długo po zakończeniu lektury, będziecie do niej wracać myślami.
POLECAM!