Tym razem w moje ręce wpadł debiut Katarzyny Woś One.I przyznam szczerze, że to udany debiut, który czytało mi się doskonale. Jasne, że pewnie do czegoś mogę się przyczepić i wytykać braki. Tylko po co skoro książka wciągnęła mnie od pierwszej strony i byłam bardzo ciekawa jej zakończenia. Jasne, że nie mówimy tu o literaturze przez duże L, ale o książce, której przeczytanie zajmie Wam jedno popołudnie. I niech Was nie zmyli ta ladrynkowa okładka, bo w środku wcale nie jest miło, lekko i przyjemnie. Znajdziecie tu za to smutek, gorycz i z pewnością tak jak ja poczujecie niemoc i beznadzieję.
" Czasami prawdziwa przyjaźń czeka na ciebie tam, gdzie nigdy jej nie szukałaś.
Marta właśnie skończyła studia i z tytułem magistra wraca do swojego rodzinnego miasteczka. Jednak zamiast z optymizmem patrzeć w przyszłość, wciąż rozpamiętuje wydarzenia, które rozegrały się w ciągu ostatniego roku. Pełna żalu i rozgoryczenia, stara się puszczać mimo uszu wścibskie pytania o zamążpójście i plany na przyszłość. I chociaż los wciąż szykuje dla niej przykre niespodzianki, nadchodzące wydarzenia pozwolą jej odkryć, że bliskość i wsparcie można znaleźć tam, gdzie się ich wcale nie spodziewa.
One to słodko - gorzka powieść o próbie zrozumienia drugiego człowieka, o miłości i przyjaźni, która pomoże przetrwać najtrudniejsze chwile, jeśli tylko będziemy w stanie jej zaufać."
Tyle z opisu wydawcy, a co ja sądzę o debiucie Katarzyny Woś?
Mała miejscowość Grabów. To tutaj poznajemy Martę, Renatę, Basię, Annę i Jadwigę. Wszystkie te kobiety łączy praca w miejscowej bibliotece, oprócz Renaty, która przesiaduje w niej godzinami tak jakby nie miała własnego domu i obowiązków. Pięć kobiet, pięć różnych historii i charakterów. Dzieli je niemal wszytko od statusu społecznego począwszy, a na postrzeganiu otaczającej je rzeczywistości skończywszy. jest jednak coś cenniejszego niż wszystkie pieniądze tego świata, a mianowicie przyjaźń, która dzięki splotowi okoliczności je połączyła.
Marta wróciła po latach studiów do rodzinnego miasteczka, zerwała z narzeczonym i zamieszkała ponownie z mamą. Anna zajmuje stanowisko kierownika biblioteki, to zadbana i elegancka kobieta, ma męża i marzenie o wyjeździe do Nowego Jorku. Jadwiga to matka dorosłego syna, która życie po pracy dzieli ze swoim wiernym towarzyszem - psem. Jadwiga tęskni niezmiernie za synem, który studiuje na drugim końcu Polki i matkę odwiedza sporadycznie, wiadomo jak to u młodych - chroniczny brak czasu. Barbara to szara i pracowita myszka, która skończyła filologię polską, ale jej choroba nie pozwala na pracę z młodzieżą, woli się zaszyć na zapleczu biblioteki i być niewidzialną dla innych.No i ostatnia Renata - matka dwójki dzieci i żona alkoholika, wyszła za swojego Zbyszka z wielkiej miłości... niestety jednostronnej. Pełna żalu i rozgoryczenia, z pretensjami do całego świata, że wszyscy maja od niej lepiej.
Pięć różnych kobiet, ale każda jak historia pokaże może liczyć na wsparcie drugiej.
Autorka w swojej debiutanckiej powieści porusza wiele trudnych tematów takich jak alkoholizm, przemoc domowa czy zdrada, ale mam wrażenie, że Pani Katarzyna poradziła sobie z nimi bardzo dobrze.Mnie czytało się książkę dobrze, z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterek., a już w szczególności losy Renaty, która autorce udała się doskonale. Do osy=taniej strony jej kibicowałam jednak to co zgotowała dla niej autorka przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Coś mam przeczucie, że warto zapamiętać nazwisko autorki, bo z pewnością jeszcze o niej usłyszymy.