„Żona lekarza” autorstwa Daniela Hurst to thriller, którego zakończenie, (jak i druga połowa książki) wbije Was w fotel. Jest to jedna z tych historii, w których bohaterowie nie są bez skazy - każdy z nich ma coś na sumieniu, a ich sekrety wyjdą na światło dzienne w najmniej oczekiwanym momencie...
Mój mąż jest lekarzem. Mądrym i czarującym, któremu wszyscy ufają. Z wyjątkiem mnie. W oczach innych ludzi mam dosłownie wszystko - idealne małżeństwo, idealnego męża, idealne życie. Ale to takie dalekie od prawdy...
Doktor Drew Devlin nie jest tak szanowaną postacią, za jaką się uważa. Powodem, dla którego przeprowadziliśmy się do tej pięknej, starej posiadłości ze wspaniałym widokiem na morze, była chęć pozostawienia przeszłości za sobą. Z założenia ma to być nowy początek dla nas obojga. Odkryłam jednak, że mój mąż znów mnie okłamuje. Wykorzystuje wpływy, które ma w swojej pracy, aby mieszać ludziom w życiu i uzyskać dokładnie to, czego chce - bez względu na to, kto na tym ucierpi.
Nie docenił mnie jednak. W tym dużym, odległym od wioski domu znalazłam mnóstwo czasu, by przemyśleć wszystkie jego błędy. A mój mąż nie ma pojęcia, co za chwilę się wydarzy...
„Żona lekarza” to króciutka (licząca prawie 300 stron) powieść, którą pochłoniecie za jednym posiedzeniem. Na samym początku autor pozwala nam poznać sielankowe życie głównych bohaterów, jednak przez większość czasu będziecie mieć wrażenie, że coś wisi w powietrzu. Spokojnie, Hurst nie będzie kazał Wam zbyt długo czekać, ponieważ już jednym z pierwszych rozdziałów dowiadujemy się o sekrecie jednego z czołowych bohaterów... I to w tym momencie zaczyna się prawdziwa jazda, a w Waszej głowie zacznie pojawiać się coraz więcej pytań, na których odpowiedzi będziecie zmuszeni chwile poczekać.
Dużym atutem tej pozycji są zwroty akcji. Kiedy już byłam święcie przekonana, że już wszystko wiem, autor pokazał, na co go stać i wyciągał kolejny as z rękawa, który zdmuchnął moje domysły jak domek z kart. Ilość intryg oraz sekretów jest godna podziwu, do tej pory nie potrafię pojąć jakim cudem zmieścił on te wszystkie wątki w tak cienkiej historii.
Wisienką na torcie całej powieści jest jej druga połowa, w której akcja zdecydowanie przyspiesza. Kiedy już dojdziecie do połowy historii radzę Wam przygotować się na wszystko - jestem przekonana, że postępowanie jednej postaci totalnie Was zaskoczy.
Jeśli chodzi o zakończenie, to przyznam, że było one wprost idealne. Może i na samym początku uważałam je za zbyt idealne/przesłodzone, jednak kiedy dotarłam do epilogu, musiałam zbierać szczękę z podłogi. Nie sądziłam, że autor postanowi tak namieszać i pokazać kto tak naprawdę rozdaje karty w tej historii.
Czy książkę polecam? Jeszcze pytacie? Koniecznie musicie to przeczytać, jeśli gustujecie w thrillerach lub oglądaliście taki serial jak „Wilderness”. Przygotujcie się na kilka godzin pełnych emocji oraz poczucia niepokoju, ponieważ czyny bohaterów tej pozycji przejdą Wasze najśmielsze oczekiwania.