Andrzej Pilipiuk to autor, którego już trochę książek na swoim koncie czytelniczym mam (22 przeczytane książki i kilka luźnych opowiadań) więc nic dziwnego, że każdą jego najnowszą książkę czytam od razu po premierze.
Ten autor ma bardzo specyficzny sposób pisania, ponieważ ja mogę to opisać jako taki grubiański styl. Przy opowiadaniach o Jakubie Wędrowyczu momentami zacierał się ten dobry smak i wyśmiewał i trochę obrażając niektóre nacje, bądź wyznania. I kiedy ja czegoś takiego nie lubię, to mnie nawet bawił w niektórych momentach, gdzie raczej nie jestem typem czytelnika, którego obrażanie innych śmieszy, tak tutaj było to napisane w sposób bardzo lekki i naturalny, bo Jakub był taką postacią, która nie bawiła się konwenanse. Nawiązuje do Jakuba, bo "drogi przez morze" to książka, której brawowało żartów, humoru i takie wyśmiewania.
Z pozoru normalne życie bohaterów jest przeplatane jakąś tajemnicą i zagadka i próbą rozwiązania czegoś. Przede wszystkim zabrakło mi w tym takiej płynności i lekkości autora właśnie tego charakterystycznego i bardzo specyficznego stylu.
Co do opowiadań z 3 tylko 1 mi się tylko podobało. I to głównie dlatego, że w trzecim opowiadaniu mamy wspomnianego Pawła Skórzewskiego, czyli doktora, którego już poznaliśmy w "traktacie o higienie", ale dalej traktat był napisany inaczej pomimo tego, że nie był lekko i Zabawna historia.
Zacznijmy od tego, że nie byłam w stanie czytać fizycznie tych opowiadań, tylko musiałam ratować się audiobookiem. Pierwsze opowiadanie przeczytałam i okropnie mnie wynudziło. Mamy tam realia powojenne, kiedy chłopcy idą do szkoły i dostają informacje, że w ich okolicy może znajdować się złoto, oni idą szukać i coś się tam dzieje. Jednak ono było okropnie nudne, nic niewnoszące, nie potrafiłam się zaangażować. Bohaterowie też nie byli wyraziści. Plus za to, że klimat był oddany, tak jak rzeczywiście mogła być po wojnie.
Drugie opowiadanie było okropne i ja je wyparłam od razu z pamięć po przesłuchaniu. W skrócie to chodziło w nim o zaginiony skarb wioski, starą broń, która w legendach opowiada o tym, że zawsze wraca i osoba, która ukradła zawsze ginie. Przyjeżdża randomowa osoba, chwilę pomyśli i od razu znajduje. Bezsensowne, nudne, Okropnie oklepane i nie zrozumiałam połączenia między tymi opowiadaniami czy chociażby jakiegoś głębszego zaangażowania się w tę historię.
Ja już naprawdę byłam blisko, żeby tę książkę porzucić. Ale powiedziałam sobie, że Pilipiuk nie może mnie tak zawieść, bo tez autor, od którego ponad 20 książek mnie nie zawiodło, dałam szanse ostatniemu z 3 opowiadań. I tu już było fajnie, dzięki czemu ten zbiór ma 3/5, a nie 1⭐️.
Poznajemy mężczyznę, który zajmuje się mniej więcej archeologia. Dosłownie na samym początku znajduje wyjątkową rzecz, która jest poszukiwana przez wielu, co za tym idzie, Cyganka przewiduje, mu przyszłość związaną z tym powiedzmy amuletem. Przewiduje, że w jego życiu wydarzy się coś, że będzie musiał go użyć, a żydzi mu to później dokładniej tłumaczą. Mamy tu okres mniej więcej Kwarantanny i covida, ale w Wenecji, skąd bohater musi się wydostać i mam też zagadkę prof. Skórzewskiego, którego główny Bohater ma zegarek i też pojawia się jego wątek w Wenecji. I to opowiadanie było najfajniejsze jeżeli chodzi o historię, ale mam problem z wykonaniem, bo mamy tam bardzo wiele elementów, które zostały rozgrzebane i nie było nam to wyjaśnione do końca. Tutaj spojler. Gdy Robert myślał, jak mogą wydostać się z Wenecji, to wszystko zaczyna się dziać tak od czapy, fabuła została Urwana, bo pojawia się Przewoźnik Dusz, albo ja to tak zrozumiałam i przewozi ich. A oni dalej żyją. A później jeszcze mężczyzna z Polski mówi im że wystawione mają akty zgonu, ale co się wtedy działo, to nikt nie mówi.
Ok wszystkich książek autora jeszcze nie przeczytałam, pewnie jakieś słabsze książki jeszcze w swojej kolekcji ma. I gdyby ten zbiór opowiadań napisał ktoś inny, to bym tak nie psioczyła. Bo tutaj przy każdym opowiadaniu mam bardzo duże, ale. Wiecie, ja piszesz, że coś jest bezsensowne i tutaj mi chodzi o brak konsekwencji w działaniach, fajnej fabuły, dynamicznej akcji, fajnych bohaterów albo chociażby bohaterów, których potrafi zrozumieć albo jakąś ciekawą fabułę, to już nie potrzebują fajnych bohaterów nawet. Historie są po prostu nudne, bo znalezienie skarbu, którego totalnie jakieś dziwne osoby poszukują, ale nie jest wyjaśnione, dlaczego się coś dzieje.