„Wyklęta królowa” to trzeci tom znakomitej serii Emily R. King. Lubię tę serię. Nie tylko dlatego, że jej okładki są wyjątkowo piękne. Uwielbiam ją za nagromadzenie w jednym miejscu mnóstwa interesującej magii i przeciwności losu, które na każdym kroku muszą pokonywać bohaterowie. I za niezastąpione emocje. W tym tomie jest jeszcze więcej magii, więcej emocji, więcej walki o imperium, o najbliższych i o siebie.
O sprawczości decydują nie tylko nasze czyny, lecz także intencje.
Kalinda przetrwała już naprawdę wiele. Powołanie, małżeństwo z Tarkiem i walkę w krwawych turniejach tronowych. Była też świadkiem uwolnienia niebezpiecznego Otchłańca – demona lodu, który przybrał postać jej zmarłego męża, oszukał lud Tarka i teraz prowadzi ich na podbój imperium. Przed Kali jeszcze więcej zmagań. Z pomocą przyjaciół, uznanych przez demona-radżę za zdrajców, będzie musiała stawić mu czoła i przywrócić pokój w swoim kraju. Jako zdrajcy imperium, Kalinda, Deven i Ashwin uciekają do Lestarii, gdzie szukają sojuszników. Na Południowych Wyspach moc bhutów nikogo nie dziwi, dlatego Kali może się tam czuć bezpiecznie. Może, ale się nie czuje. Czas nagli, demon już wyruszył w drogę do pałacu. Ponadto Kalinda została skażona jego zimnogniem, przez co jej własny ogień duszy przygasa. To nie tylko sprawia, że trudno jej opanować żywioł ognia, powoduje też silny głód, któremu Kali nie potrafi się przeciwstawić. Co się stanie? Czy Kali uda się pokonać demona? Czy jej ogień duszy całkiem zgaśnie?
Wszyscy nadgorliwcy to męczennicy. Wszystkiego wam brakuje, ale niczego nie chcecie dla siebie. Poświęcacie własne szczęście dla innych, a potem usprawiedliwiacie swoją niedolę wielkoduszną lojalnością.
Ten tom jest nieco inny od poprzednich. Więcej w nim polityki i walki, mniej romantycznych scen. Kali coraz bardziej zbliża się do księcia, tylko on przynosi jej chwilową ulgę, tylko przy nim nie odczuwa lodowatego chłodu, który wraz z trucizną wlał w jej żyły demon. Przez to traci zaufanie Devena. Mężczyzna nie wie już, co Kali do niego czuje. Nie ma pewności, czy zdobędzie się na to, aby zostawić dla niego tron i Ashwina. Niesprzyjające okoliczności sprawiają, że Kali i Deven rozdzielają się. Ashwin i Kali udają się na spotkanie z rebeliantami, z którymi chcą zawrzeć sojusz i razem walczyć z groźnym przeciwnikiem. Deven udaje się z przyjaciółmi na poszukiwanie brata i Opal. Później wszyscy mają dołączyć do lestariańskiej floty i razem ruszyć do walki z Otchłańcem i jego armią. Wszystkie plany jednak biorą w łeb. Jak to się dalej potoczy, musicie sprawdzić.
Czas spędzony w świecie mężczyzn nauczył mnie, że nikt, kto jest wart szacunku, nie żąda uwielbienia.
Fajna jest ta część. Dużo się w niej dzieje, jest pełna sekretów i intryg. Pojawiają się nowi bohaterowie i nowe opowieści związane z poszczególnymi wierzeniami. Książka czerpie z mitologii sumeryjskiej, ale też z innych kultur, tworząc fikcyjne systemy wierzeń. Dzięki temu klimat powieści jest orientalny i bardzo rozpala wyobraźnię. I jest niewątpliwą zaletą całej serii. Oprócz wyjątkowego klimatu powieści, bardzo dynamicznej akcji i licznych jej zwrotów, plusem powieści są jej bohaterowie. Chociaż autorka nadal skupia się na bohaterach pierwszoplanowych, nie odmawia postaciom z drugiego planu ich pięciu minut w powieści. Mało tego, nie przedstawia ich „po łebkach”. W książce poznajemy kolejne osoby, ponieważ Kali i Deven odwiedzają różne miejsca. Wracamy też na trochę do świątyni, w której Kalinda została powołana. Chociaż świat zaczął się zmieniać, w domu rani nic się nie zmieniło. Drażniły mnie poglądy staroświeckiej kapłanki Mity, która nadal niewiele rozumie. Jej podejście do Kali nie zmieniło się na lepsze, a można powiedzieć nawet, że po tym, czego była świadkiem, potępia ją jeszcze bardziej. Sama Kalinda w tym tomie bardzo cierpi z powodu trucizny, którą zostawił w jej ciele Otchłaniec. Być może to ona ma wpływ na to, że Pokrewna jest trochę bardziej chwiejna i niepewna niż wcześniej. Jej uczucia względem Devena są bardzo silne, jednak do Ashwina też ją ciągnie i mało brakuje, aby uległa pokusie. To wprowadza niezły zamęt w życiu tej trójki. Oprócz tego jest to ta sama kobieta. Zdeterminowana, odważna, troszcząca się o swój lud i o najbliższych. Dzielnie walczy nie tylko z wrogiem, ale też sama ze sobą. Ta kobieta przeszła tak dużo, a nic nie było w stanie jej złamać. Nie dość, że spada na nią aż tyle trosk, dochodzi do tego Tarek, prawdziwy, który ukazuje jej się od czasu do czasu. Nawet zza grobu jest w stanie ją dręczyć. Podoba mi się relacja Ashwina i Kali. Są bardzo oddani wspólnej sprawie, troszczą się o siebie i są w stanie skoczyć za sobą w ogień. To, co łączy Devena z jego rani, to nadal jest coś niezwykłego. I chociaż w tym tomie ich cudownej relacji jest trochę mniej, nadal czuć magię tego związku. Iskrzy, choć oboje przebywają w innym miejscu. A Deven, ach! Ma wszelkie zadatki na książkowego męża. Przystojny, opiekuńczy, prawy. W tym tomie pełen wątpliwości, a mimo to nadal lojalny wobec korony.
(…) zachcianki są dobre dla marzycieli, nie dla ludzi czynu.
„Wyklęta królowa” i w ogóle cała seria to bardzo dobra młodzieżowa fantastyka. Ma wszystko to, czego oczekujemy od tego typu powieści. Postaci nie z tego świata, wyjątkową magię, wątek romantyczny, a w pewnym momencie nawet całkiem zgrabnie opisany trójkąt miłosny i bardzo dynamiczną akcję z licznymi plot twistami. I zakończenie, które łamie serce. Polecam, jeśli jesteście fanami gatunku, musicie sięgnąć po tę fascynującą serię! Ją chce się czytać.
Recenzja pochodzi z bloga:
https://maitiribooks.wordpress.com/2020/08/10/wykleta-krolowa-emily-r-king/