Czy jesteś w stanie przekroczyć każdą granicę, jeśli stawką jest miłość?
To pytanie nie daje mi spokoju odkąd zamknęłam ostatnią stronę „Zabójczego pożądania” J.D. Barkera — książki, która po raz kolejny udowodniła, że autor nie tylko doskonale zna się na budowaniu napięcia, ale też potrafi poruszyć najciemniejsze zakamarki ludzkiej psychiki.
Uwielbiam pióro Barkera. Przeczytałam wszystkie jego książki i każda z nich zostawiała mnie z opadniętą szczęką, ale „Zabójcze pożądanie” to zupełnie inny wymiar. To połączenie thrillera psychologicznego, romansu i dystopijnej wizji świata, w którym technologia nie tylko pomaga, ale przede wszystkim kontroluje. I robi to… z przerażającą precyzją.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak klasyczna historia o parze z problemami. Abby – początkująca pisarka, której kariera dopiero co nabrała rozpędu, i Brendan – śledczy od spraw finansowych, pochłonięty pracą. Ich związek przechodzi poważny kryzys, aż trafiają do psychoterapeutki, która – zamiast klasycznych terapii – proponuje… aplikację. „Sugar & Spice”. I tu zaczyna się jazda bez trzymanki.
To, co z początku wydaje się erotyczną grą mającą ożywić związek, bardzo szybko zmienia się w niepokojącą machinę manipulacji. Zadania stają się coraz bardziej ryzykowne, balansujące na granicy prawa, moralności, a później… człowieczeństwa. A co, jeśli stawką staje się nie tylko wasz związek, ale życie innych ludzi?
Barker z ogromną wprawą prowadzi nas przez tę historię i kreuje bohaterów niezwykle ludzkich. Dzięki temu jeszcze mocniej wsiąkamy w ich emocje, w ich rozpad i desperację. Abby – kobieta z pozoru krucha, ale pełna determinacji, zaczyna zacierać granice między rzeczywistością a fikcją literacką. Brendan – z pozoru racjonalny i twardo stąpający po ziemi, skrywa więcej tajemnic, niż mogłam się spodziewać. Ich wewnętrzne rozterki są przedstawione tak autentycznie, że trudno ich oceniać. Bardziej… się ich boimy.
Aplikacja, która miała pomagać, staje się narzędziem kontroli, testem granic i człowieczeństwa. I to właśnie ten aspekt najmocniej uderzył mnie podczas lektury – jak łatwo można zmanipulować ludźmi, kiedy są słabi, zdesperowani, kiedy nie mają już nic do stracenia. „Zabójcze pożądanie” wciąga nie tylko wartką akcją, ale też mocnymi pytaniami, które zostają w głowie na długo.
Czy odważyłabym się zainstalować taką aplikację? Czy dałabym się skusić grze, która obiecuje bliskość i emocje? Czy dla punktów, dla zadowolenia partnera, dla idei wspólnego ratowania miłości – byłabym gotowa… zabić?
Książka nie jest idealna. Momentami faktycznie miałam wrażenie, że autor chciał upchnąć zbyt wiele – erotyka, psychologia, brutalność, technologia, relacje, thriller – wszystko to miesza się w zawrotnym tempie. Ale Barker potrafi to udźwignąć. Nawet jeśli końcówka sprawia wrażenie lekkiego chaosu, to w tym szaleństwie jest metoda. To właśnie ten niepokój, który zostaje, ten brak jednoznacznych odpowiedzi i dylematy moralne sprawiają, że długo nie mogłam przestać o tej książce myśleć.
Jeśli szukasz historii, która poruszy, zaskoczy i zmusi Cię do zadania sobie kilku niewygodnych pytań – „Zabójcze pożądanie” jest właśnie tym, czego potrzebujesz. Ale uprzedzam – to nie jest zwykły thriller. To literacka pułapka, w którą wpadniesz z przyjemnością, a wydostaniesz się… z dreszczem.
Czy odważysz się zagrać?