Instrukcja jak ocalić świat. Czy to w ogóle realne? Czy rzeczywiście to świat trzeba zmienić, czy należy zacząć najpierw od siebie…
Co trzeba zrobić, by zmienić swoje życie i czy jest to w ogóle możliwe?
Na to pytanie odpowiadają bohaterowie tej powieści.
Matias właśnie pochował żonę. W wieku 45 lat nie wie co dalej zrobić ze swoim życiem, które przestało dla niego mieć jakiekolwiek znaczenie. Wszak jak można żyć normalnie, gdy nie ma już „tej” osoby. Jak można śmiać się, funkcjonować jak zazwyczaj, gdy świat się zmienił diametralnie. I wreszcie jak wybaczyć sobie, że ta choroba, która zabrała żonę Ritę mogła być wcześniej zdiagnozowana gdyby nie niedbały lekarz – konował?
Daniel – lekarz, który stracił zapał zarówno do swojej pracy, jak i całego życia. Stracił już swoje powołanie, codzienne obowiązki w szpitalu to dla niego nudna rutyna, przykrość, dlatego też specjalnie się do tego nie przykłada. Tak jak i do życia prywatnego. Od lat w związku, z kobietą, z którą nic go nie łączy. Tkwi w swoim wegetatywnym środowisku, nie mogąc a właściwie chyba nie chcąc nic zmienić, czym mnie bardzo irytował.
Z każdą chwilą drażnił mnie bardziej, gdy po raz kolejny nie podejmował żadnych kroków, choć ta odmiana jego życia nie jest taka trudna i bolesna.
Łebska - emerytowana profesorka z wielkim darem do nauczania, z wielką traumą z przeszłości, teraz już tylko poświęcająca całe noce na przesiadywanie w pubie i rozpamiętywanie… Poprzez jej wywody, dotyczące nauki, filozofii, historii, biologii czy logiki Rosa Montero również przekazuje nam coś ważnego.
I wreszcie Fatma, prostytutka ze Sierra Leone, która jako jedyna, choć najwięcej przeszła, w swojej męczonej przez wojnę ojczyźnie, potrafi cieszyć się życiem i doceniać je na każdym kroku. Wie, czego chce, ma świadomość tego, co w życiu najważniejsze. Jest jakby dobrym duchem, wlewającym w serce otuchę i optymizm.
Jak połączą się ze sobą ścieżki życiowe tych bohaterów? Zastanawiałam się do czego to doprowadzi, w jakim celu autorka pozwoli się im spotkać. I przyznaję, że rozegrała to doskonale. Każdy z bohaterów przez spotkanie z innym doświadcza w życiu czegoś nowego, całkowicie odmiennego. Jednocześnie wszyscy uświadamiają sobie wzajemnie pewne prawdy, pozwalają sobie nawzajem przeżyć swojego rodzaju oczyszczenie. Coś, co pozwoli im spojrzeć zupełnie inaczej na życie, znaleźć sens w każdej napotkanej osobie, w każdym zdarzeniu. Bo o to przecież chodzi, by próbować! Zawsze uda się znaleźć coś pozytywnego. Każdemu z nich potrzebny był taki wstrząs, oszołomienie, by mogli zrozumieć, że na świcie jest dobro, że cząstka dobra mieszka w każdym człowieku.
Co zrobi z tą wiedzą każdy z bohaterów? Czy rzeczywiście w każdym momencie życia da się je zmienić i pójść inną drogą? Wystarczy tylko chcieć…
Oczywiście los bywa przewrotny i zło może nieść ze sobą coś pozytywnego a dobro przynosić nieszczęście. Ale ważne jest, by spróbować.
„Wszyscy nosimy w sobie cień okrucieństwa i tęsknotę za pięknem, a niektórzy stąpają po samej krawędzi nad urwiskiem, nie wiedząc, na którą spadną stronę.”
Powieść porusza ważne tematy: śmierć bliskiego, na którą nigdy nie jesteśmy w stanie się przygotować; potęgę miłości, która może trwać wiecznie w sercu i pamięci; problem prostytucji, która nie zawsze jest najgorszą rzeczą w życiu kobiety, która się na nią decyduje; problem wirtualnego świata - życia równoległego do realu; ukazuje zbawienny wpływ człowieka na innych.
Mimo iż nie daje konkretnej instrukcji ocalenia świata, daje do myślenia, zmusza do refleksji na temat własnego postępowania. Jest pełna ciepła i nadziei nawet mimo, iż nie brakuje tu przemocy, smutku, cierpienia, przynieść może w pewnym sensie „ocalenie”…