Porzucona narzeczona recenzja

"Porzucona narzeczona" to najnowsza powieść od Magdaleny Krauze.

Ten dzień miał być najszczęśliwszy dniem jej życia i był do momentu otrzymania sms-a od ukochanego z wiadomością, że ślubu nie będzie. Właśnie to spotkało Zuzannę, która nie spodziewała się zupełnie, że jej wybranek zostawi ją w dniu ślubu. Kobieta przeżywa swoją małą tragedie, jednak jej najbliżsi nie pozwolą jej na długie użalanie się nad sobą. W końcu nie od dziś wiadomo, że po każdym deszczu wychodzi słońce, a żyć trzeba dalej...

"Porzucona narzeczona" to powieść o zranionym sercu, które uczy się kochać od nowa. Mamy tutaj emocjonalną bombę, bo nasza bohaterka przeżywa sporo emocji od tęsknoty do złości, bo w końcu od miłości do nienawiści jeden krok. Muszę przyznać, że z tą historią miałam naprawdę spory problem. Od razu uprzedzam nie chce żebyście mnie źle rozumieli. To nie tak, że książka mi się nie podobała, bo uwielbiam książki Pani Magdaleny. Jednak z tą historią było mi po prostu nie po drodze. Czego innego się spodziewała, a co innego dostałam. Sądziłam, że historia będzie krąży wokół tytułowego "porzucenia" i rzeczywiście na początku tak było, ale później cała fabuła w dużym stopniu skoncentrowała się (uwaga tu będzie mały spoiler) na ciąży naszej bohaterki. A wiecie... wszystkie tematy ciążowe i je rozgrzebywanie mnie po prostu dołują (jako kobietę) i zamiast relaksować się przy książce to tylko się dołowałam i popadłam w lekki stan nostalgii. Szczerze, gdybym wiedziała jaki temat będzie poruszany w książce to dla swojego dobra psychicznego bym jej po prostu nie czytała, ale Wy jak najbardziej po nią sięgnijcie. Pióro autorki nic się nie zmieniło - wyczuwamy ten sam charakterystyczny styl pisania emanujący pozytywną aurą, który można znaleźć we wszystkich dotychczasowych książkach. Lekturę czyta się jednym tchem, zresztą jak wszystkie powieści Pani Magdaleny. Wstrzymuję się z moją opinią, bo w tym przypadku nie ma to sensu, a Was zapraszam do zapoznania się z tą propozycją. Życzę miłej lektury!