"Tej nocy Tinie znowu się śniło, że Danny gdzieś żyje. Uratowany,
w jakiś cudowny sposób. Potrzebuje jej."
Pomijając fakt, że w obecnej, strasznej rzeczywistości, na którą patrzymy wszyscy z niedowierzaniem, "stara" powieść Koontza przechodzi niechlubną "drugą młodość", zaznaczę, że przede wszystkim jest to historia świetna - jak większość jego powieści.
Fanów teorii spiskowych odsyłam do artykułów, które licznie krążą w sieci, a dotyczą mniej więcej tematu przewidywania przyszłości przez autora.
Osobiście uważam, że dla wyobraźni pisarza nie jest zbytnim wyzwaniem stworzyć schemat zdarzeń, dotyczący wycieku czy też świadomego "wypuszczenia" wirusa w mieście, w którym znajduje się Krajowe Laboratorium Bezpieczeństwa Biologicznego, z siecią oddziałów i naukowców, zdolnych rozpracowywać i opracowywać najgroźniejsze wirusy i patogeny na świecie.
Także King w swoim kultowym Bastionie przewidział taki scenariusz wycieku wirusa, który jednakże nie dotyczył Chin, co nie znaczy, że nie był bardziej prawdopodobny i straszny w skutkach, jak i wszystkie scenariusze, jeśli chodzi o eksperymenty biologiczne i czynnik ludzkiego błędu.
Dlatego też nie jestem zwolenniczką teorii spiskowych, które w sumie, w obecnej sytuacji, nie mają w sumie żadnego znaczenia.
Dla mnie.
Ważne jest to, abyśmy zdołali pokonać to nieoczekiwane zagrożenie.
Wracając do meritum, czyli do TREŚCI powieści, która w tym przypadku spada na dalszy plan (co jest dla niej mega krzywdzące:)), może mały skrócik.
Christina Evans, matka Danny'ego, wysyła go na obóz, w góry.
Obóz, który zmienia jej życie w koszmar - Danny, wraz ze wszystkimi członkami wyprawy giną bez śladu.
Kiedy zrozpaczona stara się jakoś pogodzić ze śmiercią syna, nie poddawać się rozpaczy, nagle w jej otoczeniu, domu, zaczynają pojawiać się tajemnicze znaki i napisy, mówiące jedno: On nie umarł.
Zdesperowana, ale i zdeterminowana matka, wraz ze swoim partnerem (z ojcem Danny'ego rozwiodła się), Elliotem Strykerem - prawnikiem, pracującym dla wywiadu wojskowego, postanawia dowiedzieć się całej prawdy, ale przede wszystkim pragnie odnaleźć syna.
Świetna opowieść, świetne pióro, świetne zakończenie - wszystko na tak niezmiennie wysokim poziomie, do jakiego przyzwyczaił mnie autor.
Polecam!
Życzę przyjemnej lektury, zdrowego rozsądku i zaniku paniki w zarodku :)