Recenzja napisana przez @violet.and.dog
Historię tragicznego rejsu Titanica znamy wszyscy bardzo dobrze. Nie był ani większy, ani bardziej nowoczesny niż inne statki korporacji The White Star i zapewne pamięć o nim zaginęłaby w odmętach historii, gdyby nie zatonął. Stało się to podczas jego dziewiczego rejsu, który miał trafić na pierwsze strony gazet z zupełnie innego powodu, niż ostatecznie trafił. Kunsztownie wyposażony jak na owe czasy statek był nie tylko w pełni zelektryfikowany, ale i urządzany z gustem i wyczuciem stylu. Wnętrza klasy pierwszej zachwycały przepychem i bogactwem, pokoje pachniały świeżą gardenią i hiacyntami, stoły uginały się od najwytworniejszych potraw i jak żartowali pasażerowie - tylko tu w kwietniu można było dostać świeże truskawki. Przekonanie o tym, że jest niezatapialny, towarzyszyło jego załodze i pasażerom do ostatnich godzin ich pobytu suchą stopą na pokładzie.
.
Tytułowe siostry z Titanica to trzy młode dziedziczki majątku rodziny Fortune. Przyszłe żony, matki lub studentki. Jednak to zależy już tylko od nich i ich życiowych wyborów. Tylko czy na pewno mogą one decydować o swoim losie w świecie zdominowanych przez mężczyzn? A co jeśli ich przyszłość została już gdzieś zapisana? Na kartach tarota, w gwiazdach lub w słowach przypadkowo napotkanego wróżbity. Czy wsiedlibyście na pokład statku, gdyby ktoś przepowiedział wam jego katastrofę? Mabel wsiada, bo przecież kto by uwierzył słowom jakiegoś tam przypadkowego czarodzieja, zapewne oszusta.
.
Przyznam szczerze, że mniej więcej w połowie miałam ochotę odłożyć tę książkę i włączyć film Jamesa Camerona. Ostatecznie jednak nie odłożyłam i nie żałuję. Nie znalazłam jednak w tej książce nic czego bym już o Titanicu ani jej pasażerach nie wiedziałam. Niektóre sceny są jakby żywcem wyjęte z filmu, a bohaterów jakimś dziwnym trafem porównać się da do tych, których już znamy z filmu. A może po prostu w życiu sióstr Fortune nie było nic, co nadawałoby się do tego, aby uczynić je bohaterkami książki, a autorka musiała nieco ubarwić ich życie i trochę za mocno się zainspirowała? Bo jak sama przyznała, tak właśnie było. Autorka chyba też jako pierwsza zwróciła uwagę na coś, o czym nie mówi się za wiele, a mianowicie o sytuacji zwierząt pozostawionych na statku, a także o traumie ocalałych.
.
Czy książkę polecam? Niekoniecznie. Chyba że jesteście zapalonymi poszukiwaczami wszelkich ciekawostek o Titanicu i nie przepuścicie niczemu, co go dotyczy. Książka jest dość obszerna i składa się głównie z długich rozmów i rozterek miłosnych młodych nowobogackich. Od początku do końca wszystko jest jasne i przewidywalne, a mnie nieszczególnie zainteresowały losy rodziny Fortune. Oczywiście doceniam ogromny wysiłek, jaki Huber włożyła w napisanie tej książki, jednak nie jest ona niczym innym jak dziełem bazowanym na popularności słynnego statku. Większość czytelników sięgnie po nią jedynie dlatego, że w tytule jest Titanic. Głównie z ciekawości. Przynajmniej ja tak zrobiłam. Czytaliście? Dajcie znać w komentarzu czy się podobała.
.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję @skarpawarszawska