Jako dzieci kochaliśmy słuchać bajek. Te magiczne historie były z nami od zawsze, koloryzując ten czarno – biały świat. Królewna Śnieżka pomagała ścielić łóżko, gdy Zły Wilk stał za oknem, przyglądając się Czerwonemu Kapturkowi pomagającemu Twojej mamie przygotowywać posiłek dla całej rodziny. Krasnoludki układały porozrzucane po całym przedpokoju obuwie, a Calineczka zamiatała niewidoczne gołym okiem drobne warstwy kurzu zalegające na półkach.
Nasza wyobraźnia była wyjątkowa. Dalej jest wyjątkowa. Potrafimy wymyślać, tworzyć tak piękne obrazy w naszych głowach, że nikt nie jest w stanie ich odwzorować. Może w pewnym stopniu dorównają naszym wymysłom, ale i tak wiemy, że tylko my jesteśmy w stanie je sprecyzować w najdoskonalszy sposób.
Po co nam wyobraźnia? Dla zabawy? Możliwe. Jednak większość jest zdania, że bez niej byśmy zwariowali. Życie w ciemnych barwach to tak, jakby ktoś zasłonił Słońce i nie pozwalał go odsłonić. Jest naszą dawką tlenu, która pozwala funkcjonować naszemu organizmowi.
Alicja była znana ze swoich fantazyjnych opowieści. Dzieci do niej lgnęły, gdy wypowiadała je na głos. Fascynacja innym światem była jej pomocą na zdobycie przyjaciół. Jednak przyszedł czas, by w końcu dorosnąć. Porzucić krainę elfów i zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Czy temu podoła?
„Alicja w krainie iluzji” zaciekawiła mnie swym tytułem. Niegdyś „Alicja w krainie czarów”, później „Alicja w krainie zombi”. Teraz nadeszła pora na odpowiedź naszego rodzimego kraju, a dokładniej polskiej autorki, Anny Skrzyniarz. Ale czy na pewno znowu spotkamy tutaj Szalonego Kapelusznika lub jakieś potwory?
Książka pani Skrzyniarz ma to do siebie, że tutaj główna bohaterka musi się zmierzyć z codziennością, a co dopiero określeniem „dorosłość”. Córka rolników, która pozwala sobie marzyć, postanawia odciążyć rodziców i samej zapracować na swoje wymarzone studia w Krakowie. Dlatego też podejmuje ryzykowny krok i wyjeżdża do Londynu, by raz na zawsze zmienić bieg swego życia.
Alicja to typ dziewczyny twardo stąpającej po ziemi. Zawsze ma swoje zdanie, a jej cięty język może zrazić niejedną osobę. Jednak ona spotyka na swej drodze różne typy ludzi, zaczynając od wyrozumiałych, a kończąc na skamieniałych. Mimo młodego wieku może się pochwalić zdobytym doświadczeniem życiowym, a także mądrością, która płynie z jej ust równie często, jak kąśliwe uwagi.
Akcja jest przeplatana narracją trzecioosobową, przekazującą nam teraźniejsze zdarzenia, wraz z pamiętnikiem prowadzonym przez samą Alice (przepraszam, Alicję!). Nie jest to zdarzenie przypadkowe. Praktycznie każde ważniejsze wspomnienie jest nam ukazywane oczami głównej bohaterki. W ten sposób bardziej wgłębiamy się w jej postać i możemy odczuć to, co ona sama przeszła. Wraz z nią przeżywamy strach, radość, przerażenie czy też wstyd. Znajome uczucia, będąc kimś innym.
W pewnych momentach miałam ochotę kopnąć naszą zielonooką bohaterką w jej młody zadek. Tak, ponownie to uczucie, gdy to jest silniejsze ode mnie. Po prostu nie mogłam znieść jej surowości, z którą – z czasem – się oswoiłam.
Przejdźmy jednak do świata, który przedstawiła nam autorka, pani Skrzyniarz. Pokazała nam prawdziwe realia dzisiejszej młodzieży. Ile to teraz trzeba się nachodzić, by zdobyć jakąkolwiek pracę. Najlepiej mieć dwadzieścia lat i tyle samo doświadczenia. Tysiące rozniesionych CV, by później znowu sterczeć w kolejce w Pośredniaku lub uciec za granicę do pracy.
Tutaj są ukazane właśnie takie realia. Alicja jest taką samą osobą jak my. Poznając jej problemy możemy śmiało przytaknąć, że tak właśnie jest. Ukazane we fragmentach pamiętnika wydarzenia tylko potwierdzają tę tezę, że Polacy to silni ludzie. Są gotowi zapracować się na śmierć, by tylko lepiej zarobić na swoje życie między murami swego kraju. Może czasami za bardzo myślimy o pieniądzach, ale wolimy zagryźć zęby i dalej walczyć.
Wątek miłosny? Można tutaj taki znaleźć, ale jest on pobocznym aspektem całej książki. Tutaj nie przywiązuje się do niego większej wagi, chociaż jedną sytuacją można potwierdzić tezę, iż miłość na odległość rzadko kiedy przechodzi próbę czasu. Uczucie między Alicją a pewnym osobnikiem płci męskiej jest tego przykładem.
Książka jest napisana prostym językiem, który nie pozwala nam na oczopląs i łamanie języka, gdy pragniemy przeczytać komuś obok fragment. Autorka posługuje się pełnymi i wyrazistymi zdaniami, tekst nabiera lekkości i stateczności.
Podsumowując.
„Alicja w krainie iluzji” to nie jest kolejna książka z ogromną fantastyką w tle. Wykreowany świat można uznać za ten, którego fabułę może ci opowiedzieć znajomy podczas spotkania towarzyskiego. To także nauka, że gdy chcemy walczyć o marzenia – róbmy to. Ale nigdy nie pozwólmy im uciec.