Julian Sancton "Obłęd na krańcu świata" Wyprawa statku Belgica w mrok antarktycznej nocy,
Chylę czoła przed wszystkimi odkrywcami i podróżnikami, którzy swoje doświadczenia z wypraw zapisywali w dziennikach. Gdyby nie one jakże niewiele wiedzielibyśmy o trudach podróży, niespodziewanych zwrotach akcji, przed którymi stawali, o codziennym życiu na statku lub podczas wypraw czy wreszcie o prowadzonych podczas nich badaniach naukowych dotyczących fauny i flory.
Jakże bardzo od tamtych czasów zmienił się również świat. Adrien de Gerlache, Ernest Shackleton czy Roald Amundsen, żeby zrealizować swoje marzenia bycia pierwszymi ludźmi, którzy dotrą do zaplanowanych przez siebie miejsc, poza zawsze trudnym zadaniem jakim jest znalezienie sponsorów, zdani byli na pełną niebezpieczeństw podróż w nieznane, do miejsc, gdzie do tej pory jeszcze nikt nie dotarł. Dziś odkryte jest już wszystko, zostało pobitych mnóstwo rekordów, a historia zapisała na swoich kartach nazwiska wielu osób, którym udało się być tymi pierwszymi. Jeśli chcemy wybrać się na Antarktydę, wystarczy mieć troche czasu i oszczędności, żeby kupić bilet i zostać uczestnikiem zorganizowanej wycieczki.
Być może "Belgica" nie wypłynęłaby nigdy w 1897 roku, gdyby nie niesamowity upór i chęć realizacji marzeń jej komendanta Adriena de Gerlache de Gomery, człowieka, który morze i statki kochał od zawsze. Być może historia nie poznałaby w ten sposób jej pierwszego oficera Roalda Amundsena, późniejszego zdobywcy bieguna południowego. Możliwe również, że Frederick Albert Cook do końca życia byłby tylko zwykłym amerykańskim lekarzem i nigdy nie przypisałby sobie zdobycia bieguna północnego. Prawdopodobnie również kariera naukowa polskiego geografa, geologa i meteorologia Henryka Arctowskiego oraz jego asystenta meteorologa Antoniego Dobrowolskiego potoczyłaby się całkowicie inaczej.
Julian Sancton na podstawie licznych pozostawionych przez uczestników wyprawy na Antarktydę statkiem "Belgica" tworzy opowieść niezwykle wciągającą, mroźną i zamkniętą pomiędzy skutymi lodem wodami antarktycznego południa kuli ziemskiej oraz opanowanego przez noc polarną nieba. Opowieść, która członków wyprawy poprowadzi na skraj szaleństwa, a diabelski i wydawałoby się niemożliwy do realizacji pomysł upartego de Gerlache'a, pozwoli odnaleźć drogę do domu.
Uwielbiam książki, których autorzy na podstawie dostępnych dokumentów i publikacji są w stanie odtworzyć wydarzenia sprzed lat w tak niezwykle obrazowy sposób, że czytelnik czując się jednym z członków wyprawy, wraz z jej pozostałymi uczestnikami musi stawić czoła przeróżnym ludzkim charakterom. Ma możliwość odczuwania euforii zmieszanej ze strachem. Zostając skazanym na spędzenie zimy w nieludzkich warunkach, jest bliski szaleństwa. Wraz z podróżnikami przeżywa huśtawkę nastrojów i jak oni, zaczyna zmagać się z niepokojącymi objawami chorób, a przede wszystkim kiedy staje się świadkiem niezapomnianej przygody, której koniec może być tragiczny, grzebiąc wszelkie marzenia o zapisaniu się na kartach historii.
A gdy do tego dołożymy opublikowane w książce zdjęcia, otrzymujemy kolejny kompleksowy zapis z wyprawy, która dla jej uczestników miała być ziszczeniem marzeń, a stała się trwającym kilkanaście miesięcy koszmarem. Jeśli lubicie tego typu historie, opowieść o statku "Belgica" zabierze Was ku szalonej przygodzie.