„Twórca psychoanalizy uważał, że zrachowaniami ludzi kierują popędy i że podstawowym problemem człowieka jest konflikt między głosem natury, a hamulcami narzucanymi przez kulturę.”[1] - za Ewą Wanat dziennikarką i autorką książki „Pieprzyć wstyd. Historia rewolucji seksualnej”, o której będzie mowa, przywołuję Zygmunta Freuda. „Rozgrzał policzki” gawiedzi otwarcie mówiąc o seksualności i o tym, jakie znaczenie ma dla człowieka. Mogłoby się wydawać, że z kolejnymi wiekami, dekadami społeczeństwo będzie mądrzejsze, bardziej świadome, że będzie wyzwalać się z purytańskich, hipokryzyjnych okowów. Czy tak jest? Czy normy narzucane przez kulturę „luzują się”. Wraz z Ewą Wanat prześledzimy historię rewolucji seksualnej i spróbujemy zastanowić się na jakim jej etapie jest nasz kraj.
Dziennikarka potraktowała temat bardzo kompleksowo. Można powiedzieć, że zaczynamy od starożytności, żeby przez kolejne epoki prześledzić najważniejsze tendencje. Autorka skupia się na najważniejszych postaciach i zjawiskach, które miały wpływ na postrzeganie seksualności oraz w jaki sposób była wykorzystywana. Oczywiście najwięcej miejsca zajmuje w publikacji współczesność. Rozpoczynając od rewolucji 1968 roku i pokłosia jakie zebrała. Tutaj również Ewa Wanat omawia temat problemowo: prawa kobiet, pornobiznes, komuny, homoseksualizm, LGBT, pedofila, swoboda obyczajów itd. Już na wstępie uprzedza, że tekst został przefiltrowany przez jej poglądy, przez co bałam się nachalności. Jednak miło się rozczarowałam. Autorce udało się możliwie obiektywnie przedstawić historię rewolucji seksualnej. Nie stroni od subiektywnego komentarza, ale jest on niejako obok teorii. Autorka wyraźnie mówi, że to jej zdanie, a my możemy roztrząsać to co przeczytaliśmy w zgodzie ze swoim sumieniem, bez indoktrynacji.
„Ślepe uliczki i bezdroża nie unieważniają zdobyczy rewolucji. Są przestrogą i należy o nich pamiętać.”[2] to jest dla mnie jedna z ważniejszych myśli płynących z tej książki. Część opisywanych zjawisk jest kontrowersyjna i może przekraczać granice tolerancji niektórych czytelników. Niektóre tezy okazały się „niewypałem” - nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości lub zostały wypaczone. Nie odbiera to w żadnej mierze tego, że rewolucja pokazała drażliwe obszary. Stworzyła przestrzeń do obalania konwenansów. Pozwoliła społeczeństwu się otworzyć i powiedzieć, czego chce. Myślę, że z tej rewolucji właśnie należy wyciągać wnioski, bo nie przeprowadzili jej politycy czy wojsko, a właśnie społeczeństwo.
Trochę mnie świerzbi, żeby wypowiedzieć się na temat kilku poruszonych kwestii, ale się opanuję, bo wyszedłby długi esej. Ponad to, przedmiotem tego tekstu ma być książka „Pieprzyć wstyd” - a nie moje poglądy – więc ograniczę się do jej zaprezentowania. Przede wszystkim rzuca się w oczy świetne dziennikarskie pióro Ewy Wanat. Potrafi ona konkretnie acz ciekawie formułować myśli i ubarwiać wywód fascynującymi historiami. Tutaj mała prywata: Pani Ewo, na studiach miałam sporo historii filozofii i jej pochodnych przedmiotów, ale takich smaczków o św. Augustynie nikt nie odważył się opowiedzieć. Szczęka mi opadła. Koniec prywaty, wracam do publikacji. Duży szacunek dla autorki, że nie „zabiła” jej swoimi poglądami i natrętnym pouczaniem. Zostawiła czytelnikowi przestrzeń na własne wnioski. Dla mnie to jest to bardzo ważne. Na koniec, chciałabym podziękować za tę książkę. Seksualność to temat ważny i drażliwy. To sztuka opowiadać o nim traktując go jako coś normalnego, śmiało acz nie wulgarnie.
[1] Ewa Wanat, „Pieprzyć wstyd. Historia rewolucji seksualnej”, wyd. Filtry, Warszawa 2022, s. 102.
[2] Tamże, s. 347.