Okres II wojny światowej to nie tylko walki na froncie, okupacja, reglamentacja dóbr i zniszczenia, to również niepewność, strach, marzenia odłożone do lamusa, aby móc zmierzyć się z ponurą rzeczywistością i przetrwać. Jak w świecie pełnym bólu, cierpienia i niepewnego jutra odnaleźć choć odrobinę ciepłych uczuć i nadziei? Czy jest czas i miejsce na miłość pośród zgliszcz i śmierci? Jak sobie poradzić z utratą bliskiej osoby? Odpowiadając na te pytania, Mary Nichols stworzyła piękną i poruszającą historię, która wciąga już od pierwszych stron.
Helen to młoda dziewczyna, która żyje w zamożnej i arystokrackiej rodzinie. W czasie I wojny światowej za namową rodziców poślubia mężczyznę, którego ledwie zna. Nie czekało jej jednak szczęśliwe życie świeżo upieczonej mężatki, ponieważ zostaje opuszczona przez męża, który wrócił na front. W między czasie poznaje Oliviera, który stał się dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem. Jakie będą tego skutki? Mija ponad dwadzieścia lat. Poznajemy drugą bohaterkę – Laurę. Ma kochającą matkę, a praca pielęgniarki przynosi jej wiele satysfakcji. Trwa II wojna światowa, jednak w tym chaosie młoda dziewczyna odnalazła szczęście i miłość. W dniu ślubu otrzymuje tragiczną wiadomość, która zaważyła na jej dalszym życiu. Co łączy Helen i Laurę? W jaki sposób ich losy splotły się ze sobą?
Fabuła powieści jest osadzona w realiach II wojny światowej, która jest tylko tłem dla rozgrywającej się akcji. Autorka przedstawiła jedynie delikatny zarys działań wojennych, żadne daty, ani konkretne wydarzenia nie przytłaczają czytelnika, przede wszystkim chodzi o atmosferę tamtych czasów. W książce jest również widoczna różnica pomiędzy egzystencją w mieście, a życiem na wsi. Sam odgłos silników samolotów wpędzał w przerażenie, a ludzie nie wiedzieli, czy po wyjściu ze schronu po ataku bombardowania, nadal będą mieli dokąd wrócić. Na wsi codzienność toczyła się nieco innym rytmem, było bardziej bezpiecznie, a rolnicy nie mogli narzekać na brak żywności nawet mimo obostrzeń. Bez trudu można sobie wyobrazić kontrast między zniszczonym, pełnym gruzów Londynem, a spokojnym wiejskim krajobrazem, gdzie otaczająca zieleń koi i daje nadzieję. Autorka perfekcyjnie wprowadza czytelnika w tę rzeczywistość, ale na pewno nie można jej zarzucić długich i przynudnawych opisów.
Kolejną zaletą są sami bohaterowie, barwni i ciekawie wykreowani. Są to osoby z krwi i kości, pełni różnych emocji, marzeń i wstydliwych sekretów, którzy nadają większego realizmu powieści. Nie ma tu żadnej sztuczności, ale cały wachlarz intrygujących osobowości, postaci zostały dokładnie przedstawione i większość z nich na pewno zyskuje sympatię. Piszę większość, bo pojawiały się również złośliwe, nieuczciwe i nieczułe osoby, dzięki czemu powieść jeszcze bardziej zyskuje na autentyczności. Nie zabrakło również tajemnicy z przeszłości, która nadaje smaczku całej powieści. Z tym sekretem łączą się również przyjęte formy obyczajowe w tamtych latach. Autorka pokazuje, w jaki sposób niezamężna kobieta z dzieckiem może być odbierana przez społeczeństwo. Taka młoda dziewczyna zostaje skreślona, zepchnięta na margines, a dla rodziców staje się hańbą i ogromnym ciężarem, zwłaszcza w rodzinach bardziej zamożnych.
Altana pochłonęła mnie już od samego początku. Była to naprawdę miła odmiana po horrorach i kryminałach, które najczęściej czytam. Historia tych dwóch kobiet, jak i pozostałych bohaterów, bardzo mnie zainteresowała i z przyjemnością śledziłam ich losy. Radosne momenty przeplatały się ze smutnymi wydarzeniami i obawiałam się nieco zakończenia, ale taki rozwój wypadków w pełni mnie satysfakcjonuje. Jeśli macie ochotę na obyczajową powieść o wojnie i miłości, na piękną historię owianą mgiełką tajemnicy, złych wyborów i nadziei na lepszą przyszłość, książka Mary Nichols będzie doskonałym wyborem.