„Nie wiesz wszystkiego” to kolejna świetna książka piszącego pod pseudonimem polskiego autora. I chociaż w porównaniu do „Pokaż mi”, która była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Marcela Mossa, jest trochę spokojniejsza i na pewno mniej w niej wulgaryzmów, jest równie ważna, a może nawet ważniejsza, bo niesie za sobą znaczący przekaz.
Prestiżowe liceum i dwójka nastolatków, która pewnej nocy skacze z dachu trzymając się za ręce. Uczniami wspomnianego liceum wstrząsa nie tylko samo zdarzenie, ale też fakt, że chodzi o tę parę. Otylia to szkolny wyrzutek i niedoszła samobójczyni, nazywana przez rówieśników „nawiedzoną”. Alan to jeden z najpopularniejszych uczniów liceum, kapitan drużyny siatkówki, otwarty i towarzyski. Nie znali się, a jednak skoczyli z dachu razem. Policja podejrzewa samobójstwo. Wszyscy myślą, że to Otylia namówiła Alana do tego. Marta, najlepsza przyjaciółka Otylii nie wierzy opinii publicznej i stara się na własną rękę dowiedzieć, co wydarzyło się tej feralnej nocy. Z pomocą przychodzi jej jedna z nauczycielek. Julia, jej wychowawczyni, proponuje, aby założyły razem „Skrzynkę Zwierzeń”, do której uczniowie anonimowo będą mogli wrzucać listy z tym, co leży im na sercu. Pewnego dnia Marta odbiera tajemniczą wiadomość, z której wynika, że ktoś wie, co naprawdę się wtedy stało. Dlaczego Alan i Otylia nie żyją? Co zdarzyło się tamtej nocy?
Ludzie uwielbiają przypinać innym łatki. Niedoszła samobójczyni zawsze będzie niedoszłą samobójczynią. Większości z nas nie obchodzą czyjeś motywacje. Wolimy oceniać na podstawie tego, co widzimy.
Sprawa jest bardziej skomplikowana niż Wam się wydaje. A na pewno bardziej, niż ja sądziłam przystępując do lektury. I bardzo dobrze, bo tak skonstruowana książka trzyma w napięciu od samego początku i nie ma mowy o jej dawkowaniu. Ją się połyka na raz i od razu chce się więcej. Autor stworzył coś niesamowitego! To już moje drugie z nim spotkanie i chociaż książka jest tematycznie zupełnie inna, wciąga tak samo mocno. Cały czas się zastanawiam, jak autor to robi. Czy dzieje się tak dlatego, że rozdziały są krótkie, pisane z perspektywy kilku bohaterów, a historia rozgrywa się na kilku płaszczyznach czasowych? A może jest to sprawka pierwszoosobowej narracji, która przybliża czytelnika do każdej postaci. A może stoi za tym fakt, że wszystkie sekrety bohaterów odkrywamy stopniowo, powoli i co najważniejsze samodzielnie łącząc porozrzucane kawałki układanki. A może odpowiada za to coś jeszcze innego? Nie będzie niespodzianką jeśli napiszę, że autor sięga po kontrowersyjne tematy. W tej książce poruszył wiele trudnych spraw. Spraw niezwykle aktualnych i dotyczących młodych ludzi, którym przyszło żyć w obecnych, niełatwych czasach. Czasach, w których młody człowiek, aby poczuć się ważnym, dąży do nieosiągalnego, często sztucznie kreowanego przed media, ideału. W których młodzież nie ma zaufania nie tylko do dorosłych, nie tylko do rówieśników, ale przede wszystkim do samych siebie. Autor mówi w książce o typowych problemach wieku dorastania, takich jak niezrozumienie i ogromna presja ze strony rodziców i rówieśników, chęć przypodobania się, zaistnienia w grupie, wyśmiewanie się z osób wyróżniających się, odstających od reszty. Porusza jednak też tematy dużo trudniejsze, mówi o bulimii, o próbach samobójczych, uzależnieniach, o sponsoringu i gwałtach. A to i tak jeszcze nie są wszystkie problemy, z jakimi rozprawia się ta książka. Każdy z bohaterów przez coś przechodzi. Każdy z nich mniej lub bardziej umiejętnie skrywa swoje problemy przed światem. Kiedy czyta się o tym, z czym muszą zmagać się bardzo młodzi przecież jeszcze bohaterowie powieści, oczy rozszerzają się coraz bardziej i bardziej ze zdziwienia. Być może komuś wyda się takie nagromadzenie problemów w jednym miejscu lekką przesadą. Wydaje mi się jednak, że czasem jest to potrzebne, aby dogłębnie wstrząsnąć czytelnikiem. Bo ta książka niesie za sobą bardzo ważny przekaz. W obecnych czasach, pomimo dostępności prawie wszystkiego na wyciągnięcie ręki, nastolatkom żyje się trudniej. Wchodząc w dorosłość, młodzi narażeni są na ciągłą ocenę, żyją pod ogromną presją, coraz trudniej im spełniać wygórowane oczekiwania otoczenia. Znacznie wcześniej niż kiedyś zaczynają brać udział w wyścigu o to, aby być coraz lepszym, aby wyróżnić się w tłumie. Nie ułatwiają tego Social media tworząc idealny, wymuskany świat, nieosiągalny dla zwykłego zjadacza chleba. Świat, do którego wstęp mają tylko wybrańcy. Jeśli się nie dopasujesz, nie istniejesz. Nie ma cię, a twoje życie nie jest nic warte. I chociaż wielu dorosłym wydaje się, że to nie są prawdziwe problemy, ciągłe dążenie do ideału i próba sprostania wymaganiom, niszczy młodych ludzi. Najgorzej jest wtedy, kiedy nie mają z kim porozmawiać o swoich problemach. I właśnie o tym jest ta książka. Ma uświadamiać i ma być przestrogą. Daje też cenną lekcję. Pokazuje, że problemy nastolatków są ważne. Nie można ich bagatelizować i lekceważyć, bo tłumione emocje, z którymi na pewno nie poradzą sobie sami, to bomba z opóźnionym zapłonem, która prędzej czy później doprowadzi do tragedii. Młodzi ludzie chcą, aby ich usłyszano i wysłuchano. Marcel Moss namawia w swojej książce, aby dać im szansę. Bo walczą o samoakceptację. I ta walka od początku jest nierówna.
Znajomość sekretów drugiej osoby to potężna broń, która daje najlepszy efekt, gdy używa się jej w odpowiednim momencie.
Książka jest dojrzała i przemyślana. Autor stworzył naprawdę ciekawą intrygę i ciężko odkryć, o co tak naprawdę chodzi. W świat wykreowany przez Marcela Mossa wnika się z łatwością i nie chce się go opuszczać nawet na moment. Akcja jest szybka, książkę czyta się więc naprawdę błyskawicznie. Zakończenie zaskakuje, bo chociaż podczas lektury tworzymy pewne scenariusze, żaden nie pasuje do tego, co wymyślił autor. I chociaż na samym końcu dowiadujemy się, że ta gra będzie trwała nadal, autor zamyka wszystkie rozpoczęte wątki, w tym ten najważniejszy. Dowiadujemy się, co tak naprawdę się wydarzyło i jaki związek z tym mieli skrupulatnie przedstawiani bohaterowie powieści. Jeśli już jestem przy bohaterach dodam, że nie tylko zostali dokładnie i starannie zaplanowani i opisani. Są prawdziwi i wzbudzają przeróżne emocje. Jednych lubi się bardziej, innych mniej. Ale każdy z nich wnosi coś do tej fascynującej, trzymającej w napięciu opowieści. Szczególnie spodobały mi się kobiece postaci. Nie dowierzałam w niektórych momentach, że książkę napisał mężczyzna. Bo tak o kobiecie może pisać tylko ktoś, kto sam nią jest, albo ktoś, kto kobiety bardzo dobrze zna. Są świetnie wykreowane, każda inna, ze swoimi unikalnymi problemami. I każda autentyczna. Autor jest dobrym obserwatorem rzeczywistości. Potrafi uchwycić to, co ulotne i przelać to na papier. A to wyjątkowa umiejętność. Dialogi są żywe i w większości wypadają naturalnie. W większości, bo niektóre z nich brzmią niestety sztucznie. Jak na przykład rozmowa nauczycielki z uczennicą ze strony 77. To brzmi jak wykład, a nie normalna rozmowa. Takich rozmów nie słyszy się nie tylko na linii nauczyciel-uczeń, ich w ogóle nie ma. Wiem jednak, że ta konkretna rozmowa miała znaczenie, dlatego nie wpłynęła na moją ocenę książki.
Teraz żyję z dnia na dzień, bo wiem, że co ma być, to będzie. Wybieganie myślami w przyszłość nie ma większego sensu. Życie i tak pisze scenariusze, które rzadko można przewidzieć.
„Nie wiesz wszystkiego” to bardzo dobry polski thriller. Wielowątkowy i uniwersalny. Porusza trudne i ważne tematy, wzbudza silne emocje i trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Nie tylko dostarcza świetnej rozrywki, zmusza też do myślenia i zastanowienia się nad tym, jak będzie wyglądać przyszłość młodych ludzi, jeśli im trochę nie odpuścimy i nie zdejmiemy z nich ciężaru, z jakim obecnie muszą wchodzić w dorosłość. Z całego serca polecam!
Recenzja pochodzi z bloga:
https://maitiribooks.wordpress.com/2020/08/08/nie-wiesz-wszystkiego-marcel-moss-recenzja-przedpremierowa/