Książka ta uświadomiła mi, że warto jest dać autorce drugą szansę. Wcześniej zawiodłam się i wynudziłam 'na Słonimskim'. Książka o służących mnie zaciekawiła. Czytam ostatnio w wielkim pośpiechu, żeby zdążyć z recenzenckimi w starym roku, ale na 'Służących' się zatrzymałam i czytałam ją w spokoju, gdyż książka ta mnie zachwyciła treściowo i sposobem napisania. Treściowo - bo opowiada o służących, o tych niezliczonych kobietach, które pracowały w domach, były niezastąpione, a jednocześnie najczęściej traktowane jak mebel. Z wyjątkami. Z drugiej strony pamiętam te służące w fartuszkach w przedwojennych filmach ze Smosarską.... Zawsze współczuję osobom, które (przecież i dzisiaj) muszą pracować 24/7 w czyimś domu, bez życia prywatnego. A kiedyś było jeszcze gorzej, bo te babinki i dziewuszki nic nie miały, nawet własnego kąta. I autorka opowiada o nich, wyszukuje zdjęcia, szczątki informacji. Serce się kraje przy rozdziałach o hipokryzji całego społeczeństwa. Najgorsze były nadużycia na tle seksualnym i te poniżające badania. Poza tym niskie płace i zależność finansowa od właścicieli. Autorka opisuje kuchnie, szafy, fartuszki, warunki mieszkaniowe, książeczki, możliwości 'wychodnego', którego te kobiety nie miały, nadzieje na rodzinę, której nie miały, bo praca ta uniemożliwiała wyjście za mąż. Zaszokował mnie test, że 'oszczędna służąca' może zaoszczędzić przez rok na płaszcz! Wyobrażacie sobie!
W połowie książki robi się makabrycznie, ale prawdziwie, gdyż pojawiają się rozdziały o dzieciobójstwach, o niemożności przeprowadzenia ustawy regulującej pracę w tym zawodzie, w ogóle próby, żeby zrobić z tego zawód, a nie niedolę kobiecą, i czasopisma dla służących oraz wskazówki wychowawcze dla służących. Wszystko to miało je trzymać w uniżoności i poddaństwie. Miała się skromnie ubierać, żeby 'nie mieć na sumieniu grzechu swojego pana' - tak powiada jedna z przytoczonych broszurek! Wyobrażacie sobie?!!!! Toż to czysta Izaura i Leoncio. To te biedne, niewykształcone, ubogie kobieciny jeszcze były obciążane grzechem swojego właściciela? W ogóle to słowo 'właściciel', które samo mi się nasuwa przy pisaniu tego posta mówi samo za siebie, jak tym kobietom było ciężko. Teraz rozdziały o dzieciobójstwach. Okropne, ale z drugiej strony autorka poprzedza to wyjaśnieniem prawodawstwa w tym zakresie, które te kobiety pozostawiało same z 'problemem'. No, może poza zaborem pruskim, który to regulował.
Smaczkiem jest wspomnienie Janusza Machulskiego o swojej służącej, a pozytywnym elementem wspomnienie o służącej u Sienkiewicza oraz listy pomiędzy Gombrowiczem a jego służącą. To chlubne wyjątki w tym zawodzie. Pod koniec książki jest rozdział o służących 'u Żydów', co też niedobrze świadczy o Polakach, tak jak i służące Ukrainki. A po tym rozdział o ofiarności wielu służących, które za pracodawcami poszli do getta, ale i o korzystaniu z ich trudnej sytuacji. Autorka mówi, że było różnie. Że tutaj, w tym temacie źródła mówią, że nie można generalizować.
Napisałam na początku, że zachwyciłam się tą książką treściowo oraz sposobem napisania. O treści już napisałam. Teraz wspomnę o sposobie napisania. Jest znakomity, bo jasny i przejrzysty, choć nie ma matematycznego podziału na tematy. Opowieści te jakoś same się toczą, układając w głowie czytelnika w jeden ciąg myślowy o służących.
Polecam bardzo.