Już dawno zasadziłem się na ten grubaśny (ponad 700 stron!) tom listów dwóch gigantów naszej literatury głównie z lat 60., z których jednego uwielbiam, a drugiego lubię, istotny był też fakt, że obaj uchodzili za wielkich humorystów. Nabyłem więc ten tom na Allegro i nuże do lektury!
No niestety humoru w książce mało, na początek znajdziemy trochę lemowego, także jego nieposkromionego słowotwórstwa, ale potem już niestety pisze normalnie. Zaś Mrożek jest smutny, melancholijny, wręcz depresyjny. To poza tym hipochondryk konsultujący z Lemem swoje choroby czasami wręcz pan Stanisław udziela mu listownych konsultacji medycznych, włączając w to wielu krakowskich lekarzy.
Sporo w tych listach spraw samochodowych, bo obaj pisarze zawziętymi byli kierowcami, jeździli na początku P-70 i Wartburgiem, były drogie dziatki kiedyś takie samochody... A w 1964 r. Lem staje się szczęśliwym(?) posiadaczem Fiata 1800, znak zapytania dlatego, że auto wciąż się psuje i Lem zasypuje Mrożka, mieszkającego wówczas we Italii prośbami o przysłanie części zamiennych, uszczelek etc., co Mrożek sumiennie czyni. W ogóle to masa w listach różnych techniczno-samochodowych rozważań, które mnie nic nie obchodzą.
Dosyć ciekawe są lemowe analizy sztuk Mrożka: 'Tanga', 'Krawca', 'Vatzlava' i paru innych. Co ciekawe Lem sądzi początkowo, że 'Tango' to sztuka nieudana, wręcz niewypał! Na szczęście Mrożek go nie słucha i publikuje bodaj najlepszy swój dramat.
Mamy trochę narzekań Lema na recepcję jego twórczości, otóż jest wielbiony na Wschodzie i niezrozumiany na Zachodzie. Niemniej dużo więcej i ciekawiej można przeczytać o recepcji dzieł Lema z innego tomu jego listów: 'Sława i fortuna'.
Sporo uwagi poświęcają rozmówcy ówczesnemu życiu literackiemu, są mocno krytyczni, i słusznie. Sporo piszą o Ireneuszu Iredyńskim i jego dziełach, ciekawe to, bo obecnie ten autor jest prawie kompletnie zapomniany.
Po Marcu 1968 w Polsce i wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji w sierpniu 1968 r. korespondencja staje się daleko bardziej ponura. Charakterystyczna jest tu wypowiedź Lema z listopada 1969 r.: „Byłem 3 tyg. w Moskwie. Tam nieco inaczej niż u nas, ale to tylko inny podgatunek kału.”
Muszę powiedzieć, że to nie jest łatwa lektura, obaj panowie piszą sążniste epistoły pełne głębokich filozoficznych rozważań, celuje w tym Mrożek, jak już wspomniałem przebłysków humoru tam mało, a znalezienie ciekawych spostrzeżeń jak na przykład tego mrożkowego z 9 grudnia 1962 r.: „Polak Polaka albo pierdoli albo certoli. Niczego pośredniego nie ma.” wymaga mozolnej lektury
Rzecz może być ciekawa dla wielbicieli jednego (lub obu) pisarzy.